wtorek, 15 października 2013

ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

Hejo!Udało mi się dodać rozdział na początku tygodnia tak jak planowała, tutaj wielkie oklaski dla Carinio za ekspresową bete.
Jestem w miarę zadowolona z tego rozdziału. Wyjaśnia się tutaj parę rzeczy i liczę na to, ze spodoba wam się taki obrót sprawy.
Notkę dedykują Gosi za pomoc :)

Zapraszam do czytania i komentowania. 

PS Komentujcie! Dla was to minutka, a dla mnie motywacja do dalszego pisania. 


-Wystarczy Kai, pani profesor.
Wszedł do klasy pewnym krokiem, roztaczając tę niesamowitą aurę. Jak zwykle ubrany był w obcisły podkoszulek, ciemne spodnie, skórzaną kurtkę i ciężkie, militarne buty. Wszystko w kolorze czerni. Dwa nieśmiertelniki kołysały się na jego piersi, a na ustach wykwitł ten uroczy uśmiech.
W klasie na kilka sekund zaległa cisza, a następnie wszyscy zaczęli szeptać. Zwłaszcza poruszone były dziewczyny. Chłopak uśmiechnął się szelmowsko i puścił oczko do dziewczyn z pierwszej ławki, kiedy dyrektorka odwróciła wzrok. Natychmiast z ich gardeł wydobył się cichy pisk i chichot, który szybo został stłumiony spojrzeniem nauczycielki.
Jedynie cztery osoby nie zachwycały się nowym nauczycielem.
Hermiona ściskała dłoń Chanel, która zaciśnięta w pięść leżała na kolanie blondynki. Jej spojrzenie wędrowało od Kai'a do Chanel i Dracona, który również patrzył na nią niepewnie.
Blaise po prostu kipiał złością, świdrując wściekłym wzrokiem nowego.
Najgorzej wyglądała Chanel. Pobladła, jej usta i dłonie były zaciśnięte, a oczy szeroko otwarte.
-Proszę nie pozwolić im wejść sobie na głowę, panie Lockwood- powiedział McGonagall i opuściła salę.
-Cześć wszystkim. Jestem Kai. Pozwólcie, że przedstawię wam moją partnerkę, z którą pracuję- powiedział otwierając ponownie drzwi. W pierwszej chwili obecne w klasie dziewczyny jęknęły, jednak szybko niezadowolenie zostało zastąpione ochami i achami.
Do klasy wbiegło bowiem czarne niczym noc stworzenie. Kotek wskoczył na biurko i usiadł na środku, wyraźnie zadowolony. Kai podszedł do mebla i pogłaskał zwierzątko po czarnym łebku.
-To jest Kira. Pracuję ze mną. Już wkrótce dowiecie się co potrafi zrobić. Zanim jednak to nastąpi powiem nieco o tym, czego będę was starał się nauczyć...- chłopak urwał, kiedy Kira miałknęła i spojrzała na niego dużymi, niebieskimi oczami. Chłopak zmarszczył czoło. Kotka zeskoczyła z biurka i przebiegła przez klasę. Zarówno uczniowie, jak i Kai śledzili ją wzrokiem w milczeniu.
Kotka zmierzała ku końcowi klasy i Hermiona już przeczuwała co się stanie. Przymknęła oczy błagając o to, aby się myliła. Niestety stało się dokładnie to, czego się spodziewała.
Kira wskoczyła na ich ławkę i usiadła przed bladą jak ścina Chanel.
Hermiona szybko podniosła wzrok chcąc zobaczyć reakcję chłopka. Na jego twarzy pojawił się szok, a potem niedowierzanie. Wpatrywał się w Chanel przez kilka chwil. Ich oczy się spotkały, na co Ślizgonka natychmiast spuściła wzrok na kotkę. Klasa również wpatrywała się w zwierzątko, więc nikt, poza Hermioną, nie zauważył cwaniackiego uśmiechu, który pojawił się na twarzy nauczyciela.
-Dlaczego pana kotka siedzi przed Chanel?- zapytała niezadowolona Pansy Parkinson.
Klasa ponownie przeniosła wzrok na Kai'a , na ustach którego majaczył teraz delikatny uśmieszek.
-Nie zawsze wiem, co chodzi po głowie Kirze. Ale może wróćmy do zajęć. Kira! Chodź tutaj!- zawołał tonem nieznoszącym sprzeciwu. Kira odwróciła łepek w jego stronę, spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby chciała powiedzieć „chyba sobie ze mnie żartujesz”.
-Natychmiast- warknął. Wyraz jego twarzy zmienił się. Rysy mu stężały, a źrenice mocno się rozszerzyły. To wszystko trwało tylko kilka sekund. Kira zeskoczyła z ławki Chanel i potruchtała do biurka.
-Wszystko w porządku?- Hermiona nachyliła się do Chanel, mocniej ściskając jej rękę- Możemy wyjść jeśli chcesz.
-Nie- odparła twardo dziewczyna- Nie mogę mu dać tej satysfakcji. Jest dobrze, Hermiono- popatrzyła na przyjaciółkę.- Jestem silna.-wyszeptała.
Kai spojrzał na klasę i ponownie uśmiechnął się czarująco. Kiedy kotka z powrotem usiadła na biurku, chłopak stanął obok mebla, opierając się o niego, lekko przysiadając na blacie. Jego aura zmieniła się. Źrenice zmniejszyły się, jednak oczy pozostały ciemne. Przybrał pokerowy wyraz twarzy, z której nie dało się nic wyczytać. Znikną ten miły chłopak, prawie nastolatek, który wszedł kilka minut wcześniej. Na jego miejsce pojawił się doświadczony życiem mężczyzna. Wyglądał seksownie, ale przy tym niezwykle niebezpiecznie.
-Magnis Noscunt. Ktoś wie co to oznacza?- odpowiedziała mu cisza- „Widzieć więcej”. To łacińska nazwa. Chociaż magia jest nowa, sama nazwa odnosi się do tradycji średniowiecznych, a jak niektórzy twierdzą nawet starożytnych. Nie znajdziecie informacji o tym w hogwarckiej bibliotece. Jednak gdybyście poszperali w mugolskich książkach historycznych na pewno coś byście znaleźli.
-To znaczy, że to nie jest prawdziwa magia?- zapytał Harry.
Kai przeniósł na niego swój wzrok.
-Nikt tego nie wie. Według podań i legend Magnis Noscunt istnieje od dawana, jednak czarodzieje nigdy w przeszłości nie uznawali jej za prawdziwe czary, a jedynie mugolskie sztuczki. Coś w stylu voodu.- lekki uśmiech przemknął przez jego twarz,  jakby naśmiewał się z głupoty czarodziejów.- Jednak w świetle ostatnich wydarzeń czarodzieje coraz częściej dopuszczają myśl o zakwalifikowaniu Magnis Noscunt do prawdziwej magii- praktycznie wypluł ostatnie dwa słowa.
-Dlaczego nikt nie chciał tego zakwalifikować jako magii?- zapytał Ernie
Prawy kącik ust Kai'a uniósł się ku górze w krzywym uśmieszku.
-Bo to dar... z którym rodzą się jedynie mugole. Mówi się na nich Videns, czyli widzący.
Przez salę przeszedł szmer. Wszyscy patrzyli na Lockwood’a z niedowierzaniem.
-Chce pan powiedzieć, że jest pan...- zaczął Ron.
-Mugolem? Tak. Dokładnie tak. Jestem zwykłym człowiekiem. Nigdy nie uprawiałem takiej magii jak wy. Nigdy nie uczyłem się zaklęć, a wasze różdżki to dla mnie bezużyteczne patyczki.
W klasie zapadła cisza. Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem to na siebie to na nauczyciela. Jedynie Chanel nie była zdziwiona. Studio tatuaży, motocykl jako środek transportu, zwykły dom. Żaden czarodziej nie mógł się aż tak dobrze maskować.
-Przepraszam bardzo, ale czego my właściwie mamy się uczyć, skoro nie jest pan czarodziejem, a to Magnicośtam nie jest magią?- zapytał lekko podenerwowany Ron.
Nauczyciel odwrócił się w stronę Rona i spojrzał na niego ze znudzeniem. Jednak Chanel wiedziała, ze to jedynie pozory. Poznała go na tyle dobrze, aby widzieć gniew narastający w jego oczach.
-To coś o wiele lepszego niż magia. - jego oczy zalśniły jakimś niezdrowym, niebezpiecznym blaskiem- to dar, który jest wyjątkowo potężny. Większość czarodziei w swojej ignorancji nawet nie potrafi sobie wyobrazić, jak bardzo niebezpieczny może być Videns.- teraz jego tęczówki z niebieskich zrobiły się prawie czarne. Jego twarz miała w sobie coś z szaleńca. Dłonie zacisnął na blacie biurka z taką siłą, że pobielały mu knykcie. Wtedy usłyszeli miałknięcie. Kai szybko otrząsnął  się i spojrzał na kotkę, która znów na niego patrzyła, tym razem z naganą. Pogłaskał ją po łebku. Jego oczy na powrót zrobiły się niebieskie. Spojrzał na uczniów i uśmiechnął się. Odepchną się od blatu i przeszedł za mebel, ściągając po drodze kurtkę. Prawie wszystkie dziewczyny jęknęły widząc jego opalone, wytatuowane ramiona i koszulkę, która opinała idealnie wyrzeźbiony tors.
-Może już najwyższy czas zaprezentować wam na czym polega Magis Noscunt.
Na te słowa siódmoklasiści poprawili się na swoich siedzeniach, ciekawi co się stanie.
Kai rozejrzał się po klasie.
-W szkole jest sporo osób, które w przeszłości mieli wypalony Mroczny Znak. Ustaliłem z dyrektorem, że nie będę przytaczał ich nazwisk, ani mówił ilu ich jest dokładnie. Jednak jeden z posiadaczy Znaku jest wam wszystkim dobrze znany. Severus Snape. - twarz chłopka stała się nagle jakby nieobecna, a oczy na powrót pociemniały i zaszły mgłą.-Jego aura jest dobrze wyczuwalna. Jest na drugim piętrze. Wschodni korytarz.- zamknął oczy- przemieszcza się, wszedł do pomieszczenia. Rozmawia z drugą osobą.- otworzył oczy, które wyglądały już normalnie. Uśmiechnął się widząc ich lekko zaszokowane twarze. -Wasi profesorowie mają w sobie bardzo dużo mocy magicznej, przez co ich aura jest bardzo dobrze wyczuwalna. Nie muszę się nawet skupiać, żeby powiedzieć wam gdzie jest wasz dyrektor.
-I to wszystko?- zapytał nagle Harry- Bardzo przepraszam, ale ciężko w to uwierzyć.
-Doprawdy?- Kai wydawał się rozbawiony. Przeniósł wzrok na Pottera- A więc uważasz to za bajki? A gdybym Ci powiedział, że wiem co siedziało w Tobie przez ostatnie 17 lat? Co zostało pokonane przez samego Czarnego Pana? Co ty sam próbowałeś zwalczyć? To, co pozwalało Ci rozmawiać z wężami?- z każdym jego słowem na jego twarzy gościł coraz bardziej cyniczny uśmiech, podczas gdy Harry wyglądał na przerażonego. Ron obrócił się do Hermiony i wymienili szybkie spojrzenia. Doskonale wiedzieli, że Harry był horkruksem. I najwyraźniej Kai również o tym wiedział.
-Skąd pan to wie?- wysyczał Gryfon
-Jak już mówiłem, impertynencja czarodziei pewnego dnia was zniszczy. Ale dobrze, że chociaż zaczynacie doceniać Magis Noscunt.
-Więc na czym to właściwie polega? I jak mamy z tego korzystać skoro nie posiadamy tego daru?- zapytał Daniel
-Magis Noscunt to tak naprawdę sztuka kontrolowania umysłu, ale nie czyjegoś, tylko swojego. Dzięki darowi i odpowiednim ćwiczeniom możemy wyczuwać ludzką aurę, magię, silne zaklęcia, a nawet niewielki ślad, który po sobie pozostawiają. Jesteśmy w stanie odczytać głęboko zakorzenione w człowieku myśli, wspomnienia i pragnienia.
-To znaczy, że może pan czytać nam w myślach?- zapytała lekko przerażona Lavender.
Kai przeniósł na nią swój wzrok, a na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek.
-Nie, ale potrafię wyczuć różne... hmm... rzeczy- Parvati i Lavender oblały się rumieńcem, podobnie zresztą jak większość dziewcząt w klasie. Lockwood zaśmiał się ochryple.
-Odnosząc się do Twojego drugiego pytania- Kai podjął przerwany wątek- Powiedziałem wam, ze Magis Noscunt to nowa magia, a potem, że istniała już w średniowieczu, a możliwe nawet, ze wcześniej. Dlaczego?- zmierzył ich spojrzeniem, jednak nikt się nie odezwał. Wszyscy wpatrywali się w niego z zapartym tchem- Dopiero teraz, podczas ostatniej wojny, wynaleziono zaklęcia, które pozwalają, po odpowiednim treningu umysłu, zadziałać tak jak nasza moc.
-Co to znaczy?- zapytał Neville
-Oznacza to, że po rzuceniu tego zaklęcia będziecie wiedzieć gdzie znajduje się ktoś na kogo rzucono jakiś czar i rozpoznać co to było. Nie będę owijać w bawełnę, wasz dyrektor chce, abyście wiedzieli, jeśli w pobliżu was będzie znajdował się Śmierciożerca, nawet jeśli jego znak został już dawno usunięty.
Draco i Blaise wymienili szybkie spojrzenia. W ich głowach pojawiła się ta sama myśl. Nie po to pozbywali się znaku, aby teraz cała szkoła dowiedziała się o ich istnieniu.
-Skoro nie jest pan czarodziejem, to jak nauczy nas pan tego zaklęcia?- na czole Harry’ego pojawiły się zmarszczki. Ten koleś mu się nie podobał. Potter czuł się tak, jakby miał znów do czynienia z kimś z ciemnej strony.
-Będę was uczył przede wszystkim technik panowania nad waszym umysłem. Wyczuwania aury drugiego człowieka i oceny jego stanu emocjonalnego. Całość jest w waszej głowie, a zaklęcie, to jedynie kilka słów, które mają na celu odblokowanie tego wszystkiego. Pytania?
Natychmiast kilka rąk uniosło się ku górze. Kai westchnął, jakby był już tym wszystkim zmęczony. Chanel widziała to w jego oczach. Szkoła zdecydowanie nie należała do miejsc jakie lubił ten chłopak. Było tu zbyt spokojnie i nudno.
-Słucham- szatyn usiadł na biurkiem i wskazał na Emmę, która podniosła rękę
-Dlaczego Magis Noscunt stał się popularny dopiero podczas wojny?
-Nie wiadomo dokładnie jak to się zaczęło. Pierwsi Videns zaczęli współpracować z czarodziejami w Japonii. Zarówno z tymi, którzy popierali Voldemorta jak i z tymi, którzy z nim walczyli. Czarodzieje zdali sobie sprawę z tego, jak bardzo pożyteczni mogą być Videns. Większość nigdy nie słyszała o magii, kiedy przychodził do nich ktoś, płacąc za to, aby znaleźli jakiegoś człowieka, nie uważali tego za nic złego. Śmierciożercy potrafili płacić niezłe sumy za szukanie szpiegów lub ważnych osobistości Świata Magii ukrytych przy pomocy silnych zaklęć.
-Czy nie wydawało się im to podejrzane?- Neville popatrzył na nauczyciela z powątpiewaniem- Przecież to jest trochę dziwne. Ktoś nagle przychodzi i daje pieniądze za to aby znaleźć kogoś przy pomocy daru, o którym nikt nie powinien wiedzieć. Przecież to chyba oczywiste, że może chcieć zabić tą osobę.
-Musicie wiedzieć, że Videns to zazwyczaj ludzie ulicy. Nikt z nas nie wie czemu tak jest. W Tokio spotkałem tylko dwie osoby takie jak ja. Chłopak był dilerem w małym gangu, a dziewczyna prostytutką.- większość uczniów wzdrygnęła się na jego słowa- Gdyby któreś z was musiało żyć w taki sposób, nie robiło by wam znaczenia, czy wydana przez was osoba zginie czy nie. Dla nich głód, brutalność, gwałt, śmierć były czymś, z czym spotykali się na co dzień. Bez względu na wojny pomiędzy czarodziejami.
W sali zapadła kompletna cisza. Każdemu ciężko było wyobrazić taką sytuację. Mimo, że byli w czasach wojny, mimo, że walczyli, mimo, że pochowali swoich przyjaciół.
-Ty też byłeś taki jak oni? Żyłeś na ulicy i zabijałeś, aby przeżyć?- drżący głos przerwał ciszę. Wszyscy spojrzeli na tył klasy. Chanel po raz pierwszy od początku lekcji patrzyła na Kai'a. Z jej twarzy nie dało się nic wyczytać, jednak jej głos drżał. W oczach malowało się przerażenie i ból.
-Wolałbym nie wchodzić w szczegóły mojego życia... Chanel- powiedział cicho, patrząc jej prosto w oczy. Jego własne pociemniały. Podniósł się ze swojego miejsca, ale z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
-Nie odpowie pan?- zapytał ze złością Zabini.
Hermiona szybko spojrzała na ławkę, w której siedzieli chłopcy. Atmosfera stała się napięta. Gryfonka widziała jak Draco, siedzący za Blaisem, zaciska dłoń na ramieniu przyjaciela. Oczy Diabła ciskały gromy w kierunku nauczyciela.
Kai obdarzył Zabiniego chłodnym spojrzeniem, po czym na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. Powiódł wzrokiem od Zabieniego do Chanel i z powrotem.
-Nie. Nie odpowiem- jego głos stał się zimny niczym lód. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Hermiona coraz częściej miała wrażenie, że ten facet jest bipolarny- Każdy ma swoje tajemnice, prawda? Więc pozwolisz, że ja zostawię dla siebie swoje, a Ty SWOJE- sposób w jakie zaakcentował ostatnie słowo mówił wyraźnie: „jeszcze słowo, a wszyscy dowiedzą się o Twoim Mrocznym Znaku”
Draco mocniej zacisnął dłoń na ramieniu Diabła, w którym aż się gotowało.
-Nie pozwól się sprowokować- syknął blondyn.
Chanel prychnęła. Kai posłał jej wściekłe spojrzenie. Nie ugięła się, patrzyła na niego twardo. Były to jednak tylko pozory. W środku nie czuła się taka odważna.
-Starczy tego gadania- zadecydował- Przejdźmy teraz do zajęć praktycznych.
-Miał nam pan jeszcze opowiedzieć o pana kotce- zawołała Pansy
Lockwood posłał jej mordercze spojrzenie. Dziewczyna wbiła się w swoje krzesło, marząc o tym aby stać się niewidzialną. Wszyscy wyczuli zmianę nastroju chłopaka.
-O tym będzie następnym razem. A teraz wyciągnijcie różdżki i wstańcie.- podszedł do tablicy i napisał na niej Volo videra magis- To zaklęcie otwierające wasz umysł. Nie musicie machać różdżkami. Po prostu zbliżcie je do swojej klatki piersiowej, w okolicy serca.
Wszyscy wykonali jego polecenia bez słowa. Wstali, a poproszony Harry usunął ławki pod ściany.
-W średniowiecznych zapisach była informacja, że źródła aury człowieka to mózg i rdzeń kręgowy. Łączy je serce jako główny ośrodek. Dobierzcie się w pary.
Większość ustawiła się tak jak siedzieli. Jednym wyjątkiem był Balise i Draco, którzy szybkim krokiem przeszli przez klasę i podeszli do Hermiony i Chanel.
-Co jest?- szepnęła panna Granger.
-Zamień się z nim- powiedział równie cicho Draco.
-Teraz skierujcie różdżki na swoje serca i wypowiedzcie zaklęcie!- zawoła Kai- powinniście poczuć bardzo charakterystyczne uczucie.
Blaise staną naprzeciw Chanel. Wypowiedzieli zaklęcie. Chanel natychmiast poczuła mrowienie w placach spływające do różdżki i do serca. To było dziwne uczucie, jakby prąd, zimny i ciepły zarazem. To uczucie wypełniło jej serce. Przez chwilę miała wrażenie, że czuje uderzenia życiodajnego narządu w swojej dłoni, w której trzymała magiczny patyk. Trwało to tylko kilka sekund. „Prąd” przeszedł przez jej serce i rozszedł się na dwie strony. Wzdrygnęła się czując to w swoim kręgosłupie, jakby wewnątrz kręgów. Nie zdawała sobie sprawy, że miała zamknięte oczy dopóki ich nie otworzyła. Kiedy to zrobiła dziwne uczucie dotarło do jej mózgu. W jej głowie wybuchło coś na kształt kaskady barw, a potem wszystko się skończyło. Jedyne co czuła, to delikatne mrowienie w kręgosłupie i dłoni. Oddychała głęboko.
Rozejrzała się po uczniach. Większość miała zaszokowane miny, co pozwoliło jej przypuszczać, że przeżyli właśnie to samo co ona.
-Dobrze- głos Kai'a wyrwał ją z otępienia. Znowu poczuła dreszcze, jednak niemające już nic wspólnego z zaklęciem.- Spójrzcie na osobę stojącą przed wami. Spróbujcie oczyścić swój umysł, zobaczyć to co jest w... nich. Skupcie się na głównych ośrodkach aury. Kręgosłupie i umyśle.
Kai zamilkł. Wszyscy rozglądali się niepewnie po sobie. Każdy czuł się jak totalny idiota. Lockwood westchnął i zaczął przechadzać się między parami.
-Czemu to robisz?- pytanie Chanel było skierowane do Diabła- Twoja dziewczyna może się obrazić.- warknęła.
-Nie zachowuj się jak dziecko. Nie zamierzam pozwolić Ci się zbliżyć więcej do tego kolesia.- splunął.
Dziewczyna prychnęła.
-Nie wiem czego ode mnie chcesz Zabini. Od tamtej rozmowy jesteś nie do wytrzymania. Przestałeś spędzać z nami czas. Tu nie chodzi tylko o mnie. Pamiętasz jeszcze o swoich przyjaciołach? Draco? Hermiona? Mówi Ci to coś?
-A co? Postanowiłaś teraz zacząć naprawiać świat?- zaśmiał się, ale bez radości -Nie zapominaj, że to wszystko Twoja wina!
-Moja?- w jej oczach zapłoną ogień- Przypomnieć Ci jak mnie nazwałeś?- syknęła
Blaise już chciał coś powiedzieć jednak zamknął usta i zapatrzył się na coś za nią.
Chanel nie musiał się nawet odwracać, żeby wiedzieć na co patrzy Ślizgon. Jej własne ciało ją o tym przekonało. Poczuła ten zniewalający zapach, za którym tak tęskniła. Jego głos cichy, seksowny głos, sprawił, że ugięły się pod nią kolana.
-Jakiś problem?- zapytał Kai
-Wszystko w porządku- warknął natychmiast Blaise
-Hmmm... Zaklęcie zadzałało?
-Tak- odpowiedzieli jednocześnie.
- Złączcie swoje dłonie- poinstruował ich. Wyciągnęli swoje ramiona, Chanel prawe, Zabini lewe  i złączyli płasko dłonie.
-Skupcie się na umyśle tej drugiej osoby. Szukajcie czegoś poza tym co widzicie. Starajcie się wyczuć jej nastrój.
Chanel starała się, ale jedyne co czuła to wściekłość. Swoją wściekłość. W dodatku bliska obecność Kai'a jeszcze bardziej ją rozpraszała.
-Źle to robisz- Kai przybliżył się do niej.
Cofnęła swoją rękę. Ostatnie co zobaczyła, to wściekła twarz Zabiniego, jednak już chwilę później mogła się skupić jedynie na dłoni Lockwood'a na swoim ramieniu.
-Pamiętaj Chanel, że ośrodki aury znajduję się w kręgosłupie i mózgu.- dwa palce swojej prawej dłoni przyłożył do jej skroni, a lewą ręką delikatnie przejechał po jej kręgosłupie.
Dziewczyna zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Zrobiło jej się gorąco. Jego palce delikatnie śledziły linie jej kręgów. Mimowolnie przypomniała sobie, że dokładnie to samo robił po seksie.
-Oddychaj maleńka- szepną jej wprost do ucha. Posłusznie nabrała powietrza w płuca.- Postaraj się. Zobacz więcej.
I zobaczyła. A właściwie poczuła. Przestała czuć jego osobę. Czuła jego aurę.
Aura nie była czymś co można zobaczyć, czymś co Chanel wyobrażała sobie jako poświatę wokół jakiejś osoby. To były jego emocje w jej umyśle. Było to niezwykle dziwne. Nie potrafiła tego dokładanie opisać. Czuła mrok, ból, cierpienie, pasje, gniew, pożądanie. Przed oczami migały jej rozmazane obrazy jednak nie była w stanie rozróżnić żadnych kształtów ani kolorów, ale wszystko było tak bardzo ciemne i smutne. Po policzku pociekły jej łzy.
Zaczynało robić się jej słabo. Rozmazane obrazy wciąż przelatywały jej przed oczami. Gwałtownie otworzyła powieki. Światło uderzyło w jej rozszerzone nienaturalnie źrenice. Zachwiała się, Kai gwałtownie cofnął rękę z jej skroni. Połączenie zostało zerwane. Odwróciła się przodem do niego chwiejąc się. Chłopak przytrzymał ją za łokieć.
-Czułeś to samo co ja?- wyszeptała gwałtownie łapiąc powietrze.
Kai skiną głową.
-Dlaczego?
-Jestem Videns. Widzę to co chcę. Poza tym, kontakt między nami był dość... bliski- Chanel spodziewała się cynicznego uśmieszku, jednak jego twarzy była jak wyrzeźbiona z kamienia. Podniósł dłoń, aby zetrzeć łzę z jej policzka, jednak ktoś im przerwał.
-Chanel!- Hermiona chwyciła ją za ramię. Na jej twarzy malowała się panika.- Byłaś w jakimś transie! Przed dobre dwie minuty!
-Wszystko w porządku- powiedziała słabo blondynka.
Hermiona spojrzała ponad jej ramieniem na nauczyciela. Większość klasy również na nich patrzyła.
-Wszystko w porządku.- powtórzył Kai- Po prostu zobaczyła więcej.- popatrzył na Chanel jeszcze raz, po czym przeniósł wzrok na siedząc na biurku kotkę- Koniec zajęć!

AnnMari



8 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy rozdział!
    Jestem pełna podziwu, że wymyśliłaś tą całą 'inną magię' i jej przedstawicieli, oraz ten cały proces. BRAWO! ;>
    Kurcze, już nie wiem o co chodzi z Kai'em i czy mam go lubić czy jednak nie... pożyjemy, zobaczymy :D
    ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało tym bardziej, że włożyłam dużo pracy w stworzenie Magis Noscunt. Jeszcze raz dziękuję :)

      Usuń
  2. wow

    tylko tyle moge powiedziec, jestem pod wielkim wrazeniem

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. ja Cię kręce! Rozdział genialny! Kocham go! Super wymyśliłaś z tą magią!! Chanel-Kai-Diabeł! Brak mi słów! Brakuje mi tu trochę Herm i Draco ale nie wszystko na raz:)!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział:)) życzę weny i czekam na next

    Zapraszam do mnie zerknij jak będziesz miała chwile :)
    http://mystory-imigation.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział :) jakoś nie mogę nie lubić Kai'a :/ czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  6. *Przepraszam za SPAM*

    Cześć :) Chciałabym Ciebie serdecznie zaprosić na mojego bloga - http://you-are-so-pretty-when-you-cry.blogspot.com/ :> Mam nadzieję, że wpadniesz xx

    "- Harry? - brunet odwrócił się w kierunku dobiegającego głosu i zobaczył zaspaną Rosie, która stała w jego za dużej koszulce.
    - Lou, zaraz to wszystko wyjaśnię - zaczął spokojnie chłopak i przygryzł wargę z nerwów.
    - Nie wierzę! - krzyknął zdenerwowany Tomlinson - Czy wy? - spojrzał na swoich przyjaciół i pokręcił głową - A zresztą nieważne! - odwrócił się i ruszył w kierunku windy.
    - Louis! - załkała zrozpaczona Stevenson - To nie tak - minęła Harry'ego i złapała dwudziestoparolatka za ramię.
    - Nie dotykaj mnie dziwko - wysyczał i zrzucił jej dłoń."

    OdpowiedzUsuń
  7. Zatkalo mnie, swietnie piszesz. Szacun dla Ciebie!

    http://dramione-never-say-never.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń