środa, 17 lipca 2013

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Witam!
Raz w tygodniu -mówiła. W piątek- pisałam. No, ale mamy prawie czwartek więc powinno być ok!
Jestem ciekawa co powiecie o tym rozdziale i czy przypadnie wam do gustu taki rozwój akcji. Mam nadzieje, że tak.
Podziękowania za bete dla IZuz.
Rozdział dedykuje mojej kochanej Gosi, która wyjeżdża na wakacje i będzie mogła przeczytać ciąg dalszy dopiero w sierpniu. Jak ja bez niej przeżyje? :(
Zapraszam do czytania i komentowania. 

UWAGA!
W rozdziale pojawia się scena seksu więc czytacie na własną odpowiedzialność.



TRZASK!
Dźwięk jaki wydały drzwi po spotkaniu z framugą poderwały zaczytanego Daniela na metr w górę.
-Rany, Zabini ile razy ci mówiłem żebyś nie trzaskał… Hermiona!- dopiero teraz zauważył kto opiera się plecami o jego drzwi- Mogę wiedzieć co robisz w moim pokoju?- był nieźle zdziwiony. Nie widział dziewczyny od fatalnej lekcji obrony przed czarną magią. Nie wiedział o co poszło tej dwójce, ale cieszył się, że nie jest Malfoyem.
-Ukrywam się przed Malfoyem- nadal była wściekła. Nie miała ochoty na konfrontacje z blondynem. Mogłoby to grozić przeniesieniem chłopaka do Munga.
-Jasne-zaczął niepewnie Daniel- A dla czego nie robisz tego u Chanel?
-Bo tam mnie od razu znajdzie, a ja naprawdę mogę mu coś zrobić. Wole nie ryzykować!
-A czy mogę zasugerować Gryffindor?
-Jak zostanę masochistką dam ci znać!- trzęsącymi się rękami sięgnęła do tylnej kieszeni gdzie miała zabraną od Chanel paczkę papierosów. Otworzyła opakowanie. Oczywiście było puste. Zaklęła.
Ślizgona szczerze zaczęła bawić cała ta sytuacja. Podszedł do dziewczyny i wyciągną w jej stronę białe pudełko. Uśmiechnęła się z wdzięcznością gdy pomógł jej podpalić.
-Napijesz się czegoś?
-Czegoś naprawdę mocnego- rzuciła siadając na jednym z dwóch foteli i paląc starała się uspokoić.
-Mam ognistą whisky i tequile?
-Dawaj- wyciągnęła rękę i pociągnęła łyk whisky wprost z butelki. Chłopak przyglądał się temu z uśmiechem.
-Dobra więc czego ode mnie oczekujesz?
-Że mnie przenocujesz.
-Wiesz, że tu śpi też Balise.
-Wiem. Nie zamierzam go wysyłać do Chanel. Ale ty możesz to zrobić.
-Mogę?
-Nawet musisz! I ani słowa Zabiniemu! Na pewno wszystko by wypaplał temu tlenionemu pajacowi!
Brunet parsknął śmiechem. Sytuacja bawiła go coraz bardziej.
-Ok. możesz tu spać, a nawet możemy się razem napić, ale nie ma nic za darmo.
-Jak zwykle- dziewczyna wzruszyła ramionami- Co mam zrobić?
-Powiesz o co się pokłóciliście.
-Hmmm.- Hermiona nie wyglądała na przekonaną. Nie miała ochoty się zwierzać. Właściwie nie wiedziała tak naprawdę co się stało. Od tamtej lekcji starała się dociec co tak naprawdę się wydarzyło, ale nie mogła sobie tego poukładać. A co mi tam- pomyślała- może chociaż ja zrozumiem co się stało.
-Dobra, zgadzam się. Ale dorzucisz mi jeszcze papierosy!
-Jasne. Idę załatwić sprawę z Diabłem.
-Ok.
Chłopak wyszedł pozostawiając Hermione samą. Przez chwilę kończyła papierosa po czym zgasiła go w popielniczce leżącej na biurku. Przeciągnęła się niczym rozjuszona kotka. Zaczęła krążyć po pokoju badając jego zawartość. Po stronie Daniela było mnóstwo książek.  Diabeł miał z kolei dużo sprzętu elektronicznego.
Panna Granger myślała o tym jak dobrze, że poznała tych Ślizgonów. Jej życie może nie było łatwiejsze, ale z pewnością nie szło się nudzić.

 ***

Hermiona odłożyła niedopałek do popielniczki i podniosła swoją szklankę. Daniel w zamyśleniu napełnił ją bursztynowym płynem.
-Nic nie mówisz- zauważył cicho Hermiona. Zaledwie kilka minut wcześniej skończyła opowiadać chłopakowi historię swoich wakacji. No może jedynie z małym pominięciem tego, co zrobił jej były. 
-Nie bardzo wiem co- przyznał Daniel- Dawno nie słyszałem takich rewelacji.
-Nie wiem czy ma mnie to cieszyć czy wręcz przeciwnie
-Kto jeszcze o tym wszystkim wie?
-Oczywiście Chanel, przypuszczam tez, że Zabini no i teraz oczywiście ty. Tylko proszę nie mów nikomu.
-To chyba jasne. Ta rozmowa zostaje między nami. Powiedz mi tylko jedno, Hermiono, co ty tak właściwie czujesz do Draco?
Dziewczyna zaśmiała się delikatnie. Upiła łyk ze swojej szklanki.
-Wiesz, że ostatnio Chanel zapytała mnie o to samo.
-Co jej powiedziałaś?
-Że nie wiem. Nie potrafię jednoznacznie określić. To dla mnie za dużo. W tej chwili nienawidzę go. Jestem wściekła. Za to w jaki sposób mi powiedział. I o to, że w ogóle to on był Scorpiusem.
-Rozumiem cię, ale Chodzi mi o to co czujesz do niego tak naprawdę, a nie to co chcesz czuć.
Hermiona zamarła. Wpatrywała się w Daniela jakby pierwszy raz go zobaczyła. To co czujesz, a nie to co chcesz czuć” co chcesz czuć”. Te słowa obijały się w jej umyśle, tłukąc wręcz boleśnie.
Brunet śledził uważnie zmiany na jej twarzy. Szok i niedowierzanie były głównymi emocjami. Widział, że sobie nie radzi. Nie potrafiła jeszcze określić tych uczuć, nie dawała sobie rady.
-Przepraszam- powiedział nagle Daniel- przesadziłem- uśmiechną się delikatnie- Zapomnij, że w ogóle to powiedziałem. Nalać ci jeszcze?
Hermiona wymusiła uśmiech. Podstawiła swoją szklankę.
Ona udawała, ze jego słowa nie zrobiły na niej wrażenia. On, że nie zauważył jak wielkie to wrażenie było.
-Żałujesz, że zrobiłaś sobie ten tatuaż?- wskazał na jej nadgarstek.
-Nie, no coś ty- pokręciła głową. To była prawda. Nie potrafiła by tego żałować- To mimo wszystko cudowna pamiątka. Przypomina mi o Scorpiusie. Mimo tego wszystkiego, nie mogę zapomnieć jak bardzo mi pomógł gdy tego potrzebowałam. Gdyby nie on pewnie nadal byłabym załamaną i zamkniętą w sobie kujonką. Gorzej gdy myślę sobie komu ja tak naprawdę powierzyłam te tajemnice. Nie wiem teraz czy mogę mu ufać. Która osoba jest prawdziwa? Scorpius? Draco?  
-Znam Dracona na tyle dobrze, że wiem iż obie te twarze są w pewnym sensie prawdziwe. To co Malfoy pokazuje na co dzień w tym roku to on, ale jeszcze z maską pozorów choć nie taką jak kiedyś. Wcześniej oszukiwał, grał. Ten Scorpius, wydaje mi się, że to właśnie prawdziwy on.
-Tez mi się tak wydaje, ale zrozum, to trudne nie wiem czy będę umiała- dziewczyna pokręciła głową. Nie potrafiła znaleźć właściwych słów aby opisać to jak naprawdę się czuje.
-Dajmy już z tym spokój- stwierdził Daniel- wystarczy na dziś.
Hermiona uśmiechnęła się z wdzięcznością- No ale chyba nie idziemy jeszcze spać?
Przebiegły smirk pojawił się na twarzy chłopaka.
-A kto mówił o spaniu- powiedział nalewając jej alkoholu i podsuwając paczkę z papierosami.
Rozmawiali długo. O wszystkim. Z kolejną opróżnioną szklanką słowa przychodziły im coraz łatwiej. Zaśmiewali się do łez przypominając sobie spięcia miedzy ich domami oraz kłótnie Daniela z Emmą. Czas płyną niepostrzeżenie, a kiedy zrobiło się naprawdę późno nawet nie zauważyli jak opadli na jedno łóżko zasypiając prawie natychmiast twardym lecz słodkim snem.

***

Draco Malfoy był wściekły. Od poprzedniego dnia ludzie schodzili mu z drogi nie chcąc ryzykować konfrontacji. Był zły przed wszystkim na siebie. Jak mógł dopuścić do siebie złość i powiedzieć jej o tym w taki sposób. Wiedział, że źle zrobił i co gorsza nie miał nic na swoje usprawiedliwienie. Piątkowy ranek wprost idealnie odzwierciedlał jego nastrój. Był bowiem zimny, deszczowy i wyjątkowo wietrzny.
Draco chciał porozmawiać z Diabłem jednak chłopka jak na złość nie schodził do salonu. W końcu nie wytrzymał.
Zastukał w drzwi do pokoju przyjaciół tylko raz po czym nie uzyskawszy odpowiedzi bezceremonialnie wparował do środka. Natychmiast jednak pożałował. Łózko Balisa było puste natomiast  przy Danielu leżał ktoś jeszcze. Chłopak podniósł się na łokciu odwracając przodem do drzwi.
-O so chozi- zmrużył oczy. Kac gigant po prostu.
-Sorry, stary. Szukam Diabła- powiedział Malfoy.
-Jest u Chanel- odparł chłopak nieprzytomnie. Głowa pulsowała mu nieznośnym bólem jednak podświadomość mówiła mu, że Draco nie powinien być w jego sypialni. Z jakiegoś powodu miał tam nie wchodzić. No tak- przypomniał sobie- Hermiona mnie prosiła spojrzał na leżąca obok niego dziewczynę, którą obejmował jeszcze chwilę wcześniej. Draco powiódł za jego spojrzeniem.
-O cholera- pomyślał tylko brunet.
-Co. To. Ma. Być.- Draco cedził słowa przez zaciśnięte zęby.
-To nie jest tak jak wygląda- Daniel nie miał czasu na myślenie. Musiał uspokoić Smoka zanim ten wścieknie się naprawdę. Zostanie przyłapanym w łóżku z dziewczyną  Malfoy, nawet jeśli ta nie była jeszcze jego, było korzystne jedynie dla samobójców.

***

Przy stole Ślizgonów po raz kolejny panowała grobowa cisza. Przynajmniej w miejscu gdzie siedział wszystkim dobrze znana paczka przyjaciół. Jednak nastrój ciszy przed burzą” udzielił się całemu stołowi.
Draco Malfoy ciskał oczami gromy siedzącemu naprzeciw Danielowi. Brunet zawzięcie nie spuszczał wzroku obiecując sobie, że nie da wygrać blondynowi. Hermiona była wściekła na Malfoya za oskarżanie, bóg wie o co, Daniela. Reszta jedynie przyglądała się pozostałej trójce znad swoich talerzy nie chcąc się wychylać i ryzykować oberwania jakąś potężną klątwą. Żadne z nich nie wiedziało o co poszło i dlaczego jest w to wplątany Daniel. Jednak mimo, że ciekawość zżerała ich od środka, żadne z nich nie śmiało się odezwać i spytać o co chodzi.
-Yyyyyy- rozległ się nad nimi niepewny głosik. Przyjaciele podnieśli głowy aby zobaczyć stojącą obok nich Ślizgonkę najprawdopodobniej z drugiej lub trzeciej klasy- Profesor Snape kazał przekazać, ze Draco Malfoy i Hermiona Granger mają się zgłosić do jego gabinetu dziś o 19- wyjąkała niepewnie i jak najszybciej wycofała się do stojących nieopodal koleżanek pod spojrzeniem Dracona.
-Cudownie- westchnęła gniewnie Hermiona- jeszcze szlabanu mi brakowało! I do tego u Snape!
-Nie będę przypominać przez kogo go dostaliśmy!- zawarczał Malfoy
-Dostaliśmy go bo zachowałeś się jak ostatni dupek Malfoy!
-A może dla tego, ze dałaś mi w twarz!-  na obydwu twarzach malowała się wściekłość. Kłótni zaczęli się przysłuchiwać Ślizogni, a również i kilku Gryfonów odwróciło wzrok.
-Jeśli czujesz niedosyt to mogę Cię walnąć jeszcze raz! A może lepiej jakieś zaklęcie, które trwale uszkodzi ta kłamliwa twarzyczkę?!
-Ostrzegam Cię Granger! Bo
-Bo co mi zrobisz!?- Hermiona wstała. Teraz już cała sala gapiła się na nich. Draco również wstał.- Ujawnisz kilka moich sekretów?! Przecież masz ich całkiem sporo w zanadrzu!
-Poczekaj! Może faktycznie to zrobię! Jesteś…
-Malfoy dość!- zaszokowany Draco chciał zobaczyć kto śmiał mu przerwać. Hermiona również się odwróciła.
-Ostrzegam Cię Malfoy. Przystopuj zanim powiesz za dużo- jeszcze nikt nie widział tak wściekłej Chanel. Stała dumnie wyprostowana, jej oczy ciskały gromy w stronę blondyna. Gdyby wzrok mógł zabijać Draco byłby zapewne nie tylko trupem, ale już krwawą miazgą. Próbował się siłować z nią na spojrzenia jednak nie był w stanie. Szybko spuścił wzrok i jedynie mrukną coś niewyraźnie.
Chanel podała Hermione torbę i razem opuściły salę w kompletnej ciszy.
Siedzący przy sąsiednim stole Harry Potter nareszcie zrozumiał za co jego przyjaciółka tak ceniła i szanowała Chanel. Za niesamowitą siłę i lojalność. Blondynka bowiem umiała postawić się każdemu kto krzywdził jej przyjaciół.

***

Chanel i Hermiona weszły do pierwszej mijanej po drodze toalety. Brunetka stanęła przed lustrem opierając ręce na umywalce. Westchnęła spuszczając głowę.
-Dobra. Dość tego! Chce wiedzieć o co chodzi- panna Morison stała obok przyjaciółka z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Miała prawo być zła. Poprzedniego wieczora Hermiona poszła nie wiadomo gdzie nie dając znaku życia przez resztę nocy. Rankiem zjawiła się w niezmienionym ubraniu i na ostrym kacu. Musiała wypić dwie dawki eliksiru aby wreszcie poczuć się na chodzi. Była przy tym wszystkim wściekła jak osa i nie chciała w ogóle rozmawiać.
-Chcę wiedzieć gdzie wczoraj byłaś- powtórzyła Chanel- I co do cholery ma z tym wspólnego Daniel! Wy chyba nie
-Nie spaliśmy ze sobą. Przynajmniej nie w takim sensie.- Widząc pytając spojrzenie blondynki Hermiona zaczęła wyjaśniać co się działo poprzedniego dnia i w nocy.- Malfoy powiedział mi, ze to on jest Scorpiusem. Nie jesteś zdzwiona?
-Nie wściekaj się, ale ja też się dowiedziałam o tym wczoraj. Gdy wyszliście z klasy Diabeł wziął telefon Malfoya i przeczytał wasze ostatnie smsy. W dodatku okazuje się, że Draco i Zabini wiedzieli już od jakiegoś czasu
-Cudnie! No po prostu cudownie- nowa fala wściekłości znów zagotowała się w Gryfonce.
-Diabeł nie powiedział mi nic więcej. Stwierdził, ze Malfoy musi Ci sam wszystko powiedzieć, a jeśli on przekaże mi to ja powiem Tobie. No i to w sumie była prawda
-Masz racje! Chciałbym żeby ten pieprzony gnojek powiedział mi to prosto w twarz!
-Spokojnie. Miałaś mi powiedzieć co wczoraj robiłaś.- przypomniała Chanel
-Po tym jak wyszłam z klasy poszłam do Pokoju Życzeń i tam siedziałam do wieczora. Zrobiłam się głodna wiec poszłam do kuchni coś przegryźć. A potem postanowiłam się napić no i poszłam do pokoju Daniela.
-Spałaś z Danielem!
-To znaczy najpierw razem piliśmy. Obiecał, ze pozwoli mi u niego spać jeśli powiem mu o co poszło z Malfoyem. Wiesz, potrzebowałam się wygadać wiec samo tak jakoś wyszło. Ale nie uprawialiśmy seksu! Po prostu byliśmy już tak pijani że zasnęliśmy tam gdzie siedzieliśmy. W tym przypadku na jego łóżku. A rano
-A rano wszedł tam Malfoy- Chanel pokiwała głową na znak, ze już rozumie co się wydarzyło.- Mogę sobie tylko wyobrażać jak zareagował.
-Totalnie mu odwaliło. Zaczął się wściekać, myślałam że zaraz się pobiją… właściwie to, że Malfoy pobije Daniela. Daniel był niewiele mniej nawalony niż ja. Nie zamierzałam w tym uczestniczyć, ale się wkurzyłam. Koleś robi mi awantury jakbym była jego własnością! Nie przespałam się z Danielem, a nawet jeśli to jemu nic do tego!
-A to pieprzony ech szkoda śliny. Ale macie tan wspólny szlaban. Co będziecie robić? Myślicie, ze coś razem?
-Znając nietoperza to na pewno. Voldemort mógł zginąć, wojna mogła się skończyć, ale Snape zawsze będzie Snapem!

***

Gdy Malfoy przyszedł pod gabinet wuja Hermiona już czekała pod drzwiami. Nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Podobnie zresztą jak ona jego. Spojrzał na zegarek upewniając się, ze jest dokładnie 19 po czym zapukał w drzwi.
-Wejść-dotarł ich zimny głos ze środka. Malfoy zachowując resztę jakiś manier przepuścił Hermionę w drzwiach z obojętną miną. Stanęli przed biurkiem za, którym siedział profesor.
-Czy wiecie dla czego macie szlaban?- zapytał wypranym z emocji głosem Snape nie odrywając oczu znad papierów, które wypełniał.- Jesteście tu ponieważ zachowaliście się skandalicznie na mojej lekcji.- powiedział nie czekając na odpowiedź. Zrozumieliście?
-Tak- mruknęli zgodnie.
 Snape wstał.
-Chodzicie za mną.
Wyszli na korytarz, profesor zaprowadził ich na pierwsze piętro i zatrzymał się przy skrzydle szpitalnym.  Przy drzwiach stały wiadra, mopy, szczotki, ścierki oraz różne środki czystości. Ukarani już podejrzewali co będą musieli zrobić.
-Macie wysprzątać skrzydło szpitalne. Wytrzeć kurze, zmienić pościel na łóżkach, umyć podłogi no i łazienkę. Oczywiście robicie to bez użycia czarów. Oddajcie mi swoje różdżki.
Hermiona i Draco bez protestów oddali swoje różdżki. Woleli nie pogarszać swojej sytuacji.
-Macie cała noc na sprzątanie. Cóż za szczęście, ze jutro jest sobota- zakpił Snape- pani Pomfrey poinformuje mnie jutro czy efekt jest zadowalający. Jeśli nie to będziecie tu sprzątać przez kolejny miesiąc. Po różdżki możecie się zgłosić jutro w czasie śniadania. Życzę miłej pracy- z podłym uśmiechem na ustach oddalił się łopocząc szata co jak zwykle upodabniało go do nietoperza.
Draco z obrzydzeniem patrzyła na mopy jednak nie ruszyła się z miejsca. Hermiona podeszła do przedmiotów, podniosła wiadro i rzuciła nim w chłopka. Malfoy złapał je na kilka centymetrów przed swoją twarzą.
-Oszalałaś!?-warkną wściekły
-Rusz dupę Malfoy! Nie zamierzam odwalić za Ciebie całej roboty!
Po tych słowach ruszyła do skrzydła szpitalnego. Było tam całkowicie pusto. Sprzątali w milczeniu przez dłuższą chwile. Czas płyną im bardzo wolno chociaż stary zegar ścienny działał prawidłowo. Kiedy wskazówki wskazywały kwadrans po 12. Hermiona postanowiła w końcu odpocząć. Sprzątała akurat łazienkę. Malfoy został myć podłogę w sali szpitalnej.
Pomieszczenie było podłużne, wyłożone zielonymi kafelkami z prysznicami podzielonymi ściankiami tworzącymi 5 komór z białymi zasłonkami. To miejsce niemiło kojarzyło się  Hermionie ze szpitalem psychiatrycznym z jakiegoś horroru i powodowało gęsia skórkę. Nie chciała jednak wychodzić aby Malfoy nie zobaczyła jej słabości. Chłopak i tak wiedział o niej zbyt dużo. 
Usiadła na samym końcu sali opierając się o ściankę ostatniego prysznica. Sięgnęła po butelkę wody którą tam wcześniej postawiła. Oparła głowę o kafelki odgarniając z czoła spocone włosy. Była zadowolona, ze włożyła trampki jednak w czasie szlabanu obowiązywał mundurek. Bardzo niewygodnie myło się podłogi w spódnicy. Kolana zaczęły ją już boleć od klęczenia. Ściągnęła również sweter, podwinęła rękawy koszuli oraz rozpięła kilka pierwszych guzików ale i tak było jej gorąco. Pomieszczenie nie miało okien, a dziewczyna zmarzła w ręce więc użyła ciepłej wody do mycia. Teraz całe pomieszczenie wypełniała para wodna. 
Hermiona była zmęczona. Znów zaczęła ja bolec głowa w dodatku było jej wprost nieznośnie gorąco i duszno. Pogrążona we własnych myślach z zamkniętymi oczami zaczęła powoli odpływać. Nawet nie zauważyła ani nie usłyszał podchodzącego do niej Malfoya.
Aż podskoczyła i krzyknęła cicho gdy dotkną jej ramienia. Butelka wypadł jej z rąk i potoczyła się po posadzce. Jej zawartość rozlała się na czyste kafelki.
-Malfoy! Czemu się skradasz! Mało zawału przez ciebie nie dostałam!
-Nie słyszałem nic. Myślałem, ze zasłabłaś czy coś- mrukną. Jeśli miał być ze sobą szczery to mało jemu serce nie stanęło, kiedy zobaczył ją bezwładnie opartą o ścianę.
-Chciałam tylko odpocząć.- powiedział zmęczonym głosem.
-Dobry pomysł- zakpił Malfoy- Dobrze, ze wpadłaś na niego po czterech godzinach.
Dziewczyna tylko prychnęła w odpowiedzi. Malfoy usiadł obok niej sięgając po jeszcze jedną butelkę wody. Przez kilka chwil siedzieli w milczeniu.
- Wiesz, że nigdy bym nie zdradził żadnego z twoich sekretów.- Draco zdecydował się przerwać nieznośną cisze. Jemu też zrobiło się duszno. W łazience było bardzo parno i gorąco.
-Nie wiem.- odparła po dłuższej  chwili- Problem jest właśnie w tym, ze nie wiem który chłopak jest prawdziwy. Scorpius, który wyciągną mnie z depresji czy Draco, który mnie wczoraj upokorzył.
-Musisz pamiętać, ze obaj nazywają się Malfoy
Słowa blondyna zawisły w powietrzu niczym smog trując atmosferę. Dopiero teraz odważyli spojrzeć sobie w oczy.
Malfoy zmierzył ją spojrzeniem. A był to bardzo kuszący widok. Spódnica podniosła się aż do połowy ud, rozpięte guziki w bluzce ukazywały jej dekolt a także fragmenty ciemno-zielonego stanika oraz zaczerwienione policzki. I te oczy. Czekoladowe tęczówki prześwietlały go na wylot. Jednak stały się ona jakby straciły blask, zaszły mgłą. Głowa dziewczyny opadła. Malfoy w ostatniej chwili zdążył ją złapać. Nie zemdlała, jeszcze.
-Gorąco mi- jęknęła. Malfoy w tym wypadku zrobił jedyną rzecz jaka przyszła mu do głowy. Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł pod prysznic. Posadził w kącie kabiny i odkręcił wodę.
Hermiona poczuła na twarzy delikatny strumień, cudownie chłodnej wody. Prze kilka chwil rozkoszował się jej dotykiem na skórze zadzierając głowę do góry.
-Granger!- zaniepokojony głos Malfoya wyrwał ją z letargu.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Wpatrywał się w nią jak w obrazek. Zdawała sobie sprawę, że jest cała mokra i że jej biała bluzka przebija ciemny stanik. Jednak nie była w stanie przerwać kontaktu z jego oczami. Te lodowe źrenice pochłaniały ją. Jej oczy, usta, ciało. Aż w końcu przestało im to wystarczać.
Malfoy pochylił się i pocałował ją. Jej reakcja była natychmiastowa. Odwzajemniła jego pocałunek jednocześnie zarzucając mu ramiona na szyje. Przycisną ją mocniej do siebie wsuwając język do jej ust. Całowali się żarliwie, zachłannie. Tak bardzo brakowało im siebie przez te ostatnie dni. Hermiona szybko rozpięła jego koszulę. Zaczęła całować jego żuchwę, szyję i obojczyki aby wkrótce przejść na nagi tors. Chłopak poddawał się pieszczotą. Gdy polizała jego sutek warkną, a jego dłonie szybko przemieściły się na jej biust pozbywając się przy okazji jej bluzki i stanika. Teraz to on ją całował. Jej szyję i piersi. Jęknęła gdy przygryzł sutek. Wciąż całując jej piersi jego ręką rozpoczęła wędrówkę w dół aby wsunąć się pod jej spódnicę i bieliznę. Zaczął je powoli pieścić. Jęczała i wiła się pod jego dotykiem. Nagle złapała go z podbródek i przyciągnęła jego twarz do swoje. Znów ją pocałował. Czuł jak drży. Wiedział, ze za chwilę osiągnie spełnienie. Krzyknęła nagle odrywając swoje usta od jego i wyginając się w łuk. 
-Draco- spojrzał w jej zamglone oczy- Zrób to. Proszę.- jęknęła.
Rozpięła mu spodnie i sekundę później wszedł w nią. Ruszał się szybko i rytmicznie .Nie potrafili się powstrzymać, ani nawet nie chcieli tego robić. Za bardzo byli siebie spragnieni, zbyt dużo czasu minęło od ostatniego razu. Tym bardziej, że od tego czasu nie spali z nikim innym.
 Hermiona doszła pierwsza z cichym westchnieniem rozkoszy. Draco zaledwie kilka sekund później. 
Opadli na zimne kafelki, a chłopak w końcu zakręcił wodę.
-Mam nadzieję, że tym razem nie powiesz mi, ze nic się nie wydarzyło. powiedział Draco przyciskając jej nagrzane ciało do swojego. W odpowiedzi otrzymał jej cichy śmiech i fantastyczny pocałunek.

AnnMari



3 komentarze:

  1. SUPER!! Dosłownie się zakochałam w tym opowiadaniu!! Czekam na następny rozdział :)
    XOXO
    Julia T

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział <3
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na końcu najlepsze... :*

    OdpowiedzUsuń