No i kolejny rozdział. Szybko to idzie. Wielkie podziękowania dla IZuz za korektę. Miejmy nadzieję, że od teraz razem ze mną będzie tworzyć tego bloga abyście nie musieli patrzeć na moje straszne błędy.
Miłego czytania!
Miłego czytania!
***
Hermiona wślizgnęła
się na miejsce między Harrym a Ronem. Wyczuła, że
chłopiec z blizną chce coś
powiedzieć, jednak on nie miał ochoty na kolejny wykład. Zwłaszcza
po tym, co chwilę
wcześniej zafundował jej Malfoy. Serce nadal tłukło
się w jej piersi. Nie była pewna, co powinna z nim zrobić. Dlaczego tak łatwo
dała się wrobić.
Powinna była tam zostać, odpowiedzieć
jakąś ciętą
ripostą, po czym z godnością
odejść do zamku.
Tymczasem uciekła, tak jakby była jakąś
zakompleksioną panienką. Była
na siebie naprawdę
wściekła. Niestety życie
jest na tyle złośliwe, że
nie możemy zmienić tego co już
zrobiliśmy.
-Jeśli masz zamiar znowu mnie opieprzyć to naprawdę
daruj sobie!- warknęła
-Nie.
Chcę cie przeprosić- powiedział
wybraniec.
-?
-Myślałem
o tym, co powiedziała
Chanel i doszedłem do wniosku, ze ma
rację.
Hermiona
była nieźle zaszokowana jego słowami. Spojrzała
w stronę Rona. Harry
podchwycił jej spojrzenie.
-Ron
też wie, ze to prawda
tylko jeszcze się
do tego nie przyznał.-
Wyjaśnił Potter
-Skoro
tak.- Hermiona była
zadowolona, że uniknęła kolejnej kłótni.
Rudy bowiem sprawiał
wrażenie, że potwierdza słowa
Harrego. Najbardziej niezadowoloną
osobą była zdecydowanie Ginny. Nie odezwała się
do Hermiony ani słowem.
Brunetka nie zamierzała
wychodzić dziewczynie
naprzeciw.
Spojrzała na stół
Ślizgonów. Emma i Daniel zobaczyli ją i zaczęli
do niej machać. Odwzajemniła gest z uśmiechem.
Kilka sekund później uśmiech zszedł
jej z twarzy, bowiem przypadkiem spojrzała prosto na Draco, który siedział
obok Emmy i był wyraźnie wściekły. Rzucił
jej mordercze spojrzenie. Chcąc
naprawić swój wcześniejszy
błąd, uśmiechnęła
się ironicznie i słodko zarazem.
-Malfoy
jest wściekły za ten przegrany zakład?- Zapytał
Harry
-Można tak powiedzieć.-
Hermiona nie chciała
go wtajemniczać w to, co wydarzyło się
na dziedzińcu.
-A
ta dziewczyna, która
do ciebie machała? Znasz ją?
-Poznałam w powozie. Emma. Bardzo fajna. Podobnie jak Rose i
Daniel. To ta dwójka
siedząca obok.- Widziała jak Potter marszczy brwi.
-Nie
chcę wyciągać
pochopnych wniosków,
ale…
-Więc nie wyciągaj-
Przerwała mu panna Granger-
Najpierw ich poznaj, potem się
o nich wypowiadaj. Znasz stare przysłowie:
nie oceniaj książki po okładce? Świetnie
się sprawdza. Przekonałam się
o tym na własnej skórze.
Chłopak nie zdążył jej odpowiedzieć,
ponieważ w tym momencie
otworzyły się drzwi wielkiej sali i do środka weszli pierwszoroczni, plus Chanel.
Stanęli przed stołem
prezydialnym, przed Tiarą
Przydziału, która zaczęła
śpiewać.
Draco Malfoy nie słuchał
pieśni. Był zbyt zajęty
przypatrywaniem się
pewnej gryfonce. Nie rozumiał,
co się z nim dzieje.
-Draco
opanuj się!- syknął Blaise
-O
co ci chodzi?
-Od
minuty gapisz się
na Granger! Zaraz zaczniesz się
ślinić!
-Nie
przesadzaj Zabini!
-Wcale
nie przesadzam. Jeśli
nie wierzysz, zapytaj Daniela- Blondyn spojrzał na swojego kumpla. Ten pokiwał głową, na potwierdzenie słów Zabiniego.
-Ja
rozumiem, że nieźle rozbudziła
twoją wyobraźnię,
ale wrzuć na luz, stary!
Draco
westchnął.
-Aż tak widać,
że mi się podoba?
-Jasne.
Ale daj spokój. Granger to nie
pierwsza lepsza. Jeśli
chcesz ją przelecieć to może
ci kogoś poszukam na wieczór, bo jeszcze będziesz
musiał sobie sam poradzić- zarechotał
Blaise
-Chyba
ci się we łbie poprzewracało
Zabini.- warknął.- Ale nie o
to chodzi. Czy ty widzisz jak ona się
zmieniła? Jak się ubiera, maluje. Na Salazara! Ona ma tatuaż! I to gdzie! To już
nie jest tamta kujonica Granger!
-Uważaj bo się
jeszcze zakochasz Smoku.- Powtórzył po raz drugi tego dnia brunet
-Weź już
lepiej się utop!
Tymczasem przy stole Gryffindoru
panna Granger doskonale wiedziała,
że ślizgoński
arystokrata gapi się
na nią i robiła wszystko, aby go ignorować. Patrzyła
obojętnym spojrzeniem na
Tiarę Przydziału. Udawałała, że
słucha, jednak tak
naprawdę nie miała zielonego pojęcia,
o czym jest piosenka. Cały
wysiłek włożyła w to, aby nie myśleć o Draco. Skupiła
się na wspominaniu
wakacji. Nie miała
jednak sposobności, aby długo powspominać,
ponieważ piosenka była nadzwyczajnie krótka.
-Coś szybko jej poszło
w tym roku- Powiedział
Ron przekrzykując aplauz
-Nie
dziwię jej się. Przez ile lat można
śpiewać- Brunetka wzruszyła
ramionami. Teraz miała
ważniejsze rzeczy na głowie. Za chwilę
Chanel miała zostać przydzielona do domu. Hermiona doskonale wiedziała, że
są nikłe szanse na to, żeby
blondynka była w domu lwa. Mimo to
marzyła o tym, aby
wieczorem w łóżkach móc obgadać
z nią cały dzień,
a rano stoczyć bitwę o pożyczone
ubrania. Tak jak robiły
to w czasie wakacji.
Tymczasem rozpoczęła się
ceremonia przydziału.
Profesor McGonagall doszła
już do litery c. Kiedy
była przy K, Hermiona
widziała bladą twarz przyjaciółki.
McGonagall przeczytała
jednak Chanel na samym końcu
wyjaśniając uprzednio, że
dziewczyna przeniosła
się z USA i będzie uczęszczać do siódmej
klasy.
-Charlotte
Morrison!- Chanel wyprostowała
się i dumnie podeszła do profesorki, od której wzięła
kapelusz.
Na
Sali dało się słyszeć szepty. Hermiona wiedziała, że
Chanel doskonale zdaje sobie sprawę
z tego, jakim wzrokiem gapią
się na nią faceci na sali. Nie mogła ich za to winić.
Dziewczyna była naprawdę piękna.
-Slitherin!-
Wrzasnęła tiara na całą salę.
Idąc, Chanel pomachała jeszcze Hermionie, która skinęła
jej głową. Nowej ślizgonce
nie udało się jednak ukryć,
jak zadowolona jest z przydziału.
Uśmiechnięta usiadła
obok Blaisa, który uścisnął
ją uradowany i zaczął przedstawiać
pozostałym.
-Dobra
robota Chanel. Dobrze trafiłaś- szepnęła
Hermiona patrząc na roześmianego Zabiniego.
-Mówiłaś coś?-
Zapytał Harry
-Nie
nic.- Uśmiechnęła się.
Na stole pojawiło się właśnie jedzenie.- Smacznego!
***
Następnego dnia Hermiona została obudzona przez swój
telefon. Szybko wygrzebała
go spod poduszki, spodziewając
się sms’a od Chanel. Jednak nie był to numer jej przyjaciółki, a kogoś
innego.
Hermiona poznała Scorpiusa na internetowym chacie. Od razu przypadli sobie
do gustu. Mieli takie same zainteresowania i pasje. Rozmawiali ze sobą bardzo często.
Chłopak miał też
w zwyczaju pisać do niej codziennie
rano z życzeniami miłego dnia. Dziewczyna myślała,
że kiedy Scorpius
pojedzie do szkoły,
przestanie to robić,
jednak pomyliła się.
‘’Witaj
piękna! Jak minęła noc? Wyspałaś się?
Scorpius
‘’
‘’Świetnie
mi się spało. A tobie? Jesteś
już w szkole?
Olivia’’
‘’Przyjechałem wczoraj wieczorem. Średnia noc. Miałem
głupie sny.
S.’’
‘’Co
ci się śniło?
O.’’
‘’Chyba
nie mam ochoty sobie tego przypominać.
S.’’
‘’Nie
zmuszam. Spadam. Jestem głodna,
a muszę jeszcze stoczyć bitwę
o łazienkę. Kawy…
O.”
‘’Nie
zatrzymuję. Tylko nie zapominaj
o mnie w nawale prac domowych! Miłego
dnia:*
S.’’
‘’
Nie zapomnę. Tobie też:*
O.’’
Hermiona z uśmiechem popatrzyła
na rozmowę. Zdała sobie sprawę,
że naprawdę musi wstać.
Spojrzała na zegar i jęknęła.
Była dopiero siódma. W czasie wakacji prowadziły z Chanel odrobinę
inny tryb życia. Wstawały ok.10, jadły
szybkie śniadanie. Potem
wychodziły na miasto: park,
basen, zakupy, lody itp. Tak mijał
im czas do wieczora. Wieczorami natomiast albo szły na imprezę
albo… imprezę na których
zostawały zwykle do trzeciej,
czwartej nad ranem, czasem dłużej. Hermiona wiedziała, że
będzie jej tego brakowało. Tego luzu i braku odpowiedzialności. Nie zwlekała
jednak dłużej. Udało
jej się zająć łazienkę jako pierwszą.
Wzięła szybki
prysznic, ubrała się, wyszła
wpuszczając zaspaną Parvati.
Malowała się
właśnie, kiedy zauważyła, że
Lavender przygląda się jej ciekawie.
-Mam
cos na czole?- Zapytała
dziewczyny
-Nie-
zaśmiała się
współlokatorka- Ładnie wyglądasz
Hermiono.
-Dzięki-Brunetka skończyła robić
delikatny makijaż
po czym założyła
kolczyki. Zrobiła sobie dodatkową dziurkę
w lewym uchu (również podczas metamorfozy pod okiem Chanel).
-Co
ci się stało w rękę- Lavender wskazała
na opatrunek na lewym nadgarstku pani prefekt.
Hermiona
spojrzała na rękę.
Miała tam tatuaż. Do jego zrobienia namówił
ją Scorpius.
Zaproponował to po tym, jak
dziewczyna zwierzyła
mu się, że nie ma ochoty wracać do szkoły.
Bała się wtedy, że
sobie nie poradzi, że
nie będzie miała dla niego czasu, że
przyjaciele nie zaakceptują
jej nowego ‘ja’. Wytatuowała
sobie piórko „okręcone” dookoła
nadgarstka jako symbol wolności
i niezależności. Dziewczyna zgodziła się.
Zrobiła to na dzień przed wyjazdem. Użyła zaklęcia
gojącego, którego skuteczność
wypróbowały z Chanel półtora
miesiąca wcześniej na pierwszych tatuażach. Po rzuceniu zaklęcia należało przez kilka dni nosić opatrunek. Po jego ściągnięciu tatuaż
był wygojony. Bez strupów i schodzącej
skóry. Świetny efekt. Na nadgarstku nosiła opatrunek, który
obwiązywała chustką,
ponieważ rodzice nic nie
wiedzieli o tej ozdobie i wolała,
aby tak pozostało.
-To
nic takiego- odpowiedział
Lavender. Szybko wyjęła
chustkę w czarno- białą kratkę
i delikatnie obwiązała nadgarstek.- Pójdę już-
powiedziała chwytając torbę.
Wrzuciła do niej telefon i
kosmetyczkę.
W pokoju wspólnym nie zastała
Rona ani Harrego. Postanowiła
jednak nie czekać.
Było za dziesięć ósma.
Zeszła więc na śniadanie.
Ślizgonów jeszcze nie było.
Usiadła więc przy swoim stole i szybko nalała sobie kawy. Była
w połowie drugiej filiżanki, gdy usłyszała znajomy głos.
-Hermiona!-
Chanel podeszła do niej i cmoknęła na powitanie w policzek.- Miałaś
chyba zjeść z nami.
-Jasne
już idę.- Brunetka podeszła
z przyjaciółką do stołu
Ślizgonów. Emma, Daniel, Rose i Blaise powitali ją ciepło,
jednak twarze mieli zaspane. Nie było
Malfoya.
-Cześć wszystkim- Hermiona siadła pomiędzy
Chanel, a Diabłem. Naprzeciw niej
siedziała pozostała trójka.
-Hej-
ziewnęła Emma-
Wyspana?
-Taaaa.
Po dwóch kawach, które wypiłam.
-Kawa.
To jest to- Mruknęła
Rose upijając łyk zbawczego napoju.
-Dobra
dziewczynki, nie samą
kofeiną człowiek żyje-
Powiedział Blaise- Zjedzcie coś, bo za chwilę
spadniecie.
Hermionie
nie trzeba było tego dwa razy
powtarzać. Szybko chwyciła tosta i zaczęła
rozglądać się
za marmoladą.
-Czy
ktoś może podać
dżem?- Zapytała, jednak niewyspani ślizgoni nie do końca
kontaktowali. Każde
stwierdziło, że pytanie jest skierowane do kogoś innego.
-Proszę bardzo- Szczupła
dłoń położyła
dżem tuż obok talerza. –Dobrze
spałaś?
Dziewczyna
doskonale znała ten głos. Pozostali też
się obudzili słysząc
go. No bo on miły dla niej?
-Dziękuję
Malfoy. Całkiem nieźle. A ty?
Kolejny
szok na twarzach obecnych. No bo ona miła dla niego?
-Średnio. Miałem
głupie sny.
Gdzieś już
dzisiaj to słyszałam- pomyślała dziewczyna, jednak niedane było się
nad tym dłużej zastanawiać,
ponieważ Malfoy właśnie
usiadł pomiędzy nią,
a Zabinim.
-Ejjj!-
Mało masz miejsca przy
stole? Musisz siadać
obok mnie!
-To
mój stół. Mogę
siadać gdzie mi się podoba!
Pozostali
odetchnęli, gdy ta dwójka znów
zaczęła się kłócić. Wszystko wróciło do normalnego stanu.
No bo oni mili dla siebie?
Śniadanie
przebiegało spokojnie. Emma i
Rose uraczyły resztę najnowszymi ploteczkami, które już
zdążyły usłyszeć. Daniel stwierdził,
że jeśli jeszcze raz usłyszy
‘’kto z kim i
dlaczego’’, zmienia
miejsce w skutek czego pokłócił się
z Emmą. Hermiona stwierdziła, że
poranek Ślizgonów nie różni
się od tego gryfińskiego. Może
było tylko ciut
zabawniej. No, bo jak tu się
nie śmiać, gdy Emma grzmoci Daniela po głowie, a on w odwecie sypie jej sól do płatków.
Hermiona
siedziała tyłem do wejścia
i stołu domu lwa, więc nie widziała
wściekłych i zaszokowanych spojrzeń jakie rzucają
jej pozostali gryfoni. Zwłaszcza
trójka jej przyjaciół.
-Mam
genialny pomysł!- Krzyknął nagle Zabini
-Oświeć
nas geniuszu- zironizował
Draco
-Proponuję zorganizowanie imprezy na cześć naszej nowej ślizgonki-
Wskazał na Chanel. Wszyscy
naraz zaczęli się zachwycać
pomysłem.
-Idealnie-
Stwierdziła Chanel- Mam nowe
buty do przetestowania!
-Granger,
czuj się zaproszona- Dodał szybko Zabini.
-No
ja myślę! Ale mam rozumieć,
że imprezka będzie u was, w lochach?
-Nie
bój się Granger- Odezwał
się Malfoy- Przyjdę po ciebie żebyś się
nie zgubiła.
-Daruj
sobie Malfoy.- Obdarzyła
go chłodnym spojrzeniem-
Mam nadzieję, że nie zawiodę
się na tych słynnych ślizgońskich imprezach.
-Oj
nie zawiedziesz się
mała. Już ja ci to obiecuję-
Powiedział bardzo z siebie
zadowolony blondyn.
-Uuuuu… Malfoy obiecuje udaną imprezę,
może lepiej trzymaj się od niego z daleka Hermiono- Powiedziała Rose
-Dlaczego?-
Zainteresował się gryfonka.
-Bo
takie obietnice zwykle kończą się
w jego sypialni.- Uśmiechnęła się
Emma.
-Poczekamy,
zobaczymy.- Powiedziała
Hermiona na co większość jej nowych znajomych zaczęła się
krztusić tym, co akurat mieli
w ustach. Podczas gdy Rose waliła
Daniela w plecy, gryfonka patrzyła
na Draco wyzywającym
spojrzeniem.
-Naprawdę chcesz zobaczyć
maleńka?
-A
co, chcesz się założyć?
-Może…
-Tylko
wygrywanie zakładów jakoś
ci ostatnio nie wychodzi.
-Alkohol
zmienia ludzi i ułatwia
wygrywanie zakładów.
-O
co?- Zapytała dziewczyna wyciągając
dłoń w jego kierunku.
-Już ty dobrze wiesz, o co. -
Chwycił jej dłoń-
Diable przetnij zakład.
I
mimo, że brunet zrobił, o co go proszono ta dwójka wciąż
patrzyła sobie w oczy, myśląc
dokładnie to samo: ‘’Gdyby spojrzenia mogły zabijać’’
Po zakończonym śniadaniu
Hermiona podeszła do swojego stołu po plan lekcji. Ignorując spojrzenia przyjaciół wzięła
od profesor McGonagall swój
arkusik i spojrzała
na niego. Okazało się, że
WSZYSTKIE lekcje ma ze ślizgonami.
Popatrzyła na zbolałe miny Harrego i Rona.
-Zapowiada
się ciekawie- Powiedziała. Nie słyszała, jak przy sąsiednim
stole blond włosy Ślizgon, który
również już
dostał swój plan lekcji mówi:
-Nawet
nie wiesz jak ciekawie.
***
Hermiona
stała po klasą do transmutacji, która była
pierwszą tego dna lekcją, kiedy podeszła
do niej zachwycona Chanel.
-Pokaż swój
plan.- Porównała arkusiki.- Mamy razem większość
lekcji. Ja mam wróżbiarstwo,
a ty numerologię. Potem ja mam wolne,
a ty masz starożytne runy. Ble, jak
możesz chodzić na takie nudy?
-Normalnie.
To całkiem interesujące.
-Dobra.
Nigdy nie zrozumiem tego umiłowania
nauki. Nie lubię się uczyć.
-Nienawidzisz
się uczyć- poprawiła
ze śmiechem Hermiona.
-Oj
tam. Duża różnica. Sprowadza się
do jednego, prawda?
Hermiona
nie zdążyła przyznać
dziewczynie racji, ponieważ
właśnie pojawili się
Ron i Harry. Podeszli do dziewczyn.
-Cześć- Powiedzieli jednocześnie.
-Hej!-
Odparła ślizgonka
-Jak
tam się spało w lochach? Nie spadła ci na głowę jakaś
czaszka?- Zapytał
Harry
-No,
co ty! Mam zarąbisty pokój. Jest duży,
tylko brakuje mi miejsca na buty!
-A
z kim śpisz?- Zapytała Hermiona
-A
z kim mam spać?- Zdziwiła się.
-No
ze… Niemożliwe!- Wykrzyknęła
brunetka- Nie mów, że macie własne
sypialnie!
-No
mamy. Co prawda nie wszyscy. Niektórzy
mają podwójne. Np. Daniel śpi
z Zabinim, a Rose z Emmą. A wy nie macie prywatnych?
-Cudownie!
A podobno to my jesteśmy
pupilkami dyrektora- Zdenerwowała
się brunetka.
-Tu
nie o to chodzi Granger.- Usłyszała za sobą
znajomy głos.- Tu chodzi o to,
jak się z tych sypialni hmmm… korzysta- Uśmiechnął się
wrednie.
-Malfoy!-
Warknął Ron. Już zaczął
wyciągać różdżkę,
gdy Hermiona odpowiedziała:
-A
co? Chcesz pokazać?
Chyba najpierw musisz wygrać
zakład- Przypomniała.
-Już się
nie mogę doczekać Granger.- Obdarzył
ją tym swoim
malfoyowskim spojrzeniem, od którego
miękły kolana. Dziewczyna nie mogła jednak odpowiedzieć, ponieważ
profesor McGonagall zaprosiła
ich od klasy.
***
Dni
mijały spokojnie. Hermiona
usiadła na większości
przedmiotów z Chanel. Podczas
obiadu siadała z gryfonami, aby
nie denerwować przyjaciół. Śniadania
natomiast nadal jadła
ze ślizgonami. Malfoy
nadal żartował sobie z niej w różny,
bardziej lub mniej wyszukany sposób.
Wtorek i środa były bardzo udane. Jednak w środę
po południu czekała ich lekcja ze Snapem.
Obrona
przed czarną magią była
najmniej lubianym przedmiotem, od kiedy zaczął uczyć
jej Snape. Mimo wygranej bitwy i odsłonięcia kilku tajemnic nic się nie zmieniło.
Stary Nietoperz nadal faworyzował
ślizgonów i tępił gryfonów.
Gdy więc siódmoklasiści
stanęli przed jego klasą, mieli nietęgie
miny. Zwłaszcza gryfoni.
Snape
otworzył drzwi i bez słowa dał
im znak, aby weszli. Klasa była
ciemna i równie okropna, jak w
poprzednim roku. Wszyscy chcieli zająć
miejsca z tyłu, nie czyniąc jednocześnie
hałasu, aby nie
rozsierdzić profesora.
Hermionie
sprytnie udało się wśliznąć do ostatniej ławki
i już miała zawołać Chanel, kiedy na krześle obok zasiadł
nie kto inny, jak Draco Malfoy.
-Czy
tobie się aby coś nie pomieszało?-
spytała patrząc na niego ze zdziwieniem.- To miejsce Chanel!
-Dziwne.
Jeśli mnie wzrok nie
myli Chanel siedzi już
z Diabłem – wskazał
ręka na przedostatnią ławkę w rzędzie
od okna, gdzie Chanel właśnie chichotała
z czegoś, co Blaise szeptał jej do ucha.
Gdy
zobaczyła minę Hermiony wzruszyła
tylko ramionami.
-Malfoy,
nie zamierzam z tobą
siedzieć!- powiedziała ze złością.
-Cisza!-
warknął w tym
momencie Snape.- Mam nadzieję,
ze wybraliście sobie dobre
miejsca, ponieważ
będziecie na nich
siedzieć do końca roku. Osoby siedzące obok was będą waszymi partnerami w czasie lekcji, więc z łaski
swojej postarajcie się
nie zrobić im krzywdy. Jeśli komuś
się to nie podoba, może od razu wyjść.
Hermiona
jęknęła. Cały
rok z Malfoyem w jednej ławce!
Koszmar! Chociaż- Myślała
patrząc kątem oka na jego przystojną twarz.- Nie Hermiono! Stanowczo za dużo myślisz.
Próbowała
skupić się na lekcji. Zaczęła
robić notatki podczas wykładu Snape’
a. jednak pewien wkurzający
arystokrata cały czas ją rozpraszał.
Rozsiadł się wygodnie i oparł
rękę na oparciu jej krzesła, patrząc
na profesora znudzonym wzrokiem. Hermiona wiedziała, że
gdyby był gryfonem, już pięć
razy dostałby szlaban. Ale
przecież Severus Snape nigdy
nie dałby szlabanu swojemu
pupilkowi. Hermiona nie wiedziała,
dlaczego wzbudziło
w niej to taką irytację. Przecież
blondyn zachowywał
się tak przez ostatnie
siedem lat.
Snape
po podyktowaniu chyba dwóch
tuzinów punktów stwierdził,
że kończy się
lekcja. Nie mógł już
się nad nimi pastwić, więc
ostatnie co zrobił
to zadanie wypracowania na dwie rolki pergaminu. W czasie gdy profesor dyktował temat zadania, Draco znalazł sobie świetną nową
rozrywkę, polegającą
na zabawie rozpuszczonymi lokami swojej sąsiadki, które
opadały łagodnie na plecy. Brunetka wyczulona na punkcie swoich włosów,
natychmiast poczuła
gęsią skórkę na karku. Kątem
oka doskonale widziała
zadowolony uśmieszek Malfoya.
Gdy
tylko zabrzmiał dzwonek, Hermiona
poderwała się z miejsca. Z prędkością
błyskawicy zgarnęła swoje rzeczy do torby, podeszła do Chanel, złapała ją
pod ramię i wyprowadziła z klasy, zanim Draco zdążył
chociażby wstać z krzesła. Posłał za dziewczyną
rozbawione spojrzenie.
Tymczasem
panna Granger odciągnęła przyjaciółkę od reszty znajomych.
-Musisz
mi pomóc!- zawołała
kiedy w końcu się zatrzymały.
-Dobra,
ale powiedz, w czym konkretnie- Chanel była zdziwiona zachowaniem przyjaciółki
-Muszę wygrać
ten zakład z Malfoyem! Po
prostu muszę!
-Ten,
który będziecie realizować
w piątek? A właściwie,
to o co się założyliście?
Hermiona
zrobiła kwaśną
minę.
-O
to samo, co ostatnio. Konkretnie ten kretyn postawił sobie za punkt honoru zobaczyć mój
tatuaż na nodze!
-Jak
bardzo chcesz to mogę
mu pokazać swój!- zaśmiała się
Chanel.
-To
nie jest śmieszne! Chanel, ze
mną dzieje się coś
złego. On tak strasznie
mnie denerwuje, ale w zupełnie
inny sposób niż kiedyś!
-Uważaj, bo się
jeszcze zakochasz!
-Nie.
Nigdy więcej nie zamierzam się zakochiwać-
powiedziała twardo
dziewczyna.-Ale to nie zmienia tego, że
muszę wygrać ten zakład.
Muszę, a ty musisz mi w
tym pomóc!
-Dobra,
już dobra- poddała się
blondynka.- Ale przyznaj się-
w jej oczach pojawiły
się niebezpieczne
ogniki- Podoba ci się?
Nie miałabyś nic przeciwko żeby
się z nim przespać!
-Podoba
mi się wielu facetów. Malfoy jest przystojny, nigdy temu nie przeczyłam. I nie przespałabym
się z nim. Nie jestem
tobą.
-Ej!
Wbrew temu, co ci się
wydaje nie sypiam z każdym!
-Mmmm… Tak, udowodniłaś to w wakacje- zironizowała Hermiona.
-No
dobra, nie przesadzaj!- zaśmiała się.
– Mam pomysł! Chodź
do naszego salonu! Zobaczysz mój
pokój, pokażę ci nowe buty, pomożesz
mi z pracą domową, no i trzeba już
ściągnąć
opatrunek z tatuażu.
-Dobra,
ale nie zamierzam napisać
za ciebie zadania!
-Oj
tam, oj tam- roześmiana
dziewczyna wzięła przyjaciółkę
pod rękę, prowadząc
do lochów.
-I
kolejny, biedny jednorożec
uśmiercony- westchnęła Hermiona
Nie
ma chyba potrzeby opisywania miny pozostałych ślizgonów, gdy Chanel przyprowadziła Hermionę
do ich salonu. Jednak dziewczyny nie przejęły się
tym zbytnio. Udały
się do pokoju blondynki,
gdzie leżąc na mięciutkim łóżku
obgadały cały dzień.
Później odrabiały zadania, a kiedy skończyły
był już czas kolacji.
-Cudownie
jest być w siódmej klasie- przeciągnęła się
Hermiona- Mamy mnóstwo
wolnego czasu! Jeśli
tylko będziemy robić zadania na bieżąco
nie powinnyśmy mieć zaległości.
-Przestań już
mówić o pracach domowych! Jestem tu cztery dni, a miałam więcej
zadań, niż przez cały
tydzień w starej szkole!
-Hahaha… To wyjaśnia
twoje braki!
-A
weź się utop!
Przyjaciółki udały
się na kolację. W wejściu
do wielkiej sali rozdzieliły
się. Każda z nich poszła
do swojego stołu.
-Hermiono
gdzie ty byłaś! Zamartwialiśmy
się- zawołał
Harry, gdy dziewczyna podeszła
do swojego miejsca.
-Pomagałam Chanel w pracach domowych.
-Gdzie
byłyście? W bibliotece was nie było!- powiedział
Ron
-Siedziałyśmy
u Chanel w pokoju.
-!!!!!
-Chciała mi pokazać
nowe buty. Dostała
je pocztą.
-Byłaś
w slitherinie?- zapytał
z niedowierzaniem Ron
-No
jasne. Przecież tam mieszka Chanel.
-Czy
jesteś pewna, że to był
dobry pomysł?- zapytał Harry
-Tak
Harry, jestem pewna. I nie mówmy
o tym więcej.- dziewczyna zajęła się
kolacją, kiedy usłyszała
znajomy głos za plecami.
-Cześć piękna!
-O!
Cześć Zabini- Harry
i Ron przestali się
już dziwić, jak dziewczyna odnosi się do ślizgonów
-Widziałaś
może Draco?
-Tego
pacana? Nie, nie widziałam
go od ostatniej lekcji. Dlaczego miałabym
wiedzieć, gdzie on jest? Co
ja jego niańka?
-Chanel
coś wspominała…-
mruknął brunet.
-Ja
ją uduszę. Żadnego
sekretu nie można powierzyć.
-Hermiona,
muszę z tobą pogadać-
powiedział wreszcie Zabini
-
No to siadaj- wskazała
na wolne miejsce obok siebie. Chłopak
usiadł.
-Chodzi
o Chanel.
-A
konkretnie?
-Jesteś jej najlepszą
przyjaciółką. Myślisz,
ze miałbym u niej jakieś szanse?
Hermiona
była zdziwiona tym, że chłopak
zwraca się z tym do niej.
Jednak uśmiechnęła się
pod nosem. Widziała,
jak tych dwoje do siebie ciągnie
i doskonale zdawała
sobie sprawę z taktyki, jaką przyjęła
Chanel, aby jeszcze bardziej go do niej przyciągało.
Po prostu olewała go. Śmiała
się razem z nim, siedziała w ławce,
rozmawiała, jednak podobnie było z wieloma innymi facetami. Hermiona zdziwiłaby się
gdyby diabeł nie poczuł się
zazdrosny.
-No
wiesz. Myślę, że
nic straconego.
-Ja
wiem jakim typem dziewczyny ona jest. Jesteśmy podobni i oboje doskonale o tym wiemy. Sam fakt, że potrafimy ze sobą
wytrzymać jest chyba
wystarczającym dowodem.
-Chanel
ciągnie do ciebie.
Jednak obrała taka taktykę, jak obserwujesz na co dzień- skinęła
delikatnie głową w stronę
stołu ślizgonów.
Chanel właśnie zaśmiewała się
z żartów Daniela.
-Czyli
to tylko takie sprytne zagranie, żebym
się zrobił zazdrosny?
-Mniej
więcej, ale nie wiesz
tego ode mnie!
-Jasna
sprawa. To co mam zrobić?
-Zagraj
tak samo jak ona.
-?????
-Oj
Blaise, a podobno taki inteligentny jesteś! Zacznij flirtować
z innymi dziewczynami, a w końcu
ona do ciebie przyjdzie!
-Genialne!
-Do
usług- uśmiechnęła
się.
-Po
prostu muszę cię pocałować!- to mówiąc złapał ją
za ramiona i pocałował w oba policzki, wywołując
tym ogólne poruszenie na
sali.
Dracona
Malfoya mało nie trafił szlag, gdy widział
jak jego najlepszy przyjaciel siada przy stole Gryffindoru i rozmawia z
Granger. Głowy mieli pochylone
blisko ku sobie i szeptali o czymś
zawzięci. A kiedy jego kupel
pocałował ją
w oba policzki, miał
ochotę dać mu w gębę. Nie wiedział
dlaczego, ani co wzbudziło
w nim takie uczucia. Wiedział
jednak, że musi wygrać zakład.
Po prostu musi.
-Chanel-
zwrócił się
cicho do blondynki, obok której
siedział
-Co?
-Musisz
mi pomóc.
-W
czym konkretnie?
-Muszę wygrać
ten zakład!- warknął przez zaciśnięte zęby-
Po prostu muszę!
-Wiesz,
nie do końca podoba mi się fakt, że
chcesz przelecieć
moją przyjaciółkę-
dziewczyna spojrzała
na niego sceptycznie, unosząc
jedną brew.
-Nie
zamierzam jej przelecieć.
Chcę tylko wygrać. Zadowolę
się tym, że
przyzna mi rację. Nawet nie muszę odebrać nagrody, ale ona
musi przyznać mi rację! Pomożesz
mi?
-Dobra,
już dobra.- w oczach
blondynki pojawiły
się szatańskie błyski.
Jednak Malfoy już
tego nie widział, był zbyt zajęty
przyglądaniem się pewnej gryfonce
To jest świetne! Rozdziały piszesz długie, nie nudne i z wielką dawką humoru. Już Cię lubię. ;) Zdarzyło się kilka nielicznych błędów, ale jest lepiej niż w poprzednich rozdziałach. Bardzo się cieszę, że przypadkiem trafiłam na Twojego bloga, bo jest.. achh... co tu dużo mówić, jest cudowny. *w*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział, a Tb życzę duuużo weny, wytrwałości, czasu na częste pisanie rozdziałów i powiększającego się grona czytelników. ;)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
http://szukajacszczesciawmilosci.blogspot.com/
Dzięki! Takie komentarze motywują do działania! Nowy rozdział już wkrótce!
Usuń