niedziela, 30 czerwca 2013

ROZDZIAŁ TRZECI

No i kolejny rozdział. Szybko to idzie. Wielkie podziękowania dla IZuz za korektę. Miejmy nadzieję, że od teraz razem ze mną będzie tworzyć tego bloga abyście nie musieli patrzeć na moje straszne błędy.
Miłego czytania!
***

                Hermiona wślizgnęła się na miejsce między Harrym a Ronem. Wyczuła, że chłopiec z blizną chce coś powiedzieć, jednak on nie miał ochoty na kolejny wykład. Zwłaszcza po tym, co chwilę wcześniej zafundował jej Malfoy. Serce nadal tłukło się w jej piersi. Nie była pewna, co powinna z nim zrobić. Dlaczego tak łatwo dała się wrobić. Powinna była tam zostać, odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, po czym z godnością odejść do zamku. Tymczasem uciekła, tak jakby była jakąś zakompleksioną panienką. Była na siebie naprawdę wściekła. Niestety życie jest na tyle złośliwe, że nie możemy zmienić tego co już zrobiliśmy.
-Jeśli masz zamiar znowu mnie opieprzyć to naprawdę daruj sobie!- warknęła
-Nie. Chcę cie przeprosić- powiedział wybraniec.
-?
-Myślałem o tym, co powiedziała Chanel i doszedłem do wniosku, ze ma rację.
Hermiona była nieźle zaszokowana jego słowami. Spojrzała w stronę Rona. Harry podchwycił jej spojrzenie.
-Ron też wie, ze to prawda tylko jeszcze się do tego nie przyznał.- Wyjaśnił Potter
-Skoro tak.- Hermiona była zadowolona, że uniknęła kolejnej kłótni. Rudy bowiem sprawiał wrażenie, że potwierdza słowa Harrego. Najbardziej niezadowoloną osobą była zdecydowanie Ginny. Nie odezwała się do Hermiony ani słowem. Brunetka nie zamierzała wychodzić dziewczynie naprzeciw.
Spojrzała na stół Ślizgonów. Emma i Daniel zobaczyli ją i zaczęli do niej machać. Odwzajemniła gest z uśmiechem. Kilka sekund później uśmiech zszedł jej z twarzy, bowiem przypadkiem spojrzała prosto na Draco, który siedział obok Emmy i był wyraźnie wściekły. Rzucił jej mordercze spojrzenie. Chcąc naprawić swój wcześniejszy błąd, uśmiechnęła się ironicznie i słodko zarazem.
-Malfoy jest wściekły za ten przegrany zakład?- Zapytał Harry
-Można tak powiedzieć.- Hermiona nie chciała go wtajemniczać w to, co wydarzyło się na dziedzińcu.
-A ta dziewczyna, która do ciebie machała? Znasz ją?
-Poznałam w powozie. Emma. Bardzo fajna. Podobnie jak Rose i Daniel. To ta dwójka siedząca obok.- Widziała jak Potter marszczy brwi.
-Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale
-Więc nie wyciągaj- Przerwała mu panna Granger- Najpierw ich poznaj, potem się o nich wypowiadaj. Znasz stare przysłowie: nie oceniaj książki po okładce? Świetnie się sprawdza. Przekonałam się o tym na własnej skórze.
Chłopak nie zdążył jej odpowiedzieć, ponieważ w tym momencie otworzyły się drzwi wielkiej sali i do środka weszli pierwszoroczni, plus Chanel.
Stanęli przed stołem prezydialnym, przed Tiarą Przydziału, która zaczęła śpiewać.
                Draco Malfoy nie słuchał pieśni. Był zbyt zajęty przypatrywaniem się pewnej gryfonce. Nie rozumiał, co się z nim dzieje.
-Draco opanuj się!- syknął Blaise
-O co ci chodzi?
-Od minuty gapisz się na Granger! Zaraz zaczniesz się ślinić!
-Nie przesadzaj Zabini!
-Wcale nie przesadzam. Jeśli nie wierzysz, zapytaj Daniela- Blondyn spojrzał na swojego kumpla. Ten pokiwał głową, na potwierdzenie słów Zabiniego.
-Ja rozumiem, że nieźle rozbudziła twoją wyobraźnię, ale wrzuć na luz, stary!
Draco westchnął.
-Aż tak widać, że mi się podoba?
-Jasne. Ale daj spokój. Granger to nie pierwsza lepsza. Jeśli chcesz ją przelecieć to może ci kogoś poszukam na wieczór, bo jeszcze będziesz musiał sobie sam poradzić- zarechotał Blaise
-Chyba ci się we łbie poprzewracało Zabini.- warknął.- Ale nie o to chodzi. Czy ty widzisz jak ona się zmieniła? Jak się ubiera, maluje. Na Salazara! Ona ma tatuaż! I to gdzie! To już nie jest tamta kujonica Granger!
-Uważaj bo się jeszcze zakochasz Smoku.- Powtórzył po raz drugi tego dnia brunet
-Weź już lepiej się utop!
                Tymczasem przy stole Gryffindoru panna Granger doskonale wiedziała, że ślizgoński arystokrata gapi się na nią i robiła wszystko, aby go ignorować. Patrzyła obojętnym spojrzeniem na Tiarę Przydziału. Udawałała, że słucha, jednak tak naprawdę nie miała zielonego pojęcia, o czym jest piosenka. Cały wysiłek włożyła w to, aby nie myśleć o Draco. Skupiła się na wspominaniu wakacji. Nie miała jednak sposobności, aby długo powspominać, ponieważ piosenka była nadzwyczajnie krótka.
-Coś szybko jej poszło w tym roku- Powiedział Ron przekrzykując aplauz
-Nie dziwię jej się. Przez ile lat można śpiewać- Brunetka wzruszyła ramionami. Teraz miała ważniejsze rzeczy na głowie. Za chwilę Chanel miała zostać przydzielona do domu. Hermiona doskonale wiedziała, że są nikłe szanse na to, żeby blondynka była w domu lwa. Mimo to marzyła o tym, aby wieczorem w łóżkach móc obgadać z nią cały dzień, a rano stoczyć bitwę o pożyczone ubrania. Tak jak robiły to w czasie wakacji.
                Tymczasem rozpoczęła się ceremonia przydziału. Profesor McGonagall doszła już do litery c. Kiedy była przy K, Hermiona widziała bladą twarz przyjaciółki. McGonagall przeczytała jednak Chanel na samym końcu wyjaśniając uprzednio, że dziewczyna przeniosła się z USA i będzie uczęszczać do siódmej klasy.
-Charlotte Morrison!- Chanel wyprostowała się i dumnie podeszła do profesorki, od której wzięła kapelusz.
Na Sali dało się słyszeć szepty. Hermiona wiedziała, że Chanel doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakim wzrokiem gapią się na nią faceci na sali. Nie mogła ich za to winić. Dziewczyna była naprawdę piękna.
-Slitherin!- Wrzasnęła tiara na całą salę. Idąc, Chanel pomachała jeszcze Hermionie, która skinęła jej głową. Nowej ślizgonce nie udało się jednak ukryć, jak zadowolona jest z przydziału. Uśmiechnięta usiadła obok Blaisa, który uścisnął ją uradowany i zaczął przedstawiać pozostałym.
-Dobra robota Chanel. Dobrze trafiłaś- szepnęła Hermiona patrząc na roześmianego Zabiniego.
-Mówiłaś coś?- Zapytał Harry
-Nie nic.- Uśmiechnęła się. Na stole pojawiło się właśnie jedzenie.- Smacznego!
***

                Następnego dnia Hermiona została obudzona przez swój telefon. Szybko wygrzebała go spod poduszki, spodziewając się smsa od Chanel. Jednak nie był to numer jej przyjaciółki, a kogoś innego.
                Hermiona poznała Scorpiusa na internetowym chacie. Od razu przypadli sobie do gustu. Mieli takie same zainteresowania i pasje. Rozmawiali ze sobą bardzo często. Chłopak miał też w zwyczaju pisać do niej codziennie rano z życzeniami miłego dnia. Dziewczyna myślała, że kiedy Scorpius pojedzie do szkoły, przestanie to robić, jednak pomyliła się.
‘’Witaj piękna! Jak minęła noc? Wyspałaś się?
Scorpius ‘’
‘’Świetnie mi się spało. A tobie? Jesteś już w szkole?
Olivia’’
‘’Przyjechałem wczoraj wieczorem. Średnia noc. Miałem głupie sny.
S.’’
‘’Co ci się śniło?
O.’’
‘’Chyba nie mam ochoty sobie tego przypominać.
S.’’
‘’Nie zmuszam. Spadam. Jestem głodna, a muszę jeszcze stoczyć bitwę o łazienkę. Kawy
O.
‘’Nie zatrzymuję. Tylko nie zapominaj o mnie w nawale prac domowych! Miłego dnia:*
S.’’
‘’ Nie zapomnę. Tobie też:*
O.’’
 Hermiona z uśmiechem popatrzyła na rozmowę. Zdała sobie sprawę, że naprawdę musi wstać. Spojrzała na zegar i jęknęła. Była dopiero siódma. W czasie wakacji prowadziły z Chanel odrobinę inny tryb życia. Wstawały ok.10, jadły szybkie śniadanie. Potem wychodziły na miasto: park, basen, zakupy, lody itp. Tak mijał im czas do wieczora. Wieczorami natomiast albo szły na imprezę albo imprezę na których zostawały zwykle do trzeciej, czwartej nad ranem, czasem dłużej. Hermiona wiedziała, że będzie jej tego brakowało. Tego luzu i braku odpowiedzialności. Nie zwlekała jednak dłużej. Udało jej się zająć łazienkę jako pierwszą. Wzięła szybki prysznic, ubrała się, wyszła wpuszczając zaspaną Parvati.
Malowała się właśnie, kiedy zauważyła, że Lavender przygląda się jej ciekawie.
-Mam cos na czole?- Zapytała dziewczyny
-Nie- zaśmiała się współlokatorka- Ładnie wyglądasz Hermiono.
-Dzięki-Brunetka skończyła robić delikatny makijaż po czym założyła kolczyki. Zrobiła sobie dodatkową dziurkę w lewym uchu (również podczas metamorfozy pod okiem Chanel).
-Co ci się stało w rękę- Lavender wskazała na opatrunek na lewym nadgarstku pani prefekt.
Hermiona spojrzała na rękę. Miała tam tatuaż. Do jego zrobienia namówił ją Scorpius. Zaproponował to po tym, jak dziewczyna zwierzyła mu się, że nie ma ochoty wracać do szkoły. Bała się wtedy, że sobie nie poradzi, że nie będzie miała dla niego czasu, że przyjaciele nie zaakceptują jej nowego ja. Wytatuowała sobie piórko okręcone dookoła nadgarstka jako symbol wolności i niezależności. Dziewczyna zgodziła się. Zrobiła to na dzień przed wyjazdem. Użyła zaklęcia gojącego, którego skuteczność wypróbowały z Chanel półtora miesiąca wcześniej na pierwszych tatuażach. Po rzuceniu zaklęcia należało przez kilka dni nosić opatrunek. Po jego ściągnięciu tatuaż był wygojony. Bez strupów i schodzącej skóry. Świetny efekt. Na nadgarstku nosiła opatrunek, który obwiązywała chustką, ponieważ rodzice nic nie wiedzieli o tej ozdobie i wolała, aby tak pozostało.
-To nic takiego- odpowiedział Lavender. Szybko wyjęła chustkę w czarno- białą kratkę i delikatnie obwiązała nadgarstek.- Pójdę już- powiedziała chwytając torbę. Wrzuciła do niej telefon i kosmetyczkę.
                W pokoju wspólnym nie zastała Rona ani Harrego. Postanowiła jednak nie czekać. Było za dziesięć ósma. Zeszła więc na śniadanie. Ślizgonów jeszcze nie było. Usiadła więc przy swoim stole i szybko nalała sobie kawy. Była w połowie drugiej filiżanki, gdy usłyszała znajomy głos.
-Hermiona!- Chanel podeszła do niej i cmoknęła na powitanie w policzek.- Miałaś chyba zjeść z nami.
-Jasne już idę.- Brunetka podeszła z przyjaciółką do stołu Ślizgonów. Emma, Daniel, Rose i Blaise powitali ją ciepło, jednak twarze mieli zaspane. Nie było Malfoya.
-Cześć wszystkim- Hermiona siadła pomiędzy Chanel, a Diabłem. Naprzeciw niej siedziała pozostała trójka.
-Hej- ziewnęła Emma- Wyspana?
-Taaaa. Po dwóch kawach, które wypiłam.
-Kawa. To jest to- Mruknęła Rose upijając łyk zbawczego napoju.
-Dobra dziewczynki, nie samą kofeiną człowiek żyje- Powiedział Blaise- Zjedzcie coś, bo za chwilę spadniecie.
Hermionie nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Szybko chwyciła tosta i zaczęła rozglądać się za marmoladą.
-Czy ktoś może podać dżem?- Zapytała, jednak niewyspani ślizgoni nie do końca kontaktowali. Każde stwierdziło, że pytanie jest skierowane do kogoś innego.
-Proszę bardzo- Szczupła dłoń położyła dżem tuż obok talerza. Dobrze spałaś?
Dziewczyna doskonale znała ten głos. Pozostali też się obudzili słysząc go. No bo on miły dla niej?
-Dziękuję Malfoy. Całkiem nieźle. A ty?
Kolejny szok na twarzach obecnych. No bo ona miła dla niego?
-Średnio. Miałem głupie sny.
Gdzieś już dzisiaj to słyszałam- pomyślała dziewczyna, jednak niedane było się nad tym dłużej zastanawiać, ponieważ Malfoy właśnie usiadł pomiędzy nią, a Zabinim.
-Ejjj!- Mało masz miejsca przy stole? Musisz siadać obok mnie!
-To mój stół. Mogę siadać gdzie mi się podoba!
Pozostali odetchnęli, gdy ta dwójka znów zaczęła się kłócić. Wszystko wróciło do normalnego stanu.  No bo oni mili dla siebie?
Śniadanie przebiegało spokojnie. Emma i Rose uraczyły resztę najnowszymi ploteczkami, które już zdążyły usłyszeć. Daniel stwierdził, że jeśli jeszcze raz usłyszy ‘’kto z kim i dlaczego’’, zmienia miejsce w skutek czego pokłócił się z Emmą. Hermiona stwierdziła, że poranek Ślizgonów nie różni się od tego gryfińskiego. Może było tylko ciut zabawniej. No, bo jak tu się nie śmiać, gdy Emma grzmoci Daniela po głowie, a on w odwecie sypie jej sól do płatków.
Hermiona siedziała tyłem do wejścia i stołu domu lwa, więc nie widziała wściekłych i zaszokowanych spojrzeń jakie rzucają jej pozostali gryfoni. Zwłaszcza trójka jej przyjaciół.
-Mam genialny pomysł!- Krzyknął nagle Zabini
-Oświeć nas geniuszu- zironizował Draco
-Proponuję zorganizowanie imprezy na cześć naszej nowej ślizgonki- Wskazał na Chanel. Wszyscy naraz zaczęli się zachwycać pomysłem.
-Idealnie- Stwierdziła Chanel- Mam nowe buty do przetestowania!
-Granger, czuj się zaproszona- Dodał szybko Zabini.
-No ja myślę! Ale mam rozumieć, że imprezka będzie u was, w lochach?
-Nie bój się Granger- Odezwał się Malfoy- Przyjdę po ciebie żebyś się nie zgubiła.
-Daruj sobie Malfoy.- Obdarzyła go chłodnym spojrzeniem- Mam nadzieję, że nie zawiodę się na tych słynnych ślizgońskich imprezach.
-Oj nie zawiedziesz się mała. Już ja ci to obiecuję- Powiedział bardzo z siebie zadowolony blondyn.
-Uuuuu Malfoy obiecuje udaną imprezę, może lepiej trzymaj się od niego z daleka Hermiono- Powiedziała Rose
-Dlaczego?- Zainteresował się gryfonka.
-Bo takie obietnice zwykle kończą się w jego sypialni.- Uśmiechnęła się Emma.
-Poczekamy, zobaczymy.- Powiedziała Hermiona na co większość jej nowych znajomych zaczęła się krztusić tym, co akurat mieli w ustach. Podczas gdy Rose waliła Daniela w plecy, gryfonka patrzyła na Draco wyzywającym spojrzeniem.
-Naprawdę chcesz zobaczyć maleńka?
-A co, chcesz się założyć?
-Może
-Tylko wygrywanie zakładów jakoś ci ostatnio nie wychodzi.
-Alkohol zmienia ludzi i ułatwia wygrywanie zakładów.
-O co?- Zapytała dziewczyna wyciągając dłoń w jego kierunku.
-Już ty dobrze wiesz, o co. -  Chwycił jej dłoń- Diable przetnij zakład.
I mimo, że brunet zrobił, o co go proszono ta dwójka wciąż patrzyła sobie w oczy, myśląc dokładnie to samo: ‘’Gdyby spojrzenia mogły zabijać’’
                Po zakończonym śniadaniu Hermiona podeszła do swojego stołu po plan lekcji. Ignorując spojrzenia przyjaciół wzięła od profesor McGonagall swój arkusik i spojrzała na niego. Okazało się, że WSZYSTKIE lekcje ma ze ślizgonami. Popatrzyła na zbolałe miny Harrego i Rona.
-Zapowiada się ciekawie- Powiedziała. Nie słyszała, jak przy sąsiednim stole blond włosy Ślizgon, który również już dostał swój plan lekcji mówi:
-Nawet nie wiesz jak ciekawie.  
***

Hermiona stała po klasą do transmutacji, która była pierwszą tego dna lekcją, kiedy podeszła do niej zachwycona Chanel.
-Pokaż swój plan.- Porównała arkusiki.- Mamy razem większość lekcji. Ja mam wróżbiarstwo, a ty numerologię. Potem ja mam wolne, a ty masz starożytne runy. Ble, jak możesz chodzić na takie nudy?
-Normalnie. To całkiem interesujące.
-Dobra. Nigdy nie zrozumiem tego umiłowania nauki. Nie lubię się uczyć.
-Nienawidzisz się uczyć- poprawiła ze śmiechem Hermiona.
-Oj tam. Duża różnica. Sprowadza się do jednego, prawda?
Hermiona nie zdążyła przyznać dziewczynie racji, ponieważ właśnie pojawili się Ron i Harry. Podeszli do dziewczyn.
-Cześć- Powiedzieli jednocześnie.
-Hej!- Odparła ślizgonka
-Jak tam się spało w lochach? Nie spadła ci na głowę jakaś czaszka?- Zapytał Harry
-No, co ty! Mam zarąbisty pokój. Jest duży, tylko brakuje mi miejsca na buty!
-A z kim śpisz?- Zapytała Hermiona
-A z kim mam spać?- Zdziwiła się.
-No ze Niemożliwe!- Wykrzyknęła brunetka- Nie mów, że macie własne sypialnie!
-No mamy. Co prawda nie wszyscy. Niektórzy mają podwójne. Np. Daniel śpi z Zabinim, a Rose z Emmą.  A wy nie macie prywatnych?
-Cudownie! A podobno to my jesteśmy pupilkami dyrektora- Zdenerwowała się brunetka.
-Tu nie o to chodzi Granger.- Usłyszała za sobą znajomy głos.- Tu chodzi o to, jak się z tych sypialni hmmm korzysta- Uśmiechnął się wrednie.
-Malfoy!- Warknął Ron. Już zaczął wyciągać różdżkę, gdy Hermiona odpowiedziała:
-A co? Chcesz pokazać? Chyba najpierw musisz wygrać zakład- Przypomniała.
-Już się nie mogę doczekać Granger.- Obdarzył ją tym swoim malfoyowskim spojrzeniem, od którego miękły kolana. Dziewczyna nie mogła jednak odpowiedzieć, ponieważ profesor McGonagall zaprosiła ich od klasy. 
 

***
Dni mijały spokojnie. Hermiona usiadła na większości przedmiotów z Chanel. Podczas obiadu siadała z gryfonami, aby nie denerwować przyjaciół. Śniadania natomiast nadal jadła ze ślizgonami. Malfoy nadal żartował sobie z niej w różny, bardziej lub mniej wyszukany sposób. Wtorek i środa były bardzo udane. Jednak w środę po południu czekała ich lekcja ze Snapem.
Obrona przed czarną magią była najmniej lubianym przedmiotem, od kiedy zaczął uczyć jej Snape. Mimo wygranej bitwy i odsłonięcia kilku tajemnic nic się nie zmieniło. Stary Nietoperz nadal faworyzował ślizgonów i tępił gryfonów. Gdy więc siódmoklasiści stanęli przed jego klasą, mieli nietęgie miny. Zwłaszcza gryfoni.
Snape otworzył drzwi i bez słowa dał im znak, aby weszli. Klasa była ciemna i równie okropna, jak w poprzednim roku. Wszyscy chcieli zająć miejsca z tyłu, nie czyniąc jednocześnie hałasu, aby nie rozsierdzić profesora.
Hermionie sprytnie udało się wśliznąć do ostatniej ławki i już miała zawołać Chanel, kiedy na krześle obok zasiadł nie kto inny, jak Draco Malfoy.
-Czy tobie się aby coś nie pomieszało?- spytała patrząc na niego ze zdziwieniem.- To miejsce Chanel!
-Dziwne. Jeśli mnie wzrok nie myli Chanel siedzi już z Diabłem wskazał ręka na przedostatnią ławkę w rzędzie od okna, gdzie Chanel właśnie chichotała z czegoś, co Blaise szeptał jej do ucha.
Gdy zobaczyła minę Hermiony wzruszyła tylko ramionami.
-Malfoy, nie zamierzam z tobą siedzieć!- powiedziała ze złością.
-Cisza!- warknął w tym momencie Snape.- Mam nadzieję, ze wybraliście sobie dobre miejsca, ponieważ będziecie na nich siedzieć do końca roku. Osoby siedzące obok was będą waszymi partnerami w czasie lekcji, więc z łaski swojej postarajcie się nie zrobić im krzywdy. Jeśli komuś się to nie podoba, może od razu wyjść.
Hermiona jęknęła. Cały rok z Malfoyem w jednej ławce! Koszmar! Chociaż- Myślała patrząc kątem oka na jego przystojną twarz.- Nie Hermiono! Stanowczo za dużo myślisz. 
Próbowała skupić się na lekcji. Zaczęła robić notatki podczas wykładu Snape a. jednak pewien wkurzający arystokrata cały czas ją rozpraszał. Rozsiadł się wygodnie i oparł rękę na oparciu jej krzesła, patrząc na profesora znudzonym wzrokiem. Hermiona wiedziała, że gdyby był gryfonem, już pięć razy dostałby szlaban. Ale przecież Severus Snape nigdy nie dałby szlabanu swojemu pupilkowi. Hermiona nie wiedziała, dlaczego wzbudziło w niej to taką irytację. Przecież blondyn zachowywał się tak przez ostatnie siedem lat.

Snape po podyktowaniu chyba dwóch tuzinów punktów stwierdził, że kończy się lekcja. Nie mógł już się nad nimi pastwić, więc ostatnie co zrobił to zadanie wypracowania na dwie rolki pergaminu. W czasie gdy profesor dyktował temat zadania, Draco znalazł sobie świetną nową rozrywkę, polegającą na zabawie rozpuszczonymi lokami swojej sąsiadki, które opadały łagodnie na plecy. Brunetka wyczulona na punkcie swoich włosów, natychmiast poczuła gęsią skórkę na karku. Kątem oka doskonale widziała zadowolony uśmieszek Malfoya.
Gdy tylko zabrzmiał dzwonek, Hermiona poderwała się z miejsca. Z prędkością błyskawicy zgarnęła swoje rzeczy do torby, podeszła do Chanel, złapała ją pod ramię i wyprowadziła z klasy, zanim Draco zdążył chociażby wstać z krzesła.  Posłał za dziewczyną rozbawione spojrzenie.
Tymczasem panna Granger odciągnęła przyjaciółkę od reszty znajomych.
-Musisz mi pomóc!- zawołała kiedy w końcu się zatrzymały.
-Dobra, ale powiedz, w czym konkretnie- Chanel była zdziwiona zachowaniem przyjaciółki
-Muszę wygrać ten zakład z Malfoyem! Po prostu muszę
-Ten, który będziecie realizować w piątek? A właściwie, to o co się założyliście?
Hermiona zrobiła kwaśną minę.
-O to samo, co ostatnio. Konkretnie ten kretyn postawił sobie za punkt honoru zobaczyć mój tatuaż na nodze!
-Jak bardzo chcesz to mogę mu pokazać swój!- zaśmiała się Chanel.
-To nie jest śmieszne! Chanel, ze mną dzieje się coś złego. On tak strasznie mnie denerwuje, ale w zupełnie inny sposób niż kiedyś!
-Uważaj, bo się jeszcze zakochasz!
-Nie. Nigdy więcej nie zamierzam się zakochiwać- powiedziała twardo dziewczyna.-Ale to nie zmienia tego, że muszę wygrać ten zakład. Muszę, a ty musisz mi w tym pomóc!
-Dobra, już dobra- poddała się blondynka.- Ale przyznaj się- w jej oczach pojawiły się niebezpieczne ogniki- Podoba ci się? Nie miałabyś nic przeciwko żeby się z nim przespać!
-Podoba mi się wielu facetów. Malfoy jest przystojny, nigdy temu nie przeczyłam. I nie przespałabym się z nim. Nie jestem tobą.
-Ej! Wbrew temu, co ci się wydaje nie sypiam z każdym!
-Mmmm Tak, udowodniłaś to w wakacje- zironizowała Hermiona.
-No dobra, nie przesadzaj!- zaśmiała się. Mam pomysł! Chodź do naszego salonu! Zobaczysz mój pokój, pokażę ci nowe buty, pomożesz mi z pracą domową, no i trzeba już ściągnąć opatrunek z tatuażu.
-Dobra, ale nie zamierzam napisać za ciebie zadania!
-Oj tam, oj tam- roześmiana dziewczyna wzięła przyjaciółkę pod rękę, prowadząc do lochów.
-I kolejny, biedny jednorożec uśmiercony- westchnęła Hermiona
Nie ma chyba potrzeby opisywania miny pozostałych ślizgonów, gdy Chanel przyprowadziła Hermionę do ich salonu. Jednak dziewczyny nie przejęły się tym zbytnio. Udały się do pokoju blondynki, gdzie leżąc na mięciutkim łóżku obgadały cały dzień. Później odrabiały zadania, a kiedy skończyły był już czas kolacji.
-Cudownie jest być w siódmej klasie- przeciągnęła się Hermiona- Mamy mnóstwo wolnego czasu! Jeśli tylko będziemy robić zadania na bieżąco nie powinnyśmy mieć zaległości.
-Przestań już mówić o pracach domowych! Jestem tu cztery dni, a miałam więcej zadań, niż przez cały tydzień w starej szkole!
-Hahaha To wyjaśnia twoje braki!
-A weź się utop!
Przyjaciółki udały się na kolację. W wejściu do wielkiej sali rozdzieliły się. Każda z nich poszła do swojego stołu.
-Hermiono gdzie ty byłaś! Zamartwialiśmy się- zawołał Harry, gdy dziewczyna podeszła do swojego miejsca.
-Pomagałam Chanel w pracach domowych.
-Gdzie byłyście? W bibliotece was nie było!- powiedział Ron
-Siedziałyśmy u Chanel w pokoju.
-!!!!!
-Chciała mi pokazać nowe buty. Dostała je pocztą.
-Byłaś w slitherinie?- zapytał z niedowierzaniem Ron
-No jasne. Przecież tam mieszka Chanel.
-Czy jesteś pewna, że to był dobry pomysł?- zapytał Harry
-Tak Harry, jestem pewna. I nie mówmy o tym więcej.- dziewczyna zajęła się kolacją, kiedy usłyszała znajomy głos za plecami.
-Cześć piękna!
-O! Cześć Zabini- Harry i Ron przestali się już dziwić, jak dziewczyna odnosi się do ślizgonów
-Widziałaś może Draco?
-Tego pacana? Nie, nie widziałam go od ostatniej lekcji. Dlaczego miałabym wiedzieć, gdzie on jest? Co ja jego niańka?
-Chanel coś wspominała- mruknął brunet.
-Ja ją uduszę. Żadnego sekretu nie można powierzyć.
-Hermiona, muszę z tobą pogadać- powiedział wreszcie Zabini
- No to siadaj- wskazała na wolne miejsce obok siebie. Chłopak usiadł.
-Chodzi o Chanel.
-A konkretnie?
-Jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Myślisz, ze miałbym u niej jakieś szanse?
Hermiona była zdziwiona tym, że chłopak zwraca się z tym do niej. Jednak uśmiechnęła się pod nosem. Widziała, jak tych dwoje do siebie ciągnie i doskonale zdawała sobie sprawę z taktyki, jaką przyjęła Chanel, aby jeszcze bardziej go do niej przyciągało. Po prostu olewała go. Śmiała się razem z nim, siedziała w ławce, rozmawiała, jednak podobnie było z wieloma innymi facetami. Hermiona zdziwiłaby się gdyby diabeł nie poczuł się zazdrosny.
-No wiesz. Myślę, że nic straconego.
-Ja wiem jakim typem dziewczyny ona jest. Jesteśmy podobni i oboje doskonale o tym wiemy. Sam fakt, że potrafimy ze sobą wytrzymać jest chyba wystarczającym dowodem.
-Chanel ciągnie do ciebie. Jednak obrała taka taktykę, jak obserwujesz na co dzień- skinęła delikatnie głową w stronę stołu ślizgonów. Chanel właśnie zaśmiewała się z żartów Daniela.
-Czyli to tylko takie sprytne zagranie, żebym się zrobił zazdrosny?
-Mniej więcej, ale nie wiesz tego ode mnie!
-Jasna sprawa. To co mam zrobić?
-Zagraj tak samo jak ona.
-?????
-Oj Blaise, a podobno taki inteligentny jesteś! Zacznij flirtować z innymi dziewczynami, a w końcu ona do ciebie przyjdzie!
-Genialne!
-Do usług- uśmiechnęła się.
-Po prostu muszę cię pocałować!- to mówiąc złapał ją za ramiona i pocałował w oba policzki, wywołując tym ogólne poruszenie na sali.
Dracona Malfoya mało nie trafił szlag, gdy widział jak jego najlepszy przyjaciel siada przy stole Gryffindoru i rozmawia z Granger. Głowy mieli pochylone blisko ku sobie i szeptali o czymś zawzięci. A kiedy jego kupel pocałował ją w oba policzki, miał ochotę dać mu w gębę. Nie wiedział dlaczego, ani co wzbudziło w nim takie uczucia. Wiedział jednak, że musi wygrać zakład. Po prostu musi.
-Chanel- zwrócił się cicho do blondynki, obok której siedział
-Co?
-Musisz mi pomóc.
-W czym konkretnie?
-Muszę wygrać ten zakład!- warknął przez zaciśnięte zęby- Po prostu muszę!
-Wiesz, nie do końca podoba mi się fakt, że chcesz przelecieć moją przyjaciółkę- dziewczyna spojrzała na niego sceptycznie, unosząc jedną brew.
-Nie zamierzam jej przelecieć. Chcę tylko wygrać. Zadowolę się tym,  że przyzna mi rację. Nawet nie muszę odebrać nagrody, ale ona musi przyznać mi rację! Pomożesz mi?
-Dobra, już dobra.- w oczach blondynki pojawiły się szatańskie błyski. Jednak Malfoy już tego nie widział, był zbyt zajęty przyglądaniem się pewnej gryfonce


2 komentarze:

  1. To jest świetne! Rozdziały piszesz długie, nie nudne i z wielką dawką humoru. Już Cię lubię. ;) Zdarzyło się kilka nielicznych błędów, ale jest lepiej niż w poprzednich rozdziałach. Bardzo się cieszę, że przypadkiem trafiłam na Twojego bloga, bo jest.. achh... co tu dużo mówić, jest cudowny. *w*
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, a Tb życzę duuużo weny, wytrwałości, czasu na częste pisanie rozdziałów i powiększającego się grona czytelników. ;)
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa
    http://szukajacszczesciawmilosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Takie komentarze motywują do działania! Nowy rozdział już wkrótce!

      Usuń