środa, 21 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Witajcie Kochani!
Ten rozdział nie wyszedł dokładnie taki jak chciałam. Jednak jestem zadowolona z końcowego efektu. Mam nadzieję, że wam też się spodoba.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy komentują. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Będę bardzo wdzięczna za kolejne komentarze.
Za betę dziękuję Carinio.
Rozdział dedykuję mojej siostrze Victorii, która zaczęła czytać tę historię. Czekam na Twój powrót z wakacji kochana! 
Miłego czytania!


Od czasu, kiedy Hermiona spała w pokoju Dracona minęły trzy tygodnie. Chłodny październik zamienił się w zimny listopad, lekki wietrzyk w mocny wiatr, a przelotny deszczyk w prawdziwe, niemające końca ulewy.Grudzień był coraz bardziej wyczuwalny, a co za nim idzie przerwa świąteczna, której oczekiwali wszyscy, a zwłaszcza uczniowie piątych i siódmych klas. Ci ostatni mieli najwięcej do roboty. Mimo niewielkiej ilości lekcji dziennie, siódmoklasiści nie mieli kiedy odpocząć. Szykowali powtórki materiału i uczyli się coraz trudniejszych zaklęć, i czarów, aby jak najlepiej zdać ostatnie egzaminy w ich szkolnej karierze. Dla każdego z nich, te egzaminy były bardzo ważne… no dla prawie wszystkich… 

Chanel stała przed otwarta szafą. W jej pokoju panował totalny nieład.Wyciągnięte z szafy rzeczy walały się po podłodze, na fotelach i oczywiście na łóżku. Bluzki, spodnie, spódniczki, sukienki, szale, swetry, buty itd.
Blondynka krytycznym wzrokiem mierzyła przepiękną, krótką sukienkę w kolorze szkarłatu, którą jeszcze kwadrans wcześniej zamierzała ubrać. Teraz ten pomysł wydał jej się banalny i idiotyczny. Szybko odrzuciła ciuch za siebie i znów zapatrzyła się na swoje ubrania. Po kilku kolejnych minutach z westchnieniem zrezygnowała. Podeszła do łóżka i opadła na nie. Sięgnęła po paczkę papierosów, wyciągnęła jednego i podpaliła. Zaciągając się głęboko dymem, zastanawiała się nad bezsensownością swoich działań.
Nie miała się w co ubrać. Oczywiście Hermiona nie raz śmiała się z niej, że jest 100% kobietą niemającą nigdy miejsca w szafie i w co się ubrać. Wrzeczywistości nie wyglądało to aż tak tragicznie. W końcu, od czego są zaklęcia powiększająco-zmniejszające? A człowiek mający tyle ubrań co ona zawsze miał co na siebie założyć.
Tym razem jednak, Chanel była zdruzgotana. Wybebeszyła swoją szafę dwukrotnie i nie znalazła nic odpowiedniego. Gdzie się wybierała? Na spotkanie z Kai’em oczywiście. Kolejne, warto dodać.
Od czterech tygodni spotykała się z chłopakiem w studiu tatuaży po jego zamknięciu, aby… uczyć się japońskiego. Chanel doskonale pamiętała gdy w piątek, po ich pierwszym spotkaniu chłopak napisał do niej. Powiedział, że jeśli nadal chce się uczyć, ma przyjść pod studio o 17. W tedy Chanel była w niebo wzięta. Wystroiła się i dumna stanęła przed brunetem w sobotni wieczór. Jakież było jej zdziwienie, gdy chłopak po wpuszczeniu jej do studia, usiadł przy biurku wskazując jej drugie krzesło. Jak gdyby nigdy nic, wyciągną zeszyt i kilka książek po czym zaczął tłumaczyć jej podstawy gramatyki japońskiej. Chanel
słuchała go w ciszy kompletnie ogłupiała. Czyż nie był nią zainteresowany? Co to było poprzednio?- zastanawiała się dziewczyna.
Po trwającej trzy godziny lekcji chłopak z uroczym uśmiechem podał jej sumę należną za korepetycje. Oniemiała Chanel zapłaciła, po czym chłopak pożegnał się z nią uściskiem dłoni i słodki uśmiechem. Wystrychną ją na dudka! Ochłonęła dopiero po powrocie do szkoły. Była wściekła. Obiecała sobie, że już nigdy więcej się z nim nie spotka. Jeszcze nigdy nikt jej tak nie potraktował.
Mimo to, kiedy w kolejny piątek otrzymała od niego smsa z pytaniem czy przyjdzie na korki, odpisała, że tak. Zdała sobie bowiem sprawę, że tęskni za jego głosem. Jego zapachem. Sposobem w jaki ich dłonie się zderzały, gdy chciał jej pokazać gdzie zrobiła błąd w pisowni.
Nie zamierzał jej uwodzić? Dobrze. W takim razie ona uwiedzie jego! Na następne spotkanie ubrała się bardziej wyzywająco. Lecz mimo tego stroju, mimo tego, że kokietowała go przez całe trzy godziny, chłopak pozostał nie wzruszony. Chanel była wściekła. Nie mogła zrozumieć, co było z nim nie tak!
Inni faceci po czymś takim wręcz leżeli u jej stóp. Tymczasem, to ona płaszczyła się przed nim prawie błagając, aby nie przestawał mówić. I udowadniał to na kolejnych dwóch spotkaniach. Nie miała siły do tego chłopaka. Nie działał na niego flirt, gierki itp. Był nieczuły niczym kamień. Miała już powoli dość tego wszystkiego. Mimo tego nie zamierzała się poddać. Sama nie chciała się do tego przyznać, ale zachowanie
tajemniczego chłopaka zamiast ja zniechęcić jeszcze bardziej podsycało jej żądze. Chciała go mieć i nic nie mogła na to poradzić.
Nagle rozległo się ciche pukanie.
-Proszę- Chanel nie podniosła się z łóżka, paląc papierosa i siląc się na spokój.
-Hej…- Hermiona weszła do pokoju i zatrzymała się w pół kroku- Co tu się stało, do cholery? Tornado czy co?
-Po prostu nie mam się w co ubrać- westchnęła Ślizgonka gasząc różdżką papierosa i zapalając następnego.
-Chanel…- tym razem to ona westchnęła. Podeszła do przyjaciółki i usiadła obok niej na łóżku. – Idziesz na spotkanie z Kai’em?
Blondynka skinęła tylko głową. Nie patrzyła na Hermionę. Jej przyjaciółka nie wiedział dla czego nie może dać sobie spokoju z tym konkretnym chłopakiem. Jeśli miała być szczera, ona również nie wiedziała.
Przez kilka minut siedziały w ciszy. Chanel paliła, a Hermiona po prostu siedział przy niej.
-Możesz mi powiedzieć, co jest ze mną nie tak?- zapytała nagle Chanel.
-Nie tak?
-Jeszcze nigdy nie odczułam czegoś takiego. Nienawidzę go, a jednocześnie tak bardzo chciałabym znów go zobaczyć. Chce żeby mnie dotknął, chce usłyszeć jego głos…
-Chanel- Hermiona nie wierzyła własnym uszom. To co słyszała z ust przyjaciółki było nieprawdopodobnie, a jednak…- Chanel, czy Ty się w nim po prostu zakochałaś?
Blondynka zaśmiała się jednak bez wesołości.
-Nie. Osoby takie jak ja się nie zakochują. Zresztą, on i tak nic do mnie nie ma.- dodała z wyraźną goryczą.- Zlewa mnie od samego początku.
-Mężczyźni twierdzą, że najlepszym sposobem na zdobycie dziewczyny, jest właśnie olanie jej.- Hermiona uśmiechnęła się delikatnie.
-Najwyraźniej działa.- nie rozbawił jej ten żart.
-Zamierasz zrezygnować?- zapytała cicho Hermiona
Chanel spojrzał na nią. Na dziewczynę, która bardzo dużo wycierpiała przez miłość. Teraz znów się zakochiwała i była szczęśliwa. Jednak, czemu się dziwić. Malfoy był wspaniałym facetem. Zupełnym przeciwieństwem Kai’a. A przede wszystkim, czuł to samo, jeśli nie więcej.
-Dam sobie spokój.- zawyrokowała Ślizgonka gasząc papierosa.- Nic mi to nie daje. Dziś pójdę tam ostatni raz i powiem, że już nie mam czasu na lekcje japońskiego. Mówi się trudno.
-Jesteś pewna?- zapytała ostrożnie panna Granger
-Tak- Chanel wymusiła na sobie uśmiech.- Chodźmy na obiad, umieram z głodu. Przegapiłam w końcu śniadanie.
Zaśmiała się po czym wyszła z pokoju. Hermiona natomiast nie ruszyła się z miejsca. Widziała ból w oczach przyjaciółki. Kiedy cierpiała Chanel, ona też cierpiała. Wiedziała ile dziewczynę kosztuje ta decyzja.
-Idziesz, czy nie?- blondwłosa głowa pojawiła się na powrót w drzwiach.
-Idę, idę- Hermiona machnęła jeszcze kilka razy różdżką, a wszystkie ubrania znalazły się poukładane w szafie.
-Chyba musisz mnie nauczyć tego zaklęcia- zaśmiała się blondynka, ciągnąc przyjaciółkę za rękę.
Weszły do Wielkiej Sali i od razu skierowały się do stołu Ślizgonów. Hermiona nie pamiętała już, kiedy ostatni raz siedziała razem z Gryfonami. To prawda, zaniedbała swoich znajomych z domu lwa, ale nie miała ochoty patrzeć na ich oskarżycielskie spojrzenia. Właściwie rzecz ujmując miała dobry kontakt
jeszcze jedynie z Harrym i Ginny.  
-Gdzie byłyście?- zapytała Emma, gdy dziewczyny usiadły na swoich miejscach.
-Sprzątałyśmy moją szafę- odparła zdawkowo Chanel.
-Cud, ze skończyłyście dzisiaj-zaśmiał się Blaise.
-Nie przesadzaj.
-Co robimy w weekend?- zagadną Daniel- Bokami mi już ta nauka wychodzi. Od kilku tygodni nie było już żadnej imprezy.
-Racja. Coś by zorganizować- zawtórowała mu Emma. Towarzystwo zamilkło patrząc na rudą dziewczynę
-No co?
-Który dzisiaj?- wrzasną Zabini tak głośno, że głowy uczniów Slytherinu, a także z innych domów odwróciły się z zaciekawieniem- Emma zgodziła się z Danielem! To trzeba zapisać!
-Nie przesadzaj – główna zainteresowana pokręciła głową z dezaprobatą.
-On wcale nie przesadza. Kiedy Ty się ostatnio z nim zgodziłaś?- zapytała retorycznie Rose.
-Jestem taki wzruszony- Daniel udawał, ze ociera łzy- Moja malutka Em się ze mną zgodziła. Teraz mogę umrzeć szczęśliwy.
Jego słowa zostały skomentowane głośnym śmiechem.
-A wracając do głównego tematu, co z imprezą?- brunet najwyraźniej mocno napalił się na zabawę.
-Jakoś tego nie widzę. Mamy naprawdę dużo pracy- Rose była sceptyczna, kiedy myślała o stercie prac domowych.
-Oj daj spokój- jęknął Draco- Nie można cały czas się uczyć!
-I to mówi najlepszy, zaraz po Hermionie, uczeń na roku?- ciemnowłosa popatrzyła na niego. To była prawda. Draco bardzo przykładał się do nauki. Teraz gdy nie było Voldemorta, mógł się wreszcie zająć szkołą.
-A Ty jak myślisz, Hermiono?
-Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Ostatnio faktycznie non stop się uczymy.- zmarszczyła czoło- Jeden wieczór wolnego nam nie zaszkodzi.
-Oczywiście, że nie- Daniel wyszczerzył zęby. Nagle jego spojrzenia padło na coś. Uśmiech znikł z jego twarzy, a jego miejsce zstąpiło całkowite niedowierzanie- O nie- jęknął.
-Co jest?- zapytał Draco jednak już kilka sekund później odpowiedź pojawiła się sama.
-DRACUSIU!- wszyscy poza wołanym spojrzeli w miejsce, z którego dochodził głos. Na ich twarzach również pojawił się szok.
-Błagam, powiedzcie, że to tylko zły sen- Draco ukrył twarz w dłoniach
Nikt niestety nie był w stanie mu odpowiedzieć. Wszyscy wpatrywali się w drzwi wejściowe, przez które przed sekundą weszła i teraz kierowała się w stronę stołu Ślizgonów… Pansy Parkinson.
Dziewczyny od dawna nikt nie widział. Jako, że nie wzięła udziału w Bitwie o Hogwart, ani nie znaleziono nic co by wskazywało, że Ślizgonka współpracowała z Śmierciożercami pozwolono jej wrócić do szkoły i ukończyć ją. Niestety, albo stety, w czasie bitwy została trafiona jakąś ciężką klątwą. Przez ostatnie
miesiące przebywała w jakiejś magicznej klinice. Najwyraźniej postanowiła jednak wrócić….
-Dracusiu! To ja! Twoja Pansy!- zawołał dziewczyna. Teraz już cała sala gapiła się to na Draco to na przybyszkę. No wszyscy, oprócz Daniela i Blaise'a, którzy, gdy minął pierwszy szok, zaczęli się dusić ze śmiechu. Doskonale pamiętali, jak Parkinson łaziła za ich kumplem, próbowała go w sobie rozkochać, dolewała mu eliksirów miłosnych itp.
-Dracusiu czemu nie przywitasz się z ukochaną?- parskną Blaise. Grupka nie wytrzymała. Wybuchli niepohamowanym śmiechem.
-Zamknij się, Diable- warkną Draco. Był przerażony. Tą dziewczynę było stać na wszystko. Kiedy przebywała w szkole, cały czas musiał kontrolować, czy nikt mu niczego nie dolewa do posiłku. Nie mówiąc już o jej ciągłym piszczeniu na jego widok i obłapianiu go przy każdej możliwej sytuacji.
W tym czasie Parkinson podeszła do stolika i już miała rzucić się na Dracona, kiedy jej wzrok padł na Daniela, Rose i Emmę.
-A wy co tu robicie?! Jak śmiecie siedzieć obok arystokratów- wrzasnęła- Wy wstrętni  mieszańcy!
Reakcja Malfoya była tym razem natychmiastowa. Podniósł się ze swojego miejsca, a jego spojrzenie ciskało gromy. Był wściekły. Pansy cofnęła się o krok.
-Nie warz się obrażać moich przyjaciół!- warknął Draco.
Pansy zrobiła zdziwioną minę.
-Ale Dracusiu. Przecież oni są półkrwi…
-I co z tego?- przerwał jej chłopak- Nic mnie to nie obchodzi. Co to niby za różnica.- to nie było pytanie, a stwierdzenia faktu. Na sali panowała absolutna cisza. Pansy była zdezorientowana. Nie wiedziała jak wiele się zmieniło od czasu, kiedy ostatni raz była w szkole. Wtedy jej spojrzenie padło na kogos innego. Mianowicie na dziewczynę, siedzącą obok Dracona. Nie widziała jej wcześniej, a przynajmniej nie mogła sobie przypomnieć. Jednak gryfońska czerwień jej krawatu stała się kroplą, która przelała czarę goryczy w sercu panny Parkinson.
-Co tu robi Gryfonka!- wrzasnęła na całą salę.- Jak śmieliście pozwolić usiąść Gryfonce przy stole Domu Węża! Kim Ty w ogóle jesteś!- skierowała pytanie do brunetki
Paczka znajomych, podobnie jak reszta uczniów, przenosiła swój wzrok to na Hermionę to na Pansy. Zdawali sobie sprawę, że Ślizgonka mogła jej nie poznać. W końcu nie ona jedna miała z tym problem. Poza tym, kto by się spodziewał Hermiony Granger przy stole Ślizgonów!
Hermiona westchnęła. Przedstawienie szatynki nie zrobiło na niej wrażenia. Była tylko wściekła za to jak potraktowała Emmę, Rose i Daniela. Ściągnęła serwetkę ze swoich kolan i powoli podniosła się ze swojego miejsca. Z satysfakcją obserwowała szok na twarzy przeciwniczki, gdy ta zdała sobie sprawę kim jest tajemnicza towarzyszka Malfoy.
-Ty wstrętna szlamo!
Reakcja Dracona była natychmiastowa. Zrobiła krok w kierunku Pansy. Już otwierał usta aby jej coś powiedzieć, jego oczy ciskały gromy. Wstrzymał się kiedy poczuł dłoń Hermiony na swojej piersi. Zrozumiał. Brunetka chciała to załatwić sama.
-Parkinson, jako prefekt jestem zmuszona prosić Cię, abyś przestała odstawić cyrki w Wielkiej Sali. Inaczej będę musiała dać Ci szlaban, a nie chcę tego robić. W końcu dopiero co wróciłaś z kliniki. Jak zdrowie? Podobno leczyli Cię na jakąś chorobę psychiczną?- Hermiona posłała jej uśmiech tak słodki, że nie
powstydziłaby się sama Lavender Brown, która przecież była znana z robienie uroczych minek. 
Przez salę przetoczyła się salwa śmiechu. Sama Parkinsoncofnęła się gwałtownie o krok. Została upokorzona. I to przez kogo? Przez szlamę? Nie daruje jej tego i Hermiona dobrze o tym wiedziała. Jednak nie miała z tym problemu.
Śmiech powoli zamierał, przez salę, od strony drzwi, kroczyli Snape i McGonagall. Podeszli do stołu Ślizgonów. 
-Co tu się dzieje?- zapytał Nietoperz z miną mordercy
-Panno Granger, czy wszystko w porządku?- vice dyrektorka obrzuciła swoją podopieczną czujnym spojrzeniem.
-Oczywiście, pani profesor. Jako prefekci- wskazała na siebie i Draco- powitaliśmy Pansy. –Hermiona ostro popatrzyła na Ślizgonkę.
-Draco?- Snape zwrócił się do swojego chrześniaka
-To prawda- postawa blondyna wyrażała pełną swobodę.
-Tak, wszystko się zgadza- oznajmiła Parkinson. Ona jednak nie mogła zdobyć się na grę aktorską. Z nienawiścią patrzyła na Hermionę, na której ustach gościł teraz lekki uśmiech.
-Skoro tak. Panno Parkinson, proszę do mojego gabinetu- Snape odwrócił się nie czekając na dziewczynę.
-Panno Granger, ja też chciałabym z panią porozmawiać.- powiedział McGonagall- Proszę do mojego gabinetu za pół godziny.
-Oczywiście
-A pan, panie Malfoy, proszę znaleźć resztę prefektów i macie się stawić w moim gabinecie za jakieś 45 minut.
-Tak jest, pani profesor!
Dyrektorka odeszła w stronę stołu nauczycielskiego, a Hermiona i Draco zajęli swoje miejsca.
-Nie macie nic do roboty!- krzykną Blaise w stronę wciąż gapiących się na nich uczniów, którzy natychmiast na powrót zajęli się sobą.
-No rzesz kur** jego mać!- warkną wściekły blondyn – Co ona tu do diabła robi?
-Wyrażaj się, Malfoy- Gryfonka wyglądała na niewzruszoną sytuacją.-Wszystko w porządku- popatrzyła na Emmę, Rose i Daniela
-Daj spokój. Nie przejmuj się tą wariatką. Wyzywała nas przez ostatnie lata, nie robi to na nas wrażenia- Rose lekceważąco machnęła ręką
-Ale Twoje małe przedstawienie było niezłe- Daniel wyszczerzył zęby w uśmiechu
-Tak! Nieźle jej dowaliłaś!
-Niech sobie nie myśli!
Wszyscy byli zachwyceni poza Draconem, który smętnie wpatrywał się w swój talerz i Chanel.
-Czy ktoś mi może powiedzieć kim była ta wariatka?- zapytała blondynka
-Była dziewczyna Smoka- zarechotał Blaise. Draco nie zareagował na żart.
-Malfoy, co się dzieje?- Hermiona położyła mu dłoń na ramieniu
-Nic.
-Daj spokój, stary. Przecież widzimy- Daniel chyba się domyślał już o co chodziło jego przyjacielowi.
-Ech… Po prostu przez chwilę poczułem się jakbyśmy znów byli w szóstej klasie, kiedy wszyscy was upokarzali, a ja nie mogłem nic zrobić bez zdradzenia się.- Draco wzdrygną się przypominając sobie dawne czasy.
-To nie to samo, Smoku- Emma pokręciła głową- Teraz Hogwart wygląda inaczej. A Ty możesz mówić co Ci się podoba. Nie ma już wojny. Wszyscy jesteśmy równi. I dzięki za wcześniej- uśmiechnęła się do niego ciepło łapiąc jego dłoń leżącą na stole. Chłopak odwzajemnił uścisk jednak wciąż miał zasępioną twarz.
-No dobra! Dość tych smętów- Zabini klasną w ręce- Czas pomyśleć o dzisiejszej imprezie!- stwierdził, że najlepszy sposób na zapomnienie o tamtej sytuacji to odwrócenie uwagi na coś przyjemniejszego.
-Ja się spóźnię- zastrzegła Chanel- Idę do Londynu.
-Znowu?- twarz bruneta momentalnie stężała
-Musze podziękować Kai’ owi za lekcje. Nie mam czasu już więcej na nie chodzić.
Wszyscy popatrzyli na Blaise na twarzy którego pojawił niemożliwy do opisania uśmiech zadowolenia.
                                                                       ***
Hermiona zapukała do drzwi McGonagall niepewna czego ma się spodziewać. Panicznie bała się, że dyrektorka dowiedział się, ze spędza czas w Salonie Ślizgonów. Nie wiedziała nawet, czy coś takiego jest właściwie zabronione. No, ale nawet jeśli nie jest, to na pewno nocowanie w dormitorium chłopców jest na
pewno niezgodne z regulaminem. Poza tym, jak kilka tygodni temu zauważył Draco, panna Granger naginała wiele szkolnych reguł. Chociażby palenie w każdym możliwym miejscu. Gryfonka wiedziała co może jej grozić za te wykroczenia. Nic wiec dziwnego, że gdy usłyszała krótkie „proszę”, czuła jak robi jej się niedobrze.
-Chciała mnie pani widzieć, pani profesor- powiedziała niepewnie, stając przed biurkiem.
Opiekunka Gryfonów odłożyła pióro i wskazała dziewczynie krzesło przed biurkiem, dając do zrozumienia aby usiadła. Hermiona zdziwiona zajęła miejsce. Jeszcze nigdy profesorka nie pozwoliła siadać wezwanym, chyba, że podczas jakiegoś dłuższego posiedzenia prefektów.
-Na pewno zastanawiasz się czemu Cię wezwałam- brunetka skinęła niepewnie
głową- Otóż, chciałam porozmawiać… o Tobie… Hermiono.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Czy dyrektorka właśnie wypowiedział jej imię? Chyba mniej by się zdziwiła gdyby zrobił to Draco.
-O mnie?- zdziwiła się.
-Tak. Bardzo się zmieniłaś w tym roku. Choćby ten tatuaż…- nauczycielka zacisnęła usta wskazując na nadgarstek swojej podopiecznej. Hermiona spojrzała na piórko i napis widniejący na przegubie i delikatnie zacisnęła na nim drugą dłoń.
-Czy regulamin tego zabrania?- zapytała najgrzeczniej jak się dało- Sprawdzałam to i jestem prawie pewna, ze nie ma tam żadnej wzmianki na ten temat.
-Nie ma, ponieważ szczerze mówiąc, chyba nikt nie przewidział takiej sytuacji. Tatuaże nie są zbyt popularne wśród czarodziejów.
-Zdaję sobie sprawę, pani profesor, ale są one dla mnie ważne- pomyślała o Scorpiusie-Draconie- wyjątkowo ważne.
Profesorka z uwagą przypatrywała się dziewczynie. Hermione nie podobało się to spojrzenie. Czuła się jak na przesłuchaniu. Starała się jednak dzielnie wytrzymać wzrok opiekunki.
-Czy to już wszystko? Jeśli tatuaże nie mogą być widoczne mogę je zasłonić.
-Nie musisz tego robić- zdecydowała dyrektorka po kilku chwilach milczenia- Ale to jeszcze nie wszystko. Zauważyłam, że w tym roku bardzo dużo czasu spędzasz ze Ślizgonami
No to kaplica- pomyślała Hermiona.
-Czy mogę wiedzieć co jest tego przyczyną? Doskonale pamiętam jakie zaciekłe wojny toczyliście razem z Potterem i Weasleyem przeciwko panu Malfoyowi, i jego znajomym.
-Po prostu zmieniliśmy się, pani profesor. Dorośliśmy- brunetce ciężko było odpowiedzieć na to pytanie. Ona sama nie wiedziała jak to się stało, że z najgorszych wrogów zmienili się w najlepszych przyjaciół. –Chyba bezpośrednią przyczyną było pojawienie się w szkole Chanel Morison. Nie mogłam zrezygnować
z przyjaźni z nią, a skoro trafiła do Slytherinu… To samo jakoś tak wyszło- no może konkretnie to wszyło przez wygrany z Malfoyem zakład, wspólne picie alkoholu, imprezowanie, jej seks z blondynem i baaaardzo bliskie kontakty Chanel z Diabłem, ale  jakoś o tym wolała profesorce nie wspominać.
-Przepraszam Cię, że pytam o twoje prywatne sprawy, ale to nie daje mi spokoju od kiedy kłóciłaś się z panem Weasleym w Pokoju Wspólnym.
-Nasze drogi się rozeszły, kiedy Ron nie mógł zaakceptować moich nowych
przyjaciół. Jednak nadal utrzymuję kontakt z Harrym.
-Mimo wszystko wydaje mi się, że więcej czasu spędzasz ostatnio ze Ślizgonami niż Gryfonami. Nie mogę powiedzieć, że mi się to podoba.- zastępczyni dyrektora znów ściągnęła usta w taki sposób, że teraz przypomninały wąską kreskę. Hermiona czuła jak zaczyna się w niej gotować. Nie lubiła, kiedy
nauczyciele wpychali się w jej prywatne sprawy. To nie była sprawa McGonagall z kim się przyjaźniła. W dodatku nie miała prawa wypominać jej, że nie przyjaźni się już z rudzielcem. Zwłaszcza po tym jak chłopak ją potraktował. 
Od wdania się w kłótnie wybawiło ją pukanie do drzwi. Profesorka po raz ostatni spojrzała na pannę Granger, jednak nic już nie powiedział na jej temat. 
-Proszę wejść- drzwi otworzyły się i weszła reszta prefektów. Draco i Blaise szybko podeszli do dziewczyny.
-Wszystko w porządku?- szepnął blondyn. Hermiona skinęła głową. Jej spojrzenie natrafiło na Rona, który właśnie sztyletował ich wzrokiem. I McGonagll się pyta czemu ona już się z nim nie przyjaźni! Jeśli miała jeszcze jakieś wątpliwości wystarczyłoby, gdyby teraz popatrzyła na chłopaka. Niestety kobieta była zajęta wyczarowywaniem odpowiedniej ilości krzeseł. Gdy już wszyscy usiedli, kobieta stanęła za biurkiem i obrzuciła ich srogim spojrzeniem.
-Zebrałam was tutaj, aby pomówić o pewnym ważnym wydarzeniu, które będzie mieć miejsce w naszej szkole.
-Turniej Trójmagiczny!?- wypalił Erni
-Proszę nie być śmiesznym, panie McMillan. Nie, nie chodzi o nic z tych rzeczy. Od razu uprzedzam, że nie mam zamiaru organizować żadnych bali ani niczego podobnego- powiodła wzrokiem po ich zawiedzionych twarzach.- W grudniu pojawi się w szkole nowy nauczyciel. Zostanie z nami przez dwa miesiące.
-Czego będzie nauczał, pani profesor?- zapytała Hanna Abott
-To nie będzie typowy przedmiot. Profesor Dumbledore uważa, że mimo upadku Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, na świecie nie jest do końca bezpiecznie. Na wolności pozostało jeszcze wielu jego popleczników. Pan dyrektor uważa, że powinno się dać wam szansą nauczenia się, jak takich ludzi
rozpoznawać.
-Przecież to jasne- odezwał się Ron- Wystarczy popatrzeć na ich lewą rękę!-popatrzył znacząco na Draco i Zabiniego.
W tym momencie Hermiona zdała sobie z czegoś sprawę. Harry mówił, że widział Znak na przedramieniu Dracona. Jednak ona nie widziała go ani razu. Starała się sobie przypomnieć jak wyglądała lewa ręka blondyna. Zazwyczaj chłopak chodził w koszulach z długim rękawem, ale przecież, kiedy u niego spała,
Mroczny Znak nie rzucił się jej w oczy. Była pewna, że na pewno zauważyłaby tak duży tatuaż.
-Nie każdy Śmierciożerca miał robiony znak- powiedziała McGonagll skutecznie gasząc tym Rona.- Poza tym chodzi o to, aby taką osobę wyczuć z daleka, a nie kiedy już zaatakuje.
-To znaczy, że istnieją czary pozwalające z daleka stwierdzić czy ktoś był w szeregach Voledemorta?- zainteresował się Hermiona. Była przekonana, że nigdy o tym nie słyszała.- Na czym to polega?
-Szczerze mówiąc nie znam się na tym, panno Granger. Jest to nowa magia. Na pewno nie znajdziecie o tym nic w podręcznikach. Ministerstwo Magii poparło jednak pomysł dyrektora. Oni sami korzystają z usług ludzi potrafiących rozpoznawać Śmierciożerców.  Wasz nauczyciel będzie mógł opowiedzieć wam
więcej na ten temat. Lekcje rozpoczną się w grudniu.
-Wiadomo kto będzie nas uczył?- zapytał Draco
-Issabell Rock. Niedawno została aurorem dzięki znajomości tejże magii. Jest młodą osobą więc zajęcia z nią powinny przypaść wam do gustu.
-Jaka jest w tym nasza rola?
-Już wyjaśniam, panie Zabini. Zajęcia będą zorganizowane dla wszystkich chętnych z szóstego i siódmego rocznika. Jeszcze dziś w szkole pojawią się ogłoszenia na ten temat, a dyrektor podczas kolacji wyjaśni o co chodzi. Waszym zadaniem będzie pozbieranie list chętnych do końca przyszłego tygodnia. Osoby niepełnoletnie będą musiały uzyskać zgody rodziców. Macie je pozbierać i oddać w ręce opiekunów waszych domów. Jakieś pytania?
-Z jaką częstotliwością będą odbywać się zajęcia- Hermiona nie byłaby sobą gdyby nie zadała jakiegoś pytania
-Najprawdopodobniej dwa razy w tygodniu. Wieczorami, gdyż są to zajęcia dodatkowe.  Wstępnie są zaplanowane na dwa miesiące, jednak wszystko będzie zależeć od waszego zainteresowania i chłonności waszych umysłów- zmierzyła ich spojrzeniem. – Uważam, że warto wziąć w nich udział. Na pewno na tym
skorzystacie. Możliwe, że przyda się to tym, którzy chcą zdawać obronę przed czarną magią na OWUTEMACH. Nie ma więcej pytań? W takim razie to wszystko. Możecie już iść.
Prefekci zaczęli rozmawiać miedzy sobą, gdy tylko wyszli z gabinetu.
-Co myślicie?- zapytał Blaise dwójki przyjaciół. Na korytarzu została już tylko ich trójka oraz stojący niopodal Ron.
-Myślę, że to naprawdę wspaniały pomysł. Ale jestem zaskoczona. Nie wiedziałam, że istnieje taki rodzaj magii.
-Ja też. Musze się koniecznie zapisać- powiedział entuzjastycznie Draco
-Żeby ostrzec swoich kumpli, Malfoy- usłyszeli wściekły głos za sobą. Obrócili się i zobaczyli czerwonego ze złości Rona.
-Doskonale wiesz, Weasley, że nie jestem Śmierciozercą.- powiedział Draco spokojnym głosem. Obiecał sobie, że nie da się sprowokować.
-Dobrze, że pojawi się ktoś taki. Może wreszcie cała szkoła dowie się jakie z was szumowiny- Ron jakby w ogóle nie słyszał słów Ślizgona. -No chyba, że faktycznie nie macie znaku. Może pokarzecie nam, teraz- uśmiechnął się wrednie.
Hermiona wciągnęła powietrze ze świstem. Nie dowierzała w to, co widzi. Sarkastyczny Ron? Wredny Ron? To tak strasznie mu nie pasowało.
-Nie musicie mu nic udowadniać - powiedział głośno- Wszyscy wiedzą, że nie byliście prawdziwymi Śmierciożercami i pracowaliście dla Dumbledora !
-Ależ spokojnie, kochana.- Blaise uśmiechną się uroczo- Jeśli Łasica chce zobaczyć czy nie mamy znaku. Proszę bardzo- to mówiąc zarówno on jak i Draco podwinęli rękawy koszul, i pokazali swoje przedramiona. 
Hermiona zdała sobie sprawę, że wstrzymuje powietrze dopiero wówczas, kiedy zobaczyła, że chłopcy nie maja tatuaży. Obserwowała uważnie twarz rudzielca, która przybrała kolor jego odznaki. Odwrócił się na pięcie i odszedł szybkim krokiem.
-Już się bałem, że będzie chciał oglądać z bliska- zaśmiał się Blaise spuszczając rękaw.- Wtedy by zauważył blizny.
Do Hermiony dotarł sens słów chłopaka. Szybko złapała przegub lewej ręki Dracona i spojrzała z bliska. Wzdłuż ręki biegła podłużna, jasna blizna. Na jasnej skórze chłopaka nie odcinała się ona aż tak mocno.
-Usunęliście Znaki?- zapytała z niedowierzaniem- Jak?
-W mugolskiej klinice usuwania tatuaży- Malfoy wyszczerzył zęby- Ale nie wszyło zbyt ładnie. Nie pomogły te najnowsze techniki. Musieliśmy skorzystać ze starszych sposobów i zostały blizny.
-No lepsze to, niż mieć wytatowaną czaszkę na przedramieniu- stwierdził Zabini
-Zdecydowanie- uśmiechnęła się panna Granger.- Ciekawe czy nauczycielka będzie mogła to wyczuć?
-Nie wiem. Będziemy mogli go zapytać.- uśmiechną się brunet.- Dobra. Trzeba poinformować resztę o tych zajęciach. I przygotować imprezę- westchnął- Ciężkie jest życie byłego tajniaka
Hermiona i Draco wybuchli śmiechem.
-O której startujecie z imprezą?- zapytała.
-O 19?
-Będę na pewno.

Pomachała im jeszcze, po czym niechętnie udała się w stronę wieży Gryfonów.

AnnMari

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle świetny.;p
    jestem ciekawa jakimi durnymi tekstami uraczy nas Wieprzlej.
    pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!!! Zaczęłam czytać dzisiaj, ale tak bardzo mi się to spodobało, że OMG!!! Czekam na kolejny rozdział z zapartym tchem więc się lepiej pospiesz ;).

    http://draco-plus-hermiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ ♥
    Cudowny rozdział ;D A Weasley niech się nie wtrąca w nie swoje sprawy xD
    Na pewno między Chanel i Kai'em do czegoś dojdzie na tych ostatnich zajęciach ;D Bo to zbyt podejrzane jest. Nie umiem się doczekać następnego rozdziału!
    Pozdrawia serdecznie i życzę Ci dużo weny kochanie!
    Avad ka;*

    p.s zapraszam do siebie na nowy rozdział http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział *w* A Chanel zostawi Kai'a w spokoju, a Chanel zostawi Kai'a w spokoju... Wybacz, odbija mi XD
    Weasley, ty idioto! I co? Łyso Ci? xDD
    Nooo... Zaczyna robić się coraz ciekawiej, czekam na nexta ;)
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń