Raz w tygodniu -mówiła. W piątek- pisałam. No, ale mamy prawie czwartek więc powinno być ok!
Jestem ciekawa co powiecie o tym rozdziale i czy przypadnie wam do gustu taki rozwój akcji. Mam nadzieje, że tak.
Podziękowania za bete dla IZuz.
Rozdział dedykuje mojej kochanej Gosi, która wyjeżdża na wakacje i będzie mogła przeczytać ciąg dalszy dopiero w sierpniu. Jak ja bez niej przeżyje? :(Zapraszam do czytania i komentowania.
UWAGA!
W rozdziale pojawia się scena seksu więc czytacie na własną odpowiedzialność.
TRZASK!
Dźwięk
jaki wydały drzwi po spotkaniu
z framugą poderwały zaczytanego Daniela na metr w górę.
-Rany,
Zabini ile razy ci mówiłem żebyś nie trzaskał…
Hermiona!- dopiero teraz zauważył kto opiera się
plecami o jego drzwi- Mogę
wiedzieć co robisz w moim
pokoju?- był nieźle zdziwiony. Nie widział dziewczyny od fatalnej lekcji obrony przed czarną magią.
Nie wiedział o co poszło tej dwójce,
ale cieszył się, że
nie jest Malfoyem.
-Ukrywam
się przed Malfoyem-
nadal była wściekła.
Nie miała ochoty na
konfrontacje z blondynem. Mogłoby
to grozić przeniesieniem chłopaka do
Munga.
-Jasne…-zaczął
niepewnie Daniel- A dla czego nie
robisz tego u Chanel?
-Bo
tam mnie od razu znajdzie, a ja naprawdę mogę
mu coś zrobić. Wole nie ryzykować!
-A
czy mogę zasugerować Gryffindor?
-Jak
zostanę masochistką dam ci znać!-
trzęsącymi się
rękami sięgnęła
do tylnej kieszeni gdzie miała
zabraną od Chanel paczkę papierosów.
Otworzyła opakowanie. Oczywiście było
puste. Zaklęła.
Ślizgona szczerze zaczęła bawić cała
ta sytuacja. Podszedł
do dziewczyny i wyciągną w jej stronę
białe pudełko. Uśmiechnęła się
z wdzięcznością
gdy pomógł jej podpalić.
-Napijesz
się czegoś?
-Czegoś naprawdę
mocnego- rzuciła siadając na jednym z dwóch
foteli i paląc starała się
uspokoić.
-Mam
ognistą whisky i tequile?
-Dawaj-
wyciągnęła rękę i pociągnęła łyk whisky wprost z butelki. Chłopak przyglądał
się temu z uśmiechem.
-Dobra
więc czego ode mnie
oczekujesz?
-Że mnie przenocujesz.
-Wiesz,
że tu śpi też
Balise.
-Wiem.
Nie zamierzam go wysyłać do Chanel. Ale ty możesz to zrobić.
-Mogę?
-Nawet
musisz! I ani słowa Zabiniemu! Na
pewno wszystko by wypaplał
temu tlenionemu pajacowi!
Brunet
parsknął śmiechem. Sytuacja bawiła go coraz bardziej.
-Ok.
możesz tu spać, a nawet możemy
się razem napić, ale nie ma nic za darmo.
-Jak
zwykle- dziewczyna wzruszyła
ramionami- Co mam zrobić?
-Powiesz
o co się pokłóciliście.
-Hmmm….- Hermiona nie wyglądała
na przekonaną. Nie miała ochoty się
zwierzać. Właściwie
nie wiedziała tak naprawdę co się
stało. Od tamtej lekcji
starała się dociec co tak naprawdę się
wydarzyło, ale nie mogła sobie tego poukładać. A co mi tam- pomyślała- może
chociaż ja zrozumiem co się stało.
-Dobra,
zgadzam się. Ale dorzucisz mi
jeszcze papierosy!
-Jasne.
Idę załatwić
sprawę z Diabłem.
-Ok.
Chłopak wyszedł
pozostawiając Hermione samą. Przez chwilę
kończyła papierosa po czym zgasiła go w popielniczce leżącej na biurku. Przeciągnęła
się niczym rozjuszona
kotka. Zaczęła krążyć
po pokoju badając jego zawartość. Po stronie Daniela było mnóstwo
książek. Diabeł miał
z kolei dużo sprzętu elektronicznego.
Panna
Granger myślała o tym jak dobrze, że poznała tych Ślizgonów. Jej życie
może nie było łatwiejsze,
ale z pewnością nie szło
się nudzić.
***
Hermiona
odłożyła
niedopałek do popielniczki i
podniosła swoją szklankę.
Daniel w zamyśleniu napełnił
ją bursztynowym płynem.
-Nic
nie mówisz- zauważył
cicho Hermiona. Zaledwie kilka minut wcześniej skończyła opowiadać
chłopakowi historię swoich wakacji. No może jedynie z małym pominięciem tego, co zrobił jej były.
-Nie
bardzo wiem co- przyznał
Daniel- Dawno nie słyszałem takich rewelacji.
-Nie
wiem czy ma mnie to cieszyć
czy wręcz przeciwnie…
-Kto
jeszcze o tym wszystkim wie?
-Oczywiście Chanel, przypuszczam tez, że Zabini no i teraz oczywiście ty. Tylko proszę
nie mów nikomu.
-To
chyba jasne. Ta rozmowa zostaje między
nami. Powiedz mi tylko jedno, Hermiono, co ty tak właściwie
czujesz do Draco?
Dziewczyna
zaśmiała się
delikatnie. Upiła łyk ze swojej szklanki.
-Wiesz,
że ostatnio Chanel
zapytała mnie o to samo.
-Co
jej powiedziałaś?
-Że nie wiem. Nie potrafię jednoznacznie określić.
To dla mnie za dużo.
W tej chwili nienawidzę
go. Jestem wściekła. Za to w jaki sposób mi powiedział.
I o to, że w ogóle to on był
Scorpiusem.
-Rozumiem
cię, ale… Chodzi mi o to co czujesz do niego tak naprawdę, a nie to co chcesz czuć.
Hermiona
zamarła. Wpatrywała się
w Daniela jakby pierwszy raz go zobaczyła. „To
co czujesz, a nie to co chcesz czuć”
„co chcesz czuć”. Te słowa
obijały się w jej umyśle,
tłukąc wręcz
boleśnie.
Brunet
śledził uważnie
zmiany na jej twarzy. Szok i niedowierzanie były głównymi
emocjami. Widział,
że sobie nie radzi.
Nie potrafiła jeszcze określić
tych uczuć, nie dawała sobie rady.
-Przepraszam-
powiedział nagle Daniel-
przesadziłem- uśmiechną
się delikatnie-
Zapomnij, że w ogóle to powiedziałem.
Nalać ci jeszcze?
Hermiona
wymusiła uśmiech. Podstawiła
swoją szklankę.
Ona
udawała, ze jego słowa nie zrobiły
na niej wrażenia. On, że nie zauważył jak wielkie to wrażenie
było.
-Żałujesz,
że zrobiłaś
sobie ten tatuaż?- wskazał na jej nadgarstek.
-Nie,
no coś ty- pokręciła głową. To była
prawda. Nie potrafiła
by tego żałować-
To mimo wszystko cudowna pamiątka.
Przypomina mi o Scorpiusie. Mimo tego wszystkiego, nie mogę zapomnieć
jak bardzo mi pomógł gdy tego potrzebowałam. Gdyby nie on pewnie nadal byłabym załamaną i zamkniętą w sobie kujonką.
Gorzej gdy myślę sobie komu ja tak naprawdę powierzyłam
te tajemnice. Nie wiem teraz czy mogę
mu ufać. Która osoba jest prawdziwa? Scorpius? Draco?
-Znam
Dracona na tyle dobrze, że
wiem iż obie te twarze są w pewnym sensie prawdziwe. To co Malfoy pokazuje na co dzień w tym roku to on, ale jeszcze z maską pozorów
choć nie taką jak kiedyś.
Wcześniej oszukiwał, grał.
Ten „Scorpius”, wydaje mi się,
że to właśnie
prawdziwy on.
-Tez
mi się tak wydaje, ale
zrozum, to trudne…
nie wiem czy będę umiała…- dziewczyna pokręciła głową. Nie potrafiła
znaleźć właściwych
słów aby opisać to jak naprawdę
się czuje.
-Dajmy
już z tym spokój- stwierdził
Daniel- wystarczy na dziś.
Hermiona
uśmiechnęła się
z wdzięcznością-
No ale chyba nie idziemy jeszcze spać?
Przebiegły smirk pojawił
się na twarzy chłopaka.
-A
kto mówił o spaniu- powiedział nalewając
jej alkoholu i podsuwając
paczkę z papierosami.
Rozmawiali
długo. O wszystkim. Z
kolejną opróżnioną
szklanką słowa przychodziły
im coraz łatwiej. Zaśmiewali się
do łez przypominając sobie spięcia
miedzy ich domami oraz kłótnie
Daniela z Emmą. Czas płyną
niepostrzeżenie, a kiedy zrobiło się
naprawdę późno nawet nie zauważyli
jak opadli na jedno łóżko
zasypiając prawie natychmiast
twardym lecz słodkim snem.
***
Draco
Malfoy był wściekły.
Od poprzedniego dnia ludzie schodzili mu z drogi nie chcąc ryzykować
konfrontacji. Był
zły przed wszystkim na
siebie. Jak mógł dopuścić do siebie złość i powiedzieć
jej o tym w taki sposób.
Wiedział, że źle
zrobił i co gorsza nie miał nic na swoje usprawiedliwienie. Piątkowy ranek wprost idealnie odzwierciedlał jego nastrój.
Był bowiem zimny,
deszczowy i wyjątkowo wietrzny.
Draco
chciał porozmawiać z Diabłem
jednak chłopka jak na złość
nie schodził do salonu. W końcu nie wytrzymał.
Zastukał w drzwi do pokoju przyjaciół tylko raz po czym nie uzyskawszy odpowiedzi
bezceremonialnie wparował
do środka. Natychmiast
jednak pożałował.
Łózko Balisa było puste natomiast
przy Danielu leżał ktoś
jeszcze. Chłopak podniósł
się na łokciu odwracając
przodem do drzwi.
-O
so chozi…- zmrużył
oczy. Kac gigant po prostu.
-Sorry,
stary. Szukam Diabła-
powiedział Malfoy.
-Jest
u Chanel- odparł chłopak nieprzytomnie. Głowa pulsowała
mu nieznośnym bólem jednak podświadomość mówiła mu, że
Draco nie powinien być
w jego sypialni. Z jakiegoś
powodu miał tam nie wchodzić. No tak- przypomniał sobie- Hermiona mnie prosiła…
spojrzał na leżąca obok niego dziewczynę, którą obejmował
jeszcze chwilę wcześniej. Draco powiódł za jego spojrzeniem.
-O
cholera- pomyślał tylko brunet.
-Co.
To. Ma. Być.- Draco cedził słowa
przez zaciśnięte zęby.
-To
nie jest tak jak wygląda…- Daniel nie miał
czasu na myślenie. Musiał uspokoić
Smoka zanim ten wścieknie
się naprawdę. Zostanie przyłapanym
w łóżku z dziewczyną Malfoy, nawet jeśli ta nie była jeszcze jego, było korzystne jedynie dla samobójców.
***
Przy
stole Ślizgonów po raz kolejny panowała grobowa cisza. Przynajmniej w miejscu gdzie siedział wszystkim dobrze znana paczka przyjaciół. Jednak nastrój
„ciszy przed burzą” udzielił
się całemu stołowi.
Draco
Malfoy ciskał oczami gromy siedzącemu naprzeciw Danielowi. Brunet zawzięcie nie spuszczał
wzroku obiecując sobie, że nie da wygrać
blondynowi. Hermiona była
wściekła na Malfoya za oskarżanie, bóg
wie o co, Daniela. Reszta jedynie przyglądała
się pozostałej trójce
znad swoich talerzy nie chcąc
się wychylać i ryzykować
oberwania jakąś potężną
klątwą. Żadne
z nich nie wiedziało
o co poszło i dlaczego jest w
to wplątany Daniel. Jednak
mimo, że ciekawość zżerała ich od środka,
żadne z nich nie śmiało
się odezwać i spytać
o co chodzi.
-Yyyyyy-
rozległ się nad nimi niepewny głosik. Przyjaciele podnieśli głowy
aby zobaczyć stojącą
obok nich Ślizgonkę najprawdopodobniej z drugiej lub trzeciej klasy- Profesor
Snape kazał przekazać, ze Draco Malfoy i Hermiona Granger mają się
zgłosić do jego gabinetu dziś o 19- wyjąkała niepewnie i jak najszybciej wycofała się
do stojących nieopodal koleżanek pod spojrzeniem Dracona.
-Cudownie-
westchnęła gniewnie
Hermiona- jeszcze szlabanu mi brakowało!
I do tego u Snape!
-Nie
będę przypominać
przez kogo go dostaliśmy!-
zawarczał Malfoy
-Dostaliśmy go bo zachowałeś się
jak ostatni dupek Malfoy!
-A
może dla tego, ze dałaś
mi w twarz!- na obydwu twarzach malowała się
wściekłość.
Kłótni zaczęli się
przysłuchiwać Ślizogni,
a również i kilku Gryfonów
odwróciło wzrok.
-Jeśli czujesz niedosyt to mogę Cię
walnąć jeszcze raz!
A może lepiej jakieś zaklęcie,
które trwale uszkodzi ta
kłamliwa twarzyczkę?!
-Ostrzegam
Cię Granger! Bo…
-Bo
co mi zrobisz!?- Hermiona wstała.
Teraz już cała sala gapiła
się na nich. Draco również
wstał.- Ujawnisz kilka
moich sekretów?! Przecież masz ich całkiem
sporo w zanadrzu!
-Poczekaj!
Może faktycznie to zrobię! Jesteś…
-Malfoy
dość!- zaszokowany
Draco chciał zobaczyć kto śmiał mu przerwać.
Hermiona również się
odwróciła.
-Ostrzegam
Cię Malfoy. Przystopuj
zanim powiesz za dużo-
jeszcze nikt nie widział
tak wściekłej Chanel. Stała
dumnie wyprostowana, jej oczy ciskały
gromy w stronę blondyna. Gdyby
wzrok mógł zabijać
Draco byłby zapewne nie tylko
trupem, ale już krwawą miazgą.
Próbował się
siłować z nią
na spojrzenia jednak nie był
w stanie. Szybko spuścił wzrok i jedynie mrukną coś niewyraźnie.
Chanel
podała Hermione torbę i razem opuściły salę
w kompletnej ciszy.
Siedzący przy sąsiednim
stole Harry Potter nareszcie zrozumiał
za co jego przyjaciółka
tak ceniła i szanowała Chanel. Za niesamowitą siłę
i lojalność. Blondynka
bowiem umiała postawić się
każdemu kto krzywdził jej przyjaciół.
***
Chanel
i Hermiona weszły do pierwszej
mijanej po drodze toalety. Brunetka stanęła przed lustrem opierając ręce
na umywalce. Westchnęła
spuszczając głowę.
-Dobra.
Dość tego! Chce
wiedzieć o co chodzi- panna Morison stała obok przyjaciółka z rękami
skrzyżowanymi na piersiach.
Miała prawo być zła.
Poprzedniego wieczora Hermiona poszła
nie wiadomo gdzie nie dając
znaku życia przez resztę nocy. Rankiem zjawiła się
w niezmienionym ubraniu i na ostrym kacu. Musiała wypić
dwie dawki eliksiru aby wreszcie poczuć
się „na chodzi”.
Była przy tym wszystkim
wściekła jak osa i nie chciała w ogóle
rozmawiać.
-Chcę wiedzieć
gdzie wczoraj byłaś- powtórzyła Chanel- I co do cholery ma z tym wspólnego Daniel! Wy chyba nie…
-Nie
spaliśmy ze sobą. Przynajmniej nie w takim sensie.- Widząc pytając
spojrzenie blondynki Hermiona zaczęła
wyjaśniać co się
działo poprzedniego dnia i
w nocy.- Malfoy powiedział
mi, ze to on jest Scorpiusem. Nie jesteś zdzwiona?
-Nie
wściekaj się, ale ja też
się dowiedziałam o tym wczoraj. Gdy wyszliście z klasy Diabeł
wziął telefon
Malfoya i przeczytał
wasze ostatnie smsy. W dodatku okazuje się, że
Draco i Zabini wiedzieli już
od jakiegoś czasu…
-Cudnie!
No po prostu cudownie- nowa fala wściekłości
znów zagotowała się
w Gryfonce.
-Diabeł nie powiedział
mi nic więcej. Stwierdził, ze Malfoy musi Ci sam wszystko powiedzieć, a jeśli
on przekaże mi to ja powiem
Tobie. No i to w sumie była
prawda…
-Masz
racje! Chciałbym żeby ten pieprzony gnojek powiedział mi to prosto w twarz!
-Spokojnie.
Miałaś mi powiedzieć
co wczoraj robiłaś.- przypomniała
Chanel
-Po
tym jak wyszłam z klasy poszłam do Pokoju Życzeń i tam siedziałam
do wieczora. Zrobiłam
się głodna wiec poszłam
do kuchni coś przegryźć.
A potem postanowiłam
się napić no i poszłam
do pokoju Daniela.
-Spałaś
z Danielem!
-To
znaczy najpierw razem piliśmy.
Obiecał, ze pozwoli mi u
niego spać jeśli powiem mu o co
poszło z Malfoyem. Wiesz,
potrzebowałam się wygadać
wiec… samo tak jakoś wyszło.
Ale nie uprawialiśmy
seksu! Po prostu byliśmy
już tak pijani że zasnęliśmy tam gdzie siedzieliśmy. W tym przypadku na jego łóżku. A rano…
-A
rano wszedł tam Malfoy- Chanel
pokiwała głową
na znak, ze już rozumie co się wydarzyło.-
Mogę sobie tylko wyobrażać
jak zareagował.
-Totalnie
mu odwaliło. Zaczął się
wściekać, myślałam że
zaraz się pobiją… właściwie to, że
Malfoy pobije Daniela. Daniel był
niewiele mniej nawalony niż
ja. Nie zamierzałam
w tym uczestniczyć,
ale się wkurzyłam. Koleś
robi mi awantury jakbym była
jego własnością!
Nie przespałam się z Danielem, a nawet jeśli to jemu nic do tego!
-A
to pieprzony… ech szkoda śliny. Ale macie tan wspólny szlaban. Co będziecie
robić? Myślicie, ze coś
razem?
-Znając nietoperza to na pewno. Voldemort mógł
zginąć, wojna mogła się
skończyć, ale Snape zawsze będzie Snapem!
***
Gdy
Malfoy przyszedł pod gabinet wuja
Hermiona już czekała pod drzwiami. Nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Podobnie zresztą jak ona jego. Spojrzał na zegarek upewniając się,
ze jest dokładnie 19 po czym
zapukał w drzwi.
-Wejść-dotarł
ich zimny głos ze środka. Malfoy zachowując resztę
jakiś manier przepuścił
Hermionę w drzwiach z obojętną
miną. Stanęli przed biurkiem za, którym siedział
profesor.
-Czy
wiecie dla czego macie szlaban?- zapytał wypranym z emocji głosem
Snape nie odrywając
oczu znad papierów,
które wypełniał.-
Jesteście tu ponieważ zachowaliście
się skandalicznie na
mojej lekcji.- powiedział
nie czekając na odpowiedź. –
Zrozumieliście?
-Tak-
mruknęli zgodnie.
Snape
wstał.
-Chodzicie
za mną.
Wyszli
na korytarz, profesor zaprowadził
ich na pierwsze piętro
i zatrzymał się przy skrzydle szpitalnym.
Przy drzwiach stały
wiadra, mopy, szczotki, ścierki
oraz różne środki czystości.
Ukarani już podejrzewali co będą
musieli zrobić.
-Macie
wysprzątać skrzydło
szpitalne. Wytrzeć
kurze, zmienić pościel na łóżkach,
umyć podłogi no i łazienkę. Oczywiście
robicie to bez użycia
czarów. Oddajcie mi swoje
różdżki.
Hermiona
i Draco bez protestów
oddali swoje różdżki. Woleli nie pogarszać swojej sytuacji.
-Macie
cała noc na sprzątanie. Cóż
za szczęście, ze jutro
jest sobota- zakpił
Snape- pani Pomfrey poinformuje mnie jutro czy efekt jest zadowalający. Jeśli
nie to będziecie tu sprzątać
przez kolejny miesiąc.
Po różdżki możecie
się zgłosić
jutro w czasie śniadania. Życzę
miłej pracy- z podłym uśmiechem
na ustach oddalił
się łopocząc
szata co jak zwykle upodabniało
go do nietoperza.
Draco
z obrzydzeniem patrzyła
na mopy jednak nie ruszyła
się z miejsca. Hermiona
podeszła do przedmiotów, podniosła
wiadro i rzuciła nim w chłopka. Malfoy złapał je na kilka centymetrów przed swoją
twarzą.
-Oszalałaś!?-warkną wściekły
-Rusz
dupę Malfoy! Nie
zamierzam odwalić
za Ciebie całej roboty!
Po
tych słowach ruszyła do skrzydła
szpitalnego. Było tam całkowicie pusto. Sprzątali
w milczeniu przez dłuższą
chwile. Czas płyną im bardzo wolno chociaż stary zegar ścienny
działał prawidłowo.
Kiedy wskazówki wskazywały kwadrans po 12. Hermiona postanowiła w końcu
odpocząć. Sprzątała
akurat łazienkę. Malfoy został
myć podłogę w sali szpitalnej.
Pomieszczenie było podłużne, wyłożone zielonymi kafelkami z prysznicami podzielonymi ściankiami tworzącymi 5 „komór” z białymi zasłonkami. To miejsce niemiło kojarzyło się Hermionie ze szpitalem psychiatrycznym z jakiegoś horroru i powodowało gęsia skórkę. Nie chciała jednak wychodzić aby Malfoy nie zobaczyła jej słabości. Chłopak i tak wiedział o niej zbyt dużo.
Pomieszczenie było podłużne, wyłożone zielonymi kafelkami z prysznicami podzielonymi ściankiami tworzącymi 5 „komór” z białymi zasłonkami. To miejsce niemiło kojarzyło się Hermionie ze szpitalem psychiatrycznym z jakiegoś horroru i powodowało gęsia skórkę. Nie chciała jednak wychodzić aby Malfoy nie zobaczyła jej słabości. Chłopak i tak wiedział o niej zbyt dużo.
Usiadła na samym końcu
sali opierając się o ściankę ostatniego prysznica. Sięgnęła
po butelkę wody którą
tam wcześniej postawiła. Oparła
głowę o kafelki odgarniając z czoła
spocone włosy. Była zadowolona, ze włożyła
trampki jednak w czasie szlabanu obowiązywał
mundurek. Bardzo niewygodnie myło
się podłogi w spódnicy.
Kolana zaczęły ją już
boleć od klęczenia. Ściągnęła
również sweter, podwinęła
rękawy koszuli oraz
rozpięła kilka
pierwszych guzików
ale i tak było jej gorąco. Pomieszczenie nie miało okien, a dziewczyna zmarzła w ręce więc użyła ciepłej wody do mycia. Teraz całe pomieszczenie wypełniała para wodna.
Hermiona
była zmęczona. Znów
zaczęła ja bolec głowa w dodatku było
jej wprost nieznośnie
gorąco i duszno. Pogrążona we własnych
myślach z zamkniętymi oczami zaczęła
powoli odpływać. Nawet nie zauważyła ani nie usłyszał podchodzącego
do niej Malfoya.
Aż podskoczyła i krzyknęła cicho gdy dotkną
jej ramienia. Butelka wypadł
jej z rąk i potoczyła się
po posadzce. Jej zawartość
rozlała się na czyste kafelki.
-Malfoy!
Czemu się skradasz! Mało zawału
przez ciebie nie dostałam!
-Nie
słyszałem nic. Myślałem, ze zasłabłaś
czy coś- mrukną. Jeśli
miał być ze sobą
szczery to mało jemu serce nie stanęło, kiedy zobaczył
ją bezwładnie opartą
o ścianę.
-Chciałam tylko odpocząć.-
powiedział zmęczonym głosem.
-Dobry
pomysł- zakpił Malfoy- Dobrze, ze wpadłaś
na niego po czterech godzinach.
Dziewczyna
tylko prychnęła w
odpowiedzi. Malfoy usiadł
obok niej sięgając po jeszcze jedną
butelkę wody. Przez kilka
chwil siedzieli w milczeniu.
-
Wiesz, że nigdy bym nie zdradził
żadnego z twoich
sekretów.- Draco zdecydował się
przerwać nieznośną
cisze. Jemu też zrobiło się
duszno. W łazience było bardzo parno i gorąco.
-Nie
wiem.- odparła po dłuższej chwili- Problem jest właśnie
w tym, ze nie wiem który
chłopak jest prawdziwy.
Scorpius, który wyciągną
mnie z depresji czy Draco, który
mnie wczoraj upokorzył.
-Musisz
pamiętać, ze obaj nazywają
się Malfoy…
Słowa blondyna zawisły
w powietrzu niczym smog trując
atmosferę. Dopiero teraz odważyli spojrzeć
sobie w oczy.
Malfoy
zmierzył ją spojrzeniem. A był
to bardzo kuszący widok. Spódnica podniosła się aż do połowy ud, rozpięte
guziki w bluzce ukazywały jej dekolt a także fragmenty ciemno-zielonego stanika oraz zaczerwienione policzki. I te oczy. Czekoladowe tęczówki
prześwietlały go na wylot. Jednak stały się
ona jakby straciły
blask, zaszły mgłą. Głowa
dziewczyny opadła. Malfoy w ostatniej
chwili zdążył ją
złapać. Nie zemdlała,
jeszcze.
-Gorąco mi- jęknęła. Malfoy w tym wypadku zrobił jedyną
rzecz jaka przyszła
mu do głowy. Wziął dziewczynę
na ręce i zaniósł
pod prysznic. Posadził
w kącie kabiny i odkręcił
wodę.
Hermiona
poczuła na twarzy delikatny
strumień, cudownie chłodnej wody. Prze kilka chwil rozkoszował się
jej dotykiem na skórze
zadzierając głowę
do góry.
-Granger!-
zaniepokojony głos Malfoya wyrwał ją
z letargu.
Otworzyła oczy i spojrzała
na niego. Wpatrywał
się w nią jak w obrazek. Zdawała sobie sprawę, że jest cała mokra i że jej biała bluzka przebija ciemny stanik. Jednak nie była w stanie przerwać
kontaktu z jego oczami. Te lodowe źrenice
pochłaniały ją.
Jej oczy, usta, ciało.
Aż w końcu przestało
im to wystarczać.
Malfoy
pochylił się i pocałował ją.
Jej reakcja była natychmiastowa.
Odwzajemniła jego pocałunek jednocześnie
zarzucając mu ramiona na
szyje. Przycisną ją mocniej do siebie wsuwając język
do jej ust. Całowali się żarliwie,
zachłannie. Tak bardzo
brakowało im siebie przez te
ostatnie dni. Hermiona szybko rozpięła
jego koszulę. Zaczęła całować jego żuchwę, szyję
i obojczyki aby wkrótce
przejść na nagi tors.
Chłopak poddawał się
pieszczotą. Gdy polizała jego sutek warkną,
a jego dłonie szybko przemieściły
się na jej biust
pozbywając się przy okazji jej bluzki i stanika. Teraz to on ją całował. Jej szyję
i piersi. Jęknęła gdy przygryzł
sutek. Wciąż całując
jej piersi jego ręką rozpoczęła
wędrówkę
w dół aby wsunąć się
pod jej spódnicę i bieliznę.
Zaczął je powoli pieścić.
Jęczała i wiła
się pod jego dotykiem.
Nagle złapała go z podbródek
i przyciągnęła jego twarz do swoje. Znów ją
pocałował. Czuł jak drży.
Wiedział, ze za chwilę osiągnie
spełnienie. Krzyknęła nagle odrywając
swoje usta od jego i wyginając
się w łuk.
-Draco-
spojrzał w jej zamglone oczy-
Zrób to. Proszę.- jęknęła.
Rozpięła mu spodnie i sekundę później
wszedł w nią. Ruszał
się szybko i rytmicznie
.Nie potrafili się
powstrzymać, ani nawet nie
chcieli tego robić.
Za bardzo byli siebie spragnieni, zbyt dużo czasu minęło
od ostatniego razu. Tym bardziej, że
od tego czasu nie spali z nikim innym.
Hermiona doszła pierwsza z cichym westchnieniem rozkoszy. Draco zaledwie kilka sekund później.
Opadli na zimne kafelki, a chłopak w końcu zakręcił wodę.
Opadli na zimne kafelki, a chłopak w końcu zakręcił wodę.
-Mam
nadzieję, że tym razem nie
powiesz mi, ze nic się
nie wydarzyło. – powiedział
Draco przyciskając
jej nagrzane ciało
do swojego. W odpowiedzi otrzymał
jej cichy śmiech i fantastyczny
pocałunek.
AnnMari
AnnMari
SUPER!! Dosłownie się zakochałam w tym opowiadaniu!! Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńXOXO
Julia T
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam Jagoda:);*
Na końcu najlepsze... :*
OdpowiedzUsuń