poniedziałek, 23 grudnia 2013

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

Przepraszam!
Tylko tyle jestem w stanie Wam powiedzieć. Przepraszam, że tak długo nie pisałam. Przepraszam, że rozdział jest krótki i bez sensu. Postaram się aby następny był lepszy. Niestety nie jestem wstanie powiedzieć, kiedy go dodam.
Na koniec chciałam Wam życzyć wesołych Świąt, fantastycznego Sylwestra i tego aby w tym nowym roku spełniły się Wasze marzenia!
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy nadal są ze mną. Jesteście wspaniali!
Wesołych Świąt!
AnnMari

Hermiona z westchnieniem zamknęła drzwi sypialni i oparła się plecami o drewnianą powłokę.
-Co z nią?- przeniosła spojrzenie na Draco. Chłopa leżał na łóżku. Najwyraźniej czytał jakąś książkę zanim weszła.
-Jak to Chanel. Udaje silną chociaż ma ochotę się rozpłakać.- podeszła do łóżka i opadła na miejsce obok chłopaka.
-Napijesz się czegoś?- zapytał blondyn po czym odłożył książkę na nocną szafkę i podszedł do barku.
-Bardzo chętnie- przytaknęła- Najlepiej czegoś mocnego- wymamrotała wyciągając z kieszeni papierosy
Draco zaśmiał się i po chwili wrócił z dwoma szklankami whiskey. Hermiona podciągnęła się na łóżku siadając i wzięła od niego alkohol. Chłopak położył obok niej popielniczkę, a następnie wyciągną w jej kierunku dłoń ze srebrną zapalniczką.
-Dzięki- wyszeptała, kiedy pomógł jej odpalić.
-Powinnaś z tym skończyć- powiedział wskazując na papierosa i zapalając własnego.
-Hipokryta- prychnęła- Skończę, kiedy i ty przestaniesz palić.
-A wracając do Chanel- szybko zmienił temat co Gryfonka skwitowała krótkim śmiechem- Nie powinnaś była z nią zostać? Nie znam się na babskiej psychice, ale chyba w takich momentach wolą być ze swoimi przyjaciółkami.
Hermiona ponownie westchnęła. Uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Większość dziewczyn pewnie by wolała, ale nie Chanel. Stara się grać silną, a kiedy się załamuje nie pozwala nikomu na to patrzeć. Zapewniła mnie, ze wszystko w porządku po czym wyrzuciła z pokoju.
-Myślisz, ze teraz płacze?- zaniepokoił się Draco.- Jakoś nie umiem sobie wyobrazić płaczącej Morison.
-Wątpię żeby płakała. Chce po prostu zostać sama i to wszystko przemyśleć. Na spokojnie.
-To było naprawdę dziwne.
Hermiona pokiwała głową. Kiedy przypomniała siebie ich lekcje z Kai'em aż przechodziły ją ciarki. Ten chłopka wywierał niesamowity wpływ na ludzi samą swoja osobą lub, jak kto woli, aurą.


-Gdzie ty mnie znowu ciągniesz?- zapytała Hermiona Dracona- Nie chce jej teraz zostawiać!
-Blaise uparł się, ze będzie z nią ćwiczył. Stań z Danielem, a ja pójdę do tej jego dziewczyny- ostanie słowo niemal wypluł.
Hermiona podeszła szybko do Willsona.
-To on!?- zapytał szybko- TEN Kai?
Hermiona skinęła głową. Rose i Emma, które stały nieopodal zakryły usta dłońmi. Najwyraźniej im też nie mieściło się w głowie, ze chłopak, z którym Chanle wdała się w krótki romans miał ją teraz uczyć.
-O Merlinie- jękną Daniel śledząc jak Chanel i Blasie sztyletowali się wzrokiem- To nie jest normalne! Takie rzeczy dzieją się jedynie w serialach!
-Wierz mi, do dzisiaj ja też byłam o tym przekonana.


Pomijając to co przydarzyło się Chanel lekcja był niesamowita. Hermiona nigdy wczesniej nie słyszała o czymś takim jak Magis Noscunt. Mimo słów Kai'a postanowiła iść w pierwszej wolnej chwili do biblioteki i poszukac czegoś na ten temat.
-O czym myślisz?- głos Dracona przerwał panującą w pokoju ciszę.
-O tym wszystkim co się dziś wydarzyło. O Chanel i o Kai'u. Męczy mnie tez zachowanie Diabła. No i to całe Magis Noscunt...

-
Taa.. To była niesamowita lekcja. Ale powiedz, poczułaś cokolwiek?
-Czułam się dziwnie, kiedy rzucałam zaklęcie, ale potem już kompletnie nic.
-Ja tak samo. Lockwood co prawda powiedział, że to normalne i minie jeszcze trochę czasu zanim będziemy w stanie rozpoznać pierwszą aurę. Gezzz.. to strasznie dziwnie brzmi.
-Boisz się?- zapytała cicho Hermiona. Spojrzała na swojego towarzysza jednak widziała jedynie jego profil.
Draco powoli zaciągną się nikotynowym dymem i wypuścił go z płuc tworząc idealne kółko. Doskonale wiedział o co pytała Hermiona.
-Nie wiem. Chyba większość osób w szkole zdawała sobie sprawę, że byłem Śmierciożercą. Myślę, że to nic nie zmieni.
-Ale nikt nie widział Twojego Mrocznego Znaku. Czy to nie będzie dziwne?
-Zawsze możemy powiedzieć prawdę- wreszcie chłopak odważył się na nią spojrzeć- Nie wstydzę się tego, ze przeszedłem na właściwą stronę.
-Wiesz, ze nie o to mi chodziło.- sięgnęła po jego lewą rękę i podwinęła rękaw koszuli. Opuszkami palców zaczęła delikatnie śledzić blinę szpecąca jego idealną skórę. - Mimo wszystko wolę, kiedy masz tutaj bliznę niż Znak- uśmiechnęła się do niego delikatnie splatając jego palce ze swoimi.
-Ja też wolę tę bliznę. Przypomina mi jakim kretynem byłem kiedyś. - westchną ciężko przypominając sobie czasy, kiedy ślepo wierzył w ideały swojego ojca. Poczuł jak Hermiona wzmacnia swój uścisk.
-To już za Tobą. Nikt nie ma Ci tego za złe. Większość z nas postępuje zgonie z zasadami jakie wpajano nam w domu. A Ty miałeś po prostu pecha. Ale cóż, rodziny się nie wybiera. Pamiętaj, ze na końcu wybrałeś dobrze.
Po raz pierwszy w czasie trwanie tej rozmowy na ustach Dracona pojawił się uśmiech. Był jej wdzięczy za te słowa.
-Ale byłem kretynem w przeszłości. Pomyśleć, ze w szkole była taka wspaniała dziewczyna jak Ty, a jedyne co potrafiłem to śmiać się z Ciebie i wyzywać Cię.
-Nie mam Ci tego za złe- zaśmiała się gasząc niedopałek papierosa i kładąc się wygodnie na jego piersi. Lubiła leżeć z nim w ten sposób. Dawało jej to poczucie bezpieczeństwa.- Sama nie byłam lepsza. Nasze wyzwiska były naprawdę ciekawe. Ci wszyscy skretyniali arystokraci bez krzty moralności.
Poczuła jak jego pierś wibruje, kiedy się zaśmiał.
-Nie byłem gorszy. Ale wiesz, może gdybys nie zadawał się z tymi idiotami Potterem i Weasleyem to wszystko wyglądałoby inaczej.
-Nie oszukuj się Malfoy. Wszystko byłoby takie samo. Ja byłam inna i Ty również, oboje musieliśmy dojrzeć do swojego towarzystwa.
-Może masz racje. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział mi, ze będę swobodnie konwersował z Granger w mojej sypialni, najprawdopodobniej wysłałbym go na leczenie psychiatryczne!
-Ze mną tak samo. Przyznaje, ze kiedyś mój świat był bardzo zawężony. Tylko nauka, walka, przyjaźń.
-Nie można Cię za to winić. Żyliśmy w czasach wojny. Dobrze, ze to już za nami.
-Dokładnie.
Leżeli tak przez kilka minut w milczeniu. Ta cisza nie krępowała ich. Była wygodna. Mogli pozwolić swoim myślą swobodnie dryfować nie przejmując się niczym. Tak dobrze czuli się w sowim towarzystwie, ze aż im samym było trudno w to uwierzyć.
Po chwili Hemriona poczuła, ze zaczyna się robić senna. Podniosła się z torsu przyjaciela.
-Powinnam już iść- stwierdziła przeciągając się. Draco posłał jej zdziwione spojrzenie.
-Gdzie chcesz niby iść?
-Spać. Do Gryffindoru. Nie byłam tam od zbyt dawana. Wiesz, mimo wszystko wciąż jestem Gryfonką.
-Phi! I niby dla tego chcesz rezygnować z nocy z takim przystojniakiem- tutaj wskazał na siebie kciukami- na rzecz dzielenia łazienki z kilkoma dziewczynami, porannego harmideru i przemierzania połowy zamku aby dostać się do Wielkiej Sali na śniadanie. Proszę Cię.
-Przystojniakiem? Twoja pewność siebie czasem mnie przeraża- zaśmiała się.
-Kochanie, nie ma tutaj co udawać skromnego. Jestem piekielnie przystojny i po co tu zaprzeczać.
-Bo ja wiem- udawała, ze mierzy go krytycznym spojrzeniem- Oblecisz
-Słucham?!- oburzył się chłopak podczas gdy Hermiona starała się zdusić w sobie śmiech- Już ja Ci pokarze!
Z tymi słowami pociągną się z powrotem na łózko i zaczął łaskotać. Tarzali się przez kilka minut po łóżku ze śmiechem.
-Malfoy! Już dość! Przestań w tej chwili!- krzyczała Hermiona między kolejnymi skurczami przepony.
-Przyznaj, ze jestem gorący- zagroził wciąż ją łaskocząc.
-Ok! OK! Jesteś mega gorącym przystojniakiem!- krzyknęła nie mogąc już znieść śmiechu.
-Dobra odpowiedź maleńka- zaśmiał się chłopak. Dopiero teraz uświadomili sobie w jakiej pozycji leżą. Draco podpierał się na rękach rozłożonych po obu stronach ciała dziewczyny. Ich twarze były blisko siebie. Jak na gust Hermiony zbyt blisko. Obiecała mu bycie wyłącznie przyjaciółmi. Nie chciała tego zniszczyć. Nie teraz. Ne, kiedy wszystko zaczęło się układać.
Odepchnęła go od siebie starając się zatrzymać uśmiech.
-Skoro tu zostaje to pozwól, ze pierwsza zajmę łazienkę- szybko chwyciła potrzebna rzeczy i zniknęła w łazience.
Draco opadł na łóżko zakrywając twarz rękoma. Oficjalnie miał już dość tej „przyjaźni”. Próbował. Nawet zaczął na powrót umawiać, a właściwie sypiać, z innymi dziewczynami. To nic nie dało. Nadal myślał o Hermionie i porównywał każdą dziewczynę z nią. Obiecał jej. Zrobił to o co prosiła. Jednak wiedział, ze nie pociągnie tak długo. Albo w końcu się na nią żuci doprowadzając tym samym do końca ich przyjaźni, albo sam się wykończy.
***
-Ciarki mnie przechodzą, kiedy o tym myślę. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego jaka byłaby jego odpowiedź.
Hermiona i Draco podeszli do stołu Ślizgonów na tyle wcześnie aby usłyszeć ostatnie słowa szatynki.
-O czym mówicie?- zapytała Hermiona wiedząc nietęgie miny Emmy i Daniela. Rozejrzała się po Wielkiej Sali jednak nigdzie nie dostrzegła Chanel i Diabła.
-O wczorajszych zajęciach z Lockwood'em. Po prostu jego odpowiedź na pytanie Chanel była aż nadto oczywista. Trochę mnie to wszystko przeraża. Zastanawiam się co ktoś taki robi w Hogwarcie.
-To faktycznie trochę dziwne. Zastanawiam się czy współpracował z Śmierciożercami- Daniel zamyślony rozejrzał się po towarzyszach.
-Bez względu na swoją sytuację życiową nie powinien tego robić.. Neville miał rację. To jest aż zbyt podejrzane- Rose pokręciła głową- Może i pomagała tez naszym, ale praca dla Ciemnej Strony jest straszna.
-A może nie powinniście oceniać ludzi, których tak naprawdę nie znacie.
Hermiona, Draco i Daniel obrócili się gwałtownie, a Rose i Emma spojrzały ponad ich głowami na wściekłą Morison.
-Chanel, nie miała nic złego na myśl!
-Oczywiście, ze nie. Po prostu tak sobie plotkujecie przy śniadaniu.- dziewczyna zmrużyła oczy.
-Nie broń go Chanel- wtrąciła się Hermiona, kiedy blondynka zajęła swoje miejsce.- Doskonale zdajesz sobie sprawę z Tego, ze Kai nie jest święty.
Po jej słowach zapadła cisza. Dwie przyjaciółki mierzyły się wściekłym spojrzeniem, a reszta patrzyła na nie niepewnie.
-Ja też do świętych nie zależę- syknęła Chanel
-Dobrze wiesz, ze nie o to chodzi!
-Nie będę się wdawać z Tobą w dyskusje na ten temat- ucięła- Nie wszyscy byli takimi pieprzonymi bohaterami- wstała chwytając swoja torbę i szybko opuściła salę.
Hermiona westchnęła kryjąc twarz w dłoniach. Draco pokrzepiająco ścisną jej ramię.
-Jest na mnie wściekła.
-Przejdzie jej- zapewnił blondyn. Wiedział, ze ma rację. Hermiona odsłoniła twarz i podniosła na niego oczy w których chłopak dostrzegł wdzięczność.
***

Wściekła Chanel przemierzła korytarze Hogwaru. Złość aż się w niej gotowała. Nienawidziła, kiedy ktoś oceniał nie znając danej osoby. Starała się wyładować swój gniew. Szła szybkim krokiem nie bacząc na to gdzie idzie. Przystanęła nagle zdając sobie sprawę z tego, ze nie ma pojęcia gdzie się znajduje.
Jęknęła podchodząc do najbliższego okna. Otworzyła je, a z torby wyciągnęła papierosy. Szybko zapaliła starając się ukoić nerwy nikotynową używką jednak tym razem to nie pomagało.
-Wyczuwam w Tobie dużo złości.
Charakterystycznie zachrypnięty głos sprawił, ze odwróciła się z prędkością światła.
Kai stał w otwartych drzwiach i przypatrywał się jej z rozbawieniem. Chanel nabrała gwałtownie powietrza. Chłopak opierał się niedbale o framugę, ręce miał założone na piersi. Był bez koszulki. Nieśmiertelniki opadały na jego idealnie wyrzeźbiony tors, a luźno trzymające się na biodrach spodnie ukazywały linie V.
-Kłótnia?- jego pytanie wyrwało ją z transu.
Skinęła głową na potwierdzenia.
-To Twoja wina- powiedział cicho. Odwróciła się z powrotem do okna po raz kolejny zaciągając się papierosem.
Odpowiedzą był jego śmiech.
-Moja? A co ja takiego zrobiłem.
-Szkoła aż huczy od plotek na Twój temat. Zostawiłeś nas z dużą ilością pytań na swój temat, ale z ani jedną odpowiedzią.
-Dlaczego miąłbym Wam opowiadać o moim życiu. Naprawdę nie obchodzi mnie co sobie o mnie pomyślicie. Poza tym pierdolenie dzieciaków na mój temat jest średnio interesujące.
Chanel spojrzała na niego.
-Ja też jestem dzieciakiem?
Kai powiódł wzrokiem po jej ciele. Wysokie czarne szpilki, krótka spódniczka od mundurka, biała bluzka opinająca się na jej piersiach, płaski brzuch, długie włosy opadające gładkimi falami loków na jej plecy. Na koniec przeniósł wzrok na jej pełne,czerwone usta przez, które właśnie prześlizgiwał się nikotynowy dym.
Uśmiechną się złośliwie.
-Może nie aż takim. Wejdź- to nie była prośba- Może uda mi się poprawić Ci humor po tej kłótni.
Spojrzała w jego oczy, które pociemniały od żądzy. Pożądania, które ogarnęło także ją. Wyrzuciła niedopałek przez okno i szybko przemierzyła odległość dzielącą ją od drzwi. Kai odsuną się przepuszczając ją w przejściu. Kiedy go mijała złapała go za rękę nieznacznie ciągnąc do środka.
Kolejny cyniczny uśmieszek pojawił się na twarzy szatyna, kiedy zamykał drzwi. 

Na koniec taki malutki świąteczny prezent! 

7 komentarzy:

  1. Rozdział wcale nie jest słaby! Jest super:)! idealny prezent na Święta!
    Mam nadzieję, że Draco i Herm w końcu dadzą sobie spokój z ta przyjaźnią:P

    Wesołych Świat:)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Wspaniałe :) Czekam na kolejny pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne opowiadanie!! Naprawdę strasznie mi się podoba! :)) Pomysł z wprowadzeniem Chanel, która przeprowadziła całą tą zmianę Hermiony był świetny! No i jak się pewnie domyślasz jestem bardzo ciekawa tej całej sytuacji z chłopakiem, który tak skrzywdził Mionę ;) A no i jeszcze jedno :D Wprowadzenie tego Kai'a też było świetnym pomysłem ^^ Jestem ciekawa jak tu rozwinie się akcja :)
    Pozdrawiam,
    Areti

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, dziękuje! Bardzo mi miło! Obiecuje, że spełnie Twoje marzenie, nie umiem tylko powiedzieć kiedy :/ Czekaj cierpliwie, postaram się napisać rozdział jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwaga! Spam:

    Hogwart, rok 1997.
    Jak co roku, uczniowie wracają do swojej ukochanej szkoły.
    Po traumatycznych zdarzenia z wakacji w roli głównej z Ronem,
    Hermiona Granger również powraca do szkoły. Staje się Prefektem Naczelnym oraz...
    Zostaje zmuszona pomagać Dracon'owi Malfoy w jego zadaniu. W pełni niedoinformowana
    Gryfonka, okłamuje swoich przyjaciół. Nie może powiedzieć im prawdy, bo może przepłacić życiem.
    Zatroskane spojrzenia swoich przyjaciół jeszcze bardziej ją dołują i pobudzają wyrzuty sumienia.
    Na dodatek złego w szkole zdarzają się to co dziwniejsze rzeczy. Spetryfikowani ludzie, a nawet jedna ofiara śmiertelna.
    Jak dziewczyna wybrnie ze swojego zadania? Jakie pociągnie konsekwencje?

    Zapraszam: http://milosc-nie-wybiera-wybiera-nienawisc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Ale mam wielką nadzieję, że dodasz kolejny rozdział....
    Buziaczki! <3

    OdpowiedzUsuń